niedziela, 14 września 2014

Przepraszam

Jest mi bardzo przykro ale niestety muszę zawiesić tego bloga.Im dłużej nad tym myślałam tym bardziej to bolał.Są dwa powody, które mnie do tego zmusiły.Pierwszy i najważniejszy to mam co raz mnie wyświetleń pod rozdziałami. A drugi to muszę wziąć się za naukę. Bardzo ale to bardzo dziękuję trzem oddanym czytelniczką. A dokładniej Joasi,, Lilce i Julce. Mimo, że Julka nie dawno zaczęła czytać zawsze pozostawiała komentarz. Z całego serca dziękuję wam dziewczyny za to, że byłyście zawsze ze mną i za szczere komentarze.Wiem, że będzie mi ciężko. I, że możecie być na mnie źli, ale musiałam tak postąpić. Chciałam podziękować wszystkim czytelnikom ale w szczególności trzem dziewczynom o których już wcześniej wspominałam. Co by tu jeszcze powiedzieć (znaczy napisać) naprawdę było miło gdy dostawałam komentarze. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za to wszystko.
Nie mówię do widzenia lecz do zobaczenia


KOCHAM WAS WSZYSTKICH <3

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 58

Doszliśmy do siłowni. W tej samej ja wcześniej trenowałam. Stare dobre czasy. Weszliśmy do środka. Nic tu się nie zmieniło. Weszliśmy na sale.
-Cześć Nick-powiedziała Em. Po prostu rozpływa się na jego widok.. Chłopak odwrócił się w jej stronę
-Cześć Piękna-uścisnął ją
-To jest Jess moja przyjaciółka-Nick wyciągnął rękę w jej stronę
-Nick
-Jess
-A to jest...
-Alexa Malik-dokończył za nią-Nick-teraz wyciągnął rękę w moją stronę
-Alex. Miło mi-uściskałam jego dłoń
-Cała przyjemność po mojej stronie
-Serio, aż taka popularna jestem??
-Tak-powiedział jakiś pan, który stał za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam dobrze znaną mi osobę.
-Trenerze-uściskałam go-Dawno pana nie widziała
-Ja Ciebie też. Co Cię tu sprowadza??
-Ta tu-wskazałam brodą na Em-Zaciągnęła mnie tu. A Pan co tu robi?? Z tego co wiem nie trenuje już Pan
-Niestety. Kiepsko ze zdrowiem. Ale syn poszedł w moje ślady-spojrzał na Nicka
-Nick jest Pana synem??-spytała Jess
-Tak
-Mam dla Ciebie propozycje nie do odrzucenia
-Słucham??-podszedł do mnie i złapał w pasie
-Uważaj piękny. Mam już narzeczonego
-A to przepraszam-odsunął się ode mnie i podniósł ręce do góry.-Co to za propozycja??
-Mały pojedynek
-Okay, ale i tak nie masz szans
-Możesz pomarzyć
-Za pięć minut na ring
-Okay
-Tato będziesz sędziował??
-Oczywiście-uśmiechnął się do nas. Ruszyłam do szatni. Zdjęłam z siebie cichy i przebrałam się w top sportowy i krótkie spodenki. Do szatni weszła Jess z Em
-Nie dasz mu fory??-spytała Jess
-Nie mam najmniejszego zamiaru
-Alex obiecaj mi jedno, że załatwisz go dobrze-powiedziała Em
-Spoko-czy ona płacze-Ej Skarbie co się stało
-Przed chwilą przyszła jakaś dziewczyna w ciąży i okazało się, że jest jego narzeczoną
-Co za dupek. Teraz na pewno pożałuje
-Pokaż mu, że z Alexą Malik się nie zadziera-dodała Jess
-Dobry pomysł. Pożałuje, że Cię podrywał
-Alex to nie chodzi o to??
-A  o co??
-A jestem z nim w ciąży
-C..co??-powiedziałam razem z Jess
-Chciałam mu to dzisiaj powiedzieć
-Sukinsyn zapłaci za to co zrobił. Dopilnuje, że będzie płacił alimenty
-Dziękuję Ci-przytuliła mnie. Wyszłyśmy z szatni.
-Już myślałem, że stchórzyłaś-powiedział Nick po czym pocałował blondynkę. Gdzieś już widziałam tą dziewczynę
-Serio a ja myślałam, że uciekłeś tam gdzie pieprz rośnie
-Niegrzeczna
-Niegrzeczna to ja jeszcze nie jestem
-Jestem ciekaw czy w łóżku też jesteś taka niegrzeczna. Choć i tak nie równasz się z Stevie.-Stevie. Wiedziałam. Jak można chodzić z dziwką. Dosłownie. Stevie pracowała jako prostytutka. Nie raz chciała zaciągnąć mojego brata do łóżka jak za dużo wypił. A często mu się to zdarzało. Weszłam na ring
-A ja jestem ciekawa czy wejdziesz kiedyś na ten ring. Chyba, że od razu chcesz się poddać-uśmiechnął się. Zaraz zetrę mu ten uśmieszek z twarzy.
-Poczekaj kochanie zobaczysz jak pokonam Alexe Malik
-Nie doczekanie twoje. Matt możesz dzwonić po karetkę, bo ta walka nie potrwa długo.
-Domyślam się ta karetka dla Ciebie
-Nie dla Ciebie-uśmiechnęłam się sztucznie-Powiem Ci jedno. Zadarłeś z nie właściwą osobą
-Co ja znów zrobiłem??
-Zaraz się przekonasz
-W prawym narożniku mój syn Nick Black. Lat 22. W lewym narożniku mistrzyni Alex Malik. Lat 19. Gotowi??
-Tak-powiedziałam
-Oczywiście-dodał Nick
-Zaczynajcie-walka się zaczęła. Powalił mnie i odwrócił się. Chyba nie pamięta podstawowej zasady.  Podcięłam go. Upadł na plecy. Usiadłam na nim.
-Pierwsza podstawowa zasada. NIGDY NIE ODWRACAJ SIĘ TYŁEM DO PRZECIWNIKA-zaczęłam bić go po twarzy. Uderzyłam go jeszcze z 5 może trochę więcej razy.
-Laska przystopuj trochę-powiedział
-Nie doczekanie twoje-odpowiedziałam mu
-Alex już dość-powiedział Matt
-Przestań go bić. Zaraz go zabijesz-krzyknęła Stevie
-Oj bez przesady. Zanim stracisz przytomność zapamiętaj, że masz płacić alimenty na swoje drugie dziecko
-Jakie alimenty?? Jakie drugie dziecko??
-Normalne dziecko. Takie, które zrobiłeś Em.
-Jesteś z nim w ciąży??-spytała Stevie
-Tak
-Co nic teraz nie powiesz??-spytała Nicka
-Skarbie to nic dla mnie nie znaczyło. To była jedna przygoda. Byłem pijany
-Nic dla Ciebie nie znaczyło. A kto mówił, że jestem najlepsza w łóżku
-Tobie też to powiedział. A mówił Ci, że jesteś
-Niepowtarzalna-powiedziały razem
-O widzę, że Tobie też dał łańcuszek w kształcie serca
-Tak. A jest na nim twoje imię
-Tak
-Oj kolego przed chwilą miałeś dwie dziewczyny a teraz nie masz żadnej-przywaliłam mu. Zemdlał-Przepraszam trenerze, ale musiałam Za to co zrobił Jess
-Nie jestem na Ciebie zły tylko na niego-zeszłam z ringu. Poszłam do szatni. Umyłam się i przeprałam. Wyszliśmy z siłowni.
-Idziecie do mnie na obiad??-spytałam
-Tak, bo twoja mama robi pyszne obiady-powiedział Matt
-No ba!
-Mam nadzieję, że będzie deser-za żartowała Em
-Ja już się o to postaram-w tym momencie przyszedł mi sms. Od Zayna
Idź po El i Lou. Właśnie wysiedli w Bradford
Co to znaczy IDŹ. Jak by nie mógł napisać czy mogła bym iść po El i Lou. Ja mu dam IDŹ.
-Ej muszę iść po znajomych. Idźcie do mnie. Ja później przyjdę
-Okay-powiedzieli razem. Jess, Matt i Em ruszyli w stronę mojego domu a ja poszłam w stronę dworca. Na miejscu była po 25 minutach. Zobaczyłam Ellie i jakiś trzech chłopaków, którzy ją zaczepiają. Podbiegłam w ich stronę. 
-Chodź mała zabawimy się-powiedział jeden z nich. Znam tych gówniarzy. Chodziłam z nimi do szkoły. Są ode mnie o rok młodsi.
-Trzech na jedną. Trochę nie fair
-Kolejna lala. Ty też chcesz się zabawić
-Z chęcią-walnęłam tego co mówił w nos. Chyba mu go złamałam. Potem dostał drugi i trzeci. Uciekli.
-Wszystko w porządku skarbie??-spytałam Ellie
-Tak. W odpowiednim momencie przyszłaś
-To dobrze-przytuliłam ją
-O hej Alex-powiedział Lou. Opanuj się. Nie zrób mu krzywdy
-Hej Lou-uśmiechnęłam się sztucznie-Idziemy?? Moja Mama na pewno się niecierpliwi
-To prowadź-dodał Louis
-A teraz mów co się stało-zaczęła Ellie
-A co miało się stać
-No jak mówiłaś, że jesteś wściekła
-Aaa... To już mi przeszło. Temat zamknięty
-Alex czy Ty masz rozwaloną wargę i skroń
-A tak. Biłam się z synem mojego byłego trenera
-A czym sobie zasłużył??-spytał Lou
-Najpierw wyzwałam go na pojedynek a później miałam powód, żeby z nim walczyć
-Ale żyje??
-Tak, tylko jak wychodziłam z siłowni to leżał nieprzytomny na środku maty. A w okół było trochę krwi-uśmiechnęłam się do Tommo. Po oczach można było poznać, że się przestraszył -A wam jak miną weekend??
-Dobrze
-To super. A teraz pokaż pierścionek
-Skąd wiesz, że przyjęłam oświadczyny
-Jeśli ich nie przyjęłaś to ja nie umiem się bić
-Bo nie umiesz-powiedział jakiś chłopak. Jeśli to nie Tommo to kto. Odwróciłam się
-Max-uściskałam go a późnij walnęłam w ramię
-Za co??
-Za to, że powiedziałeś, że nie umiem się bić
-No sorry. Dokąd tak pędzisz??
-Do domu a Ty??
-Umówiłem się z kumplami
-Zaraz Ty masz dzisiaj urodziny
-No
-To wszystkiego najlepszego-pocałowałam go w policzek i przytuliłam. Położył ręce na moim tyłku
-Zabierz ręce z mojego tyłka
-No dobra. Idziesz z nami do klubu
-Nie mogę
-No weź Miśka. Zgódź się. Twój ulubiony klub, D-J ten sam, barman ten sam
-Wiem o tym wszystkich
-Miśka proszę. Nawet nie wiesz jaką zrobisz mi tym przyjemność
-Naprawdę nie mogę
-Szkoda. To lecę-pocałował mnie w policzek
-Zaraz nie mogę iść sama na imprezę. Ale mogę iść z wami-chwilę musiałam się zastanowić-Pójdziecie ze mną
-Okay
-Max-zawołałam go. Odwrócił się i podszedł do mnie
-No co jest???
-To o której mam być??
-Wiedziałam że się zgodzisz
-O której?? Bo zaraz zmienię zdanie
-O 19:30
-Ale nie będę sama
-Spoko. Im nas więcej tym lepiej
-Kurde nie mam prezentu dla Ciebie
-Wystarczy, że będziesz
-Ale nie mów nikomu, że byliśmy razem
-Dlaczego??
-Bo mam narzeczonego
-Zdradziłaś mnie
-Nie byliśmy już razem
-No wiem przecież. Dobra teraz już serio lecę. Do zobaczenia Miśka-znów pocałował mnie w policzek
-Dlaczego mówi do Ciebie Miśka
-Każdy tak do mnie mówił
-A ile byliście razem
-3 lata
-To nieźle. A ile ma lat??
-Tyle co ja-uszyliśmy w stronę domu-Max był moją pierwszą prawdziwą miłością-do domu dotarliśmy 5 minutach.
-A Ty co taka w skowronkach??-spytała Em
-Nie uwierzysz kogo spotkałam
-Niech zgadnę Max'a
-Skąd wiesz??
-Dzwonił do mnie i mówił, że Miśka jest w Bradford
-A właśnie idziemy dziś wieczorem do klubu
-Po co??-spytał Liam
-Bo Max zaprosił mnie na swoje urodziny a nikt mnie samej nie puści więc wy idziecie ze mną
-A w ogóle kim jest ten Max
-Miałam Ci nic nie mówić, ale wiedziałam, że to tak czy siak wyjdzie. Max to mój były chłopak
-Aha
-Nie gniewaj się na mnie i tak kocham tylko Ciebie-usiadłam mu na kolonach
-Ile z nim byłaś??
-3 lata
-Aha. Ale obiecaj, ze będziesz ciągle przy mnie
-Obiecuję-pocałowałam go
-Dobra dosyć tej czułości. Alex idź myć ręce
-Dobrze Mamo


---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że będzie wam się podobał.
Co do pogrubienia tekstu "zetrę mu ten uśmieszek z twarzy" zrobiłam to specjalnie. 
A Joasia wie dlaczego, ale nie mogła się powstrzymać

wtorek, 2 września 2014

Informacja!

W związku z nowym rokiem szkolnym rozdziały będą dodawane w weekend.
Może dodam coś w tygodniu, ale niczego nie obiecuję.
Ciężko będzie mi nic nie dodawać, bo blogi to cała ja.
Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie.
Pozdrawiam Was wszystkich i życzę dużo siły na naukę!

niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 57

*Oczami Alex*
Louis trochę przegiął. Ja mu pomagam a on mówi o mnie w taki sposób. Nadal mnie to boli. Poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię. Wyjęłam słuchawki z uszu.
-Dojechaliśmy-powiedział mój brat. Wyłączyłam muzykę i schowałam telefon do torebki. Mała też się obudziła. Wysiedliśmy z samochodu. Mój dom, moje dzieciństwo. Ruszyliśmy w stronę wejścia. Usłyszeliśmy z domu głośną muzykę. Mogę się założyć, że rodziców nie ma a Soff jest u koleżanki. Weszliśmy do środka. W powietrzu było czuć zapach alkoholu i fajek. Wali ze znajomymi grała w butelkę. Nawet nas nie zauważyli. Wali i parę innych dziewczyny siedziały w staniku. Ktoś zakręcił i wypadło na moją siostrę
-Pytanie czy wyzwanie??-spytał chłopak, który kręcił
-Wyzwanie-odpowiedziała mu
-Podnieć mnie-widziałam jak w Zaynie się gotowało
-To chodź-powiedziała Waliyha. Dobra teraz przesadziła. Podeszłam do wieży i wyłączyłam muzykę. Wszyscy spojrzeli w moją stronę.
-Koniec imprezy-powiedziałam
-Alex co Ty tu robisz??
-Stoję. Państwu dziękujemy-zwróciłam się do jej znajomych. Nikt się nie ruszył
-Zmuś nas-powiedział jakiś gówniarz
-Sam tego chciałeś-podeszłam do niego i złapałam za ucho. Wył z bólu. Wyprowadziłam go na zewnątrz.-Następnym razem uważaj ze słowami-wróciłam do środka-Ktoś ma jeszcze coś do powiedzenia.-spytałam. Wszyscy wstali i wyszli po za jednym chłopakiem-A Ty czekasz na specjalne zaproszenie czy może oklaski??
-Alex to jest mój chłopak i mama zaprosiła go on obiad
-A to przepraszam. Alex-wyciągnęłam rękę w jego stronę
-Ashton-uścisnął niepewnie moją dłoń
-Spoko. Nie gryzę
-Przepraszam, ale wiele plotek słyszałem na twój temat.
-To znaczy??
-No, bo jesteś tak jakby postrachem tego miasta. Wszyscy się Ciebie boją
-Nie wierz plotkom. Jestem zupełnie inna niż mówią. Wiem, że kiepską opinie sobie wyrobiłam, ale nie masz się czego bać. Chyba że zranisz Wali
-Nie strasz chłopaka. Zayn-mój brat wyciągnął rękę w jego stronę. Ashton uścisnął ją-To jest Perrie. Moja narzeczona. A to Harry, Liam, Niall, Soph i Jess
-A to jest Angel. Moja córka-powiedziałam, bo mój braciszek zapomniał jej przedstawić
-Cześć, jestem Angel. Jak skrzywdzisz ciocię to moja mamusia skrzywdzi Ciebie-wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Ale mała dobrze gada.
-Al czego Ty córkę uczysz??-spytał Li
-Mówić prawdę. Radzę tu posprzątać zanim rodzice przyjdą
-Za późno-powiedział mój Tata
-Od kiedy tu stoicie??-spytał Zaz
-Wystarczająco-odpowiedziała mu Dani
-Wali masz szlaban-powiedziała Mama
-Ale Mamo
-Żadnych ale
-Zayn, Alex pomóżcie
-Sorry, ale my tu mamy gucio do gadania-powiedział Zaza. Ktoś zapukał do drzwi. Mama poszłam otworzyć.
-Alex ktoś do Ciebie-po salonu weszłam Emily i Matt
-Emily
-Hej-uściskałam ją
-Matt
-Hej Piękna-pocałował mnie w policzek. Spojrzałam na Harrego. Gotowało się w nim od środka
-Co Wy tu robicie??
-Usłyszeliśmy, że przyjechałaś i postanowiliśmy to sprawdzić
-Jestem tu od 10 minut a już każdy wie, że przyjechałam
-A czy Ty nie powinnaś być na treningu??-Matt spytał Em
-Kurwa. Zapomniałam
-Nie przeklinaj-upomniałam ją
-Przepraszam
-Jakim treningu??
-Zapisałam się na boks
-Od kiedy Ty tak lubisz boks
-Od kiedy jest nowy trener-wyprzedził ją Matt
-No mówię Ci. Taka dupa. I ten kaloryfer i te tatuaże
-Wiesz, rozpływa się na jego widok
-Chodź ze mną to zobaczysz
-Nie wiem czy mogę
-Proszę zgódź się
-Porozmawiaj z moją Mamą a nie ze mną-Em poszła do mojej Mamy
-Pani Malik czy Alex może iść z nami. Proszę. Będziemy grzeczni
-Ty. Grzeczna-powiedział Matt
-Matt. Zamknij się. Przypilnujemy jej. Proszę
-No dobrze. Alex obiecaj...-wiedziałam co chce powiedzieć, więc jej przerwałam
-Mamo nie masz się czym martwić. Obiecuję, że nie wezmę, nie napiję się ani nie zginę po dordzę
-Okay-podeszłam do Mamy i pocałowałam ją w policzek
-Dziękuję-pobiegłam na górę. Otworzyłam szafę. Moje rękawice. Dostałam je od dziadka. Spakowałam strój, buty, rękawice, szczotkę i ręcznik. Zeszłam na dół. Poszłam do kuchni po picie.
-No pospiesz się. Nick nie może na mnie długo czekać-Matt wywrócił oczami. Podeszłam do Angel
-Bądź grzeczna-pocałowałam ją w policzek
-To raczej Ty powinnaś być grzeczna-powiedział Zaza
-Hahaha-pocałowałam go w policzek
-A ja nie dostanę-ruszyłam w stronę Harrego. Gdy stanęłam przed nim wpił się w moje usta.
-Harry ile razy mam Ci powtarzać, że od tego jest sypialnia-powiedział Niall. Tata spojrzał na niego zabójczym wzrokiem.
-Kocham Cię-powiedział Hazza. Po czym musnął moje usta
-Tak ja Cię kocham, Matt Cię kocha, Jess Cię kocha, Zayn Cię kocha, on Cię kocha. Wszyscy Cię kochają a teraz chodź-pociągnęłam mnie za rękę. A za drugą złapała Matta.-Ty też chodź
-Chwila-powiedział Matt
-Co??-krzyknęła Em
-Ma być jak za dawnych czasów
-No tak-odpowiedziałam mu. Podszedł do Jess i złapał ją za rękę
-To musimy wziąć jeszcze Jess-uśmiechnął się
-Ale ja jej nie puszczę-powiedział Nialler
-Niall Ty masz gucio do gadania. Jess zawsze była i zawsze będzie tylko moja-odpowiedziałam mu. Wiem jak to zabrzmiało, ale mam to gdzieś-Ja ją kocham najbardziej-dodałam i pokazałam mu język. Wyszliśmy na zewnątrz
-Doba a teraz mów kim, był ten chłopak z którym się całowałaś
-Moim chłopakiem a raczej narzeczonym-pokazałam jej pierścionek
-Ale piękny. A tak w ogóle to gratuluję-przytuliła mnie
-A kim był te chłopak co powiedział, że Cię nie puści
-Moim chłopakiem
-Też gratuluję-ją też uściskała. Ruszyliśmy w stronę siłowni.

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 56

*Oczami Louisa*
Obudziłem się rano. Odwróciłem się w stronę mojej przyszłej żony, ale jej tam nie zastałem. No pięknie uciekła mi z łóżka. Ja jej dam.
-Wstałeś już-powiedziała Ellie wychodząc z łazienki. Nic jej nie odpowiedziałem-Louis. Hallo. Ziemia do Louisa Tomlinsona. Okay. Tak się bawimy. Sam tego chciałeś.-odwróciła się do mnie tyłem i zaczęła się pakować. Nie wytrzymałem i musiałem ją przytulić i pocałować. Podszedłem do niej od tyłu. Przytuliłem i pocałowałem w policzek
-Skarbie nie gniewaj się. Ja tylko żartowałem-teraz to ona się nie odzywała-Kotku. Przepraszam. Ellie odezwiesz się do mnie-nic nie powiedziała. I mam za swoje.-Elcia odezwij się. Zwariuję za raz. Proszę-nadal nic. Brawo Tommo po co się obrażałeś. Przecież wiesz, że one dłużej potrafią się gniewać. Jaki ja głupi jestem. Puściłem ją i ruszyłem zmarnowany do łazienki. Odwróciłem się w jej stronę. Nawet na mnie nie spojrzała. Ale Ty jesteś tępy Tommo. Po 15 minutach wyszedłem z łazienki. Ellie siedziała przy stole. W tej chwili zadzwonił jej telefon
*Oczami Eleanor*
Zadzwonił mi telefon. Zayn. Ciekawe co ode mnie chce??
-Hej Zayn
-Cześć Skarbie. Alex z tej strony
-Alex. Hej
-Co tam??
-A wszystko dobrze. A u Ciebie??
-Szczerze. Jestem zła na maksa ale ogółem dobrze. W dzień An nie daje mi żyć a w nocy Harry
-Uuu...No to Harry nam zaszalał. Ale tak co każdy wieczór??
-Tak
-Ale masz przynajmniej przyjemności w nocy. Ale mówiłaś, że jesteś zła. Coś się stało??
-Nic poważnego
-Na pewno??
-Na 100%. Kiedy macie samolot
-Nie zmieniaj tematu. Mów zaraz co się stało
-To nie jest rozmowa na telefon jak wrócisz to Ci wszystko powiem. 
-No okay. Samolot mamy o 15:30. Poznałam twojego przyjaciela Leona
-I co??
-Nawet spoko. I muszę przyznać, że jest całkiem przystojny
-No Leon tak, ale i tak wolę Harrego
-To na pewno
-Jak przylecicie to czeka Cię mała niespodzianka
-Jaka??
-Powiem Ci ale nie mów nic Zaynowi i Pezzie, że Ci powiedziałam
-No dobra. A teraz mów co to za niespodzianka
-Pezza i Zaza kupili Ci test ciążowy
-Jaja sobie ze mnie robisz
-Nie. Jak mi o tym powiedzieli to myślałam, że padnę z tego śmiechu
-Niech zgadnę Pezza to wymyśliła
-Nie Zayn
-Żartujesz??
-Nie. A jutro wszyscy idziemy do kina
-Na co??
-Nie wiem. Wiem tylko, że idziemy do kina a później do klubu
-Z małą
-Nie. Zaworze ja dziś do moich rodziców
-Aaa...Już myślałam, że z nią
-Nie wpuścili by mnie z nią
-No w sumie racja. Czyj to był pomysł
-Zayna. Stwierdził, że trzeba oblać moje z Harry i wasze zaręczyny
-Aha
-Wiesz to jest rozumowanie mojego brata
-Aaa..To już wszystko jasne
-Noo..dobra muszę już kończyć, bo  Zayn mnie popędza i gada nad uchem, żebym kończyła, bo...nawet to nie wiem co gada bo go nie słucham
-Okay. To do zobaczenia 
-Do zobacznia
Wariatka.
-Co Alex mówiła??-spytał Louis. Nadal się do niego nie odzywam sam tego chciał-Nadal się do mnie nie odzywasz. Prawda. Przepraszam. Co mam zrobić, żebyś przestała się gniewać-nic mu nie odpowiedziałam. Tommo uklęknął przede mną-Skarbie przepraszam. Proszę odezwij się do mnie-próbowałam powstrzymać śmiech, ale nie wytrzymałam i wybuchnęłam głośnym śmiechem-Mam rozumieć, że już będziesz się do mnie odzywać
-Tak-powiedziałam gdy się już opanowałam. Moja komórka zaczęła wibrować. Dostałam sms-a od Zayna. Czyli Alex
Jak chcecie pobyć sami to jedźcie do domu a jak nie to przyjedźcie do Bradford.
Zayn postanowił, że wszyscy pojedziemy.
Moja mama na pewno się z tego ucieszy :)
Daj mi zaraz znać, bo muszę mamie powiedzieć czy będziecie czy nie, bo nie będzie wiedziała jak ma szykować obiad
Alex "_"
-Alex się pyta czy jedziemy normalnie do domy czy jedziemy do mamy Zayna i Alex, bo miała jechać Alex i An. A okazało się, że wszyscy jadą. To jak robimy??
-Mi to wszystko jedno. Dla mnie możemy pojechać do Pani Malik
-Okay to już jej piszę, że jedziemy do jej rodziców
No jeśli to nie będzie problem to pojedziemy do twoich rodziców
Szybko dostało odpowiedź
Jaki problem?? O czym Ty gadasz dziewczyno?? 
Mama na pewno się ucieszy. Wiecie gdzie mieszkają??
-Wiesz gdzie mieszkają rodzice Zayna??-spytałam Louisa
-Nie. A Ty??
-Nie
-To pewnie po nas wyjdą
-Pewnie tak
Ani ja ani Louis nie wiemy gdzie mieszkają wasi rodzice
-A jutro idziemy do kina a później do klubu, bo Zayn stwierdził, że trzeba oblać nasze i Harry z Alex zaręczyny
-Spoko. Po co Alex miała jechać do Bradford
-Zawieść małą
-Aha-w tej chwili dostałam wiadomość
No to ja albo Zayn po was wyjdziemy. Choć pewnie Zayn, bo nie wiem czy mnie mama z domu wypuści. A i tam tą poprzednią wiadomość pisał Zayn nie ja. 
Dajcie znać jak będziecie już w Londynie i jak będziecie w Bradford
Szybko jej odpisałam
Okay :) Miłej podróży :***
-To co idziemy coś zjeść??-spytał Tommo
-Tak-odpowiedziałam mu uśmiechając się na co odpowiedział mi tym samym.
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do tej samej restauracji co wczoraj. Zamówiliśmy jedzenie i dopiero teraz się skapnęłam, że telefon zostawiłam na stoliku w pokoju. Trudno. Kelner przyniósł nasze jedzenie. Po 45 minutach wyszliśmy z restauracji. Do samolotu mieliśmy jeszcze godzinę i dziesięć minut.. Postanowiliśmy iść jeszcze raz na plaże. Gdy już doszliśmy usiedliśmy na piasku.
Przytuliłam się do Louisa. Siedzieliśmy tam pół godziny. Wróciliśmy do hotelu. Spojrzałam na telefon. Jedna wiadomość. Otworzyłam ją
Dzięki :) Ja też życzę wam miłej podróży :****
Harry, Zayn, Liam, Niall, Pezza, Jess, Soph i An też życzą wam miłej podróży. Wiesz jaką awanturę mi zrobili, że nie napisałam, że oni też życzą wam miłej podróży

Uśmiechnęłam się pod nosem. 
-Gotowa??-spytał mnie Lou
-Tak-zeszliśmy na dół, żeby się wymeldować. Pojechaliśmy na lotnisko. Po całej odprawie siedzieliśmy już na swoich miejscach w samolocie. 

 
 

 

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 55

Zebraliśmy się z plaży, bo Lou zgłodniał. Poszliśmy do jakieś niedrogiej restauracji. Gdy zamówiliśmy do Louisa podeszły jakieś dziewczyny prosząc go o autograf. Lou zrobił sobie jeszcze z nimi zdjęcia. Parę dziewczyn też chciało zdjęcie ze mną. Co mnie mile zaskoczyło. Gdy dostaliśmy swoje zamówienie dziewczyny życzyły nam smacznego i odeszły. Po posiłku Lou zapłacił i wyszliśmy z restauracji. Pochodziliśmy jeszcze po mieście. Była godziny 17:30 gdy Lou zarządził, że trzeba wracać do hotelu. Jak powiedział tak zrobiliśmy. Gdy weszliśmy poszliśmy do windy. Tym razem się nie zacięła. Gdy weszliśmy do pokoju. Lou pocałował mnie namiętnie.
-Już nie mogę się doczekać wieczora jak zobaczę Cię w tej bieliźnie-powiedział gdy oderwaliśmy się od siebie
-Wariat. To ja pójdę się przygotować
-Okay
*Oczami Louisa*
Steruję się jak nie wiem. Co będzie jeśli coś pójdzie nie tak, albo jeśli nie przyjmie tych oświadczyn. Może zadzwonię do Alex, choć nie wiem czy odbierze. Warto spróbować. Wyciągnąłem telefon i wybrałem jej numer. Nie odbiera. To zadzwonię do Harrego. Wybrałem jego numer. Po paru sygnałach odebrał
-Hallo
-Zayn??
-No ja. Co jest??
-Jest może Harry albo Alex??
-Nie ma ich, bo poszli z An na spacer i do kina a telefony zostawili w domu, bo nie chcą żeby ktoś im przeszkadzał
-No dobra, ale Ty mi możesz pomóc
-W czym??
-Słuchaj denerwuję się jak nie wiem co
-Ale czym??
-A no tak Ty nic nie wiesz. Mam zamiar oświadczyć się Eleanor
-No to gratuluję stary. A co ja mam zrobić??
-Jak już mówiłem denerwuję się cholernie
-To nic złego. Ja też się denerwowałem i mogę założyć się, że Harry też się denerwował, ale nie ma czym. Jeśli na prawdę ją kochasz to niczym się nie przejmuj
-Mówisz??
-No
-A jeśli nie przyjmie moich oświadczyn
-Na pewno przyjmie
-Dzięki stary na ciebie zawsze można liczyć
-Nie ma sprawy. A swoją drogą to nieźle nabriołeś
-To znaczy??
-Chodzi o Alex. Nie wiem dokładniej co się stało, bo nie chciała powiedzieć, ale wiem, że nieźle sobie nagrabiłeś, bo była cała nabuzowana
-Co mam zrobić
-Porozmawiaj z nią jak wrócicie, ale teraz się tym nie przejmuj. A Alex przejdzie jak jej to wszytko wyjaśnisz
-Nie był bym tego taki pewien, bo napisała mi sms-a, żeby się cieszy, że za bardzo kocha Ellie, żeby spieprzyć nam ten wyjazd ale jak wrócę to pożałuje tego co powiedziałem
-Nie chce Cię straszyć, ale jak tak Ci napisała to jednak tak szybko jej nie przejdzie. Mogę z nią pogadać, ale nie wiem czy to coś zmieni
-Naprawdę możesz z nią pogadać??
-Tak
-Dzięki. Muszę już kończyć. 
-Okay. Trzymaj się
-Dzięki. Cześć
-Na razie 
No to u Alex mam przechlapane. Boję się wracać do Londynu. Dobra nie mogę teraz o tym myśleć. Później będę się martwił. Wyjąłem z walizki pudełeczko w którym był pierścionek. Mam nadzieję, że jej się spodoba. Przebrałem się w garnitur. Mam nadzieję, że to wszystko jej się spodoba i dobrze zapamięta ten dzień jak i noc. Eleanor wyszłam z łazienki. Wyglądała cudnie. Miała na sobie czarną sukienkę i do tego złotą marynarkę.
-Idziemy??-spytałem 
-Tak-obdarzyła mnie cudownym uśmiechem. Wyszliśmy z hotelu. Ruszyliśmy w stronę plaży. Gdy doszliśmy naszym oczom ukazał się stoli ze świeczkami i różami. Leon dobrze to urządził. Zobaczyłem jakiegoś chłopaka który zapala świeczki. To był pewnie Leon. Ruszyliśmy w stronę stolika.
-Ty pewnie jesteś Louis-powiedział
-Tak-odpowiedziałem mu
-Louis. To jest moja dziewczyna
-Eleanor
-Leon. Proszę siadajcie-odsunąłem Ellie krzesło i sam usiadłem.-Jeszcze tylko na chwilkę wam przerwę i znikam
-No co jest??-spytałem
-Podasz mi adres Alex, bo z chęcią ją odwiedzę 
-Jasne-podałem mu nasz adres
-Dzięki. Życzę udanej kolacji i mam nadzieję, że będzie wam smakować
-Dziękujemy-powiedziałem razem z Ellie. Zaczęliśmy jeść. Muszę przyznać, że jedzenie było bardzo dobre. Gdy skończyliśmy nadeszła wielka chwila. Wstałem od stołu i uklęknąłem przed moją ukochaną. Wyjąłem pudełeczko i otworzyłem je
-Czy Ty Eleanor Calder zostaniesz moją żoną
-Tak-założyłem jej pierścionek na palec.Wyglądał ślicznie na jej rączce. El pocałowała mnie
-Kto to był??
-Leon
-No
-Przyjaciel i były chłopak Alex
-Okay
-Mały spacer
-Tak-ruszyliśmy brzegiem na spacer. Po jakiś pół godzinie postanowiliśmy wrócić do pokoju. Gdy weszliśmy do pokoju Eleanor pocałowałam mnie. Przeniosłem nas na łóżko. Tym razem postanowiłem poddać się i dać jej wolną rękę.

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 54

Ten rozdział również dedykuję Lilce i Joasi
Mam nadzieję, że też wam się spodoba tak jak poprzedni
--------------------------------------------------------------------------------------------

*Oczami Eleanor*
Gdy wylądowaliśmy byłam w siódmym niebie. Mój ukochany spełnił moje marzenie.
-Zadowolona??-spytał Louis
-Bardzo-rzuciłam mu się na szyję
-To się cieszę-Lou musnął moje usta-To co do pokoju i na plaże
-Tak-Lou złapał mnie za rękę. Ruszyliśmy w stronę hotelu. Gdy doszliśmy do niewielkiego budynku Lou otworzył drzwi i powiedział
-Panie przodem
-Dziękuję-uśmiechnęłam się do niego. Poszliśmy do recepcji. Recepcjonistka podała nam klucz i powiedziała na którym piętrze znajduję się nasz pokój. Poszliśmy do windy. Gdy wsiedliśmy do windy Lou wcisnął 4 piętro. Gdy byliśmy pomiędzy 3 a 4 piętrem winda stanęła.
-No pięknie. Pewnie trochę tu posiedzimy-powiedział zirytowany Lou
-Oj nie narzekaj. Przypomnimy sobie stare czasy jak winda się zacięła gdy wracaliśmy z imprezy na której Harry nas poznał.
-To była najlepsza jazda windą w moim życiu-zaczęliśmy się śmiać
-A pamiętasz jak było Ci gorąco i zacząłeś się rozbierać
-A tobie się to podobało
-Trochę wtedy wypiliśmy
-Noo.. a pamiętasz jak chodziłaś w kółko aż przewróciłaś się i poleciałaś na mnie
-A Ty mnie wtedy pocałowałeś
-Gdyby nie było kamer w tamtej windzie to doszło by do czegoś więcej
-No
-Czekaj w tej windzie nie ma kamer-Louis uśmiechnął się łobuzersko
-Nawet o tym nie myśl
-Dlaczego??-Tommo przybliżył się do mnie i złapał w pasie. Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Zaczął całować linie mojej szczęki i szyję. Robiąc parę malinek. Włożył ręce pod moją bluzkę i zaczął podnosić ją do góry. Nagle winda ruszyła. Odsunęłam go od siebie i poprawiłam koszulkę
-Musisz poczekać do wieczora.
-Nie wytrzymam-winda stanęła na naszym piętrze. Drzwi się otworzyły
-Chyba za wcześnie naprawiłem windę-powiedział jakiś starszy pan.
-No trochę-odpowiedział mu Lou
-Louis-upomniałam go
-Następnym razem nie będę się tak spieszył-dodał. Zaśmialiśmy się i poszliśmy do swojego pokoju. Pokój nie był duży, ale też nie był mały. Był w sam raz.
-Wyjmiesz mi kostium-poprosiłam Louisa
-Oczywiście-wyszłam na balkon-Eee... skarbie co to jest??-spytał Lou trzymając w ręku bieliznę od dziewczyn. Czułam jak pieką mnie policzki
-D..dziewczyny kupiły mi tą bielizną
-Seksowna
-C..chciały, żeby założyła ją wieczoram
-A założysz??
-Nie!
-Dlaczego?? Bardzo chciałbym Cię w niej zobaczyć
-Naprawdę?
-Tak i to bardzo. To założysz??
-Okay-Lou uśmiechną się uroczo. Schował bieliznę i wyją kostium. Podał mi go
-Dzięki. A teraz pójdę wziąć szybki prysznic
-Okay-chciałam już wejść do łazienki ale Louis mnie zatrzymał-A mogę wykąpać się z tobą-zrobił minę szczeniaczka
-No dobra-poszedł za mną do łazienko. Zaczął mnie rozbierać. Gdy już byłam naga sam się rozebrał. Weszliśmy do kabiny. Lou umył mnie dokładnie. Później spłukał ze mnie pianę. Po 15 minutach wyszliśmy z kabiny. Tommo wytarł mnie i siebie. Ubrałam się w kostium. Na to założyłam sukienkę. Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do torby. Lou też był już gotowy. Wyszliśmy z pokoju. Tym razem wybraliśmy schodu. Louis nie był zadowolony z tego faktu. Na szczęście hotel znajdował się blisko plaży. Więc w wyznaczonym miejscu znaleźliśmy się po 5 minutach. Rozłożyłam ręcznik i zdjęłam sukienkę. Położyłam się na plecach.
-Kochanie a będziesz opalać się toples??
-Chciałbyś
-Nawet nie wiesz jak bardzo
-Wariat
-Może i wariat ale twój kochany wariat
-Masz racje
-To co będziesz się opalać toples?
-Nie!
-No dobra-powiedział trochę zmarnowany. Poczułam jak mnie podnosi
-Louis co Ty wyprawiasz??
-Nie chcesz opalać się toples to idziemy się wykąpać
-Puść mnie Ty wariacie
-Nie mam zamiaru
-Proszę
-Nie
-Tylko mnie nie wrzucaj-gdy to powiedziałam Louis puścił mnie i wylądowałam w wodzie. Zrobiłam mu lekkie psikusa i nie wynurzyłam się. Odpłynęłam trochę od niego. Zaczął mnie szukać. Po jakiś 5 minutach stał do mnie tyłem. Podeszłam trochę bliżej i ochlapałam go
-Eleanor
-Słucham?
-Nie starasz mnie tak więcej
-Masz za swoję
-Ah tak-Lou zaczął chlapać mnie wodą a ja jego. Chlapaliśmy się dobre 15 minut. Wyszliśmy z wody. Louis dał mi się trochę poopalać. Po pół godzinie Tommo zaczął narzekać jak małe dziecko
-Skarbie nie nudzi Ci się takie leżenie
-Nie a Tobie??-nie wiem po co się go spytałam jak i tak znałam odpowiedz
-Mam być szczery czy miły
-Szczery
-To trochę. A zresztą zgłodniałem trochę
-Oj Louis. Z tobą gorzej niż z małym dzieckiem
-I tak mnie kochasz
-Inaczej się nie da

-----------------------------------------------------------------------------------------------
Postanowiłam poświęcić 3 rozdziały Louisowi i Eleanor.
Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe
Za dwa dni powinien pojawić się następny rozdział na tym blogu i na drugim
 

sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 53

Rozdział z dedykacją dla Lilki i Joasi.
Obiecałam i ten rozdział jakiś czas temu.
Ale mimo to słowa dotrzymałam.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

*Oczami Louisa*
Jak dziewczyny nie zjawią się za chwilę to spóźnimy się na samolot
-Louis nie denerwuj się tak. Zaraz wrócą-powiedział Zayn
-A Ty skąd jesteś tego pewny??
-A widziałaś jak Alex jeździ??
-Nie
-No właśnie. Ona uwielbia nie tylko boks ale i wyścigi samochodowe zarówno jak motocyklowe
-Serio??-spytał Harry
-No. Jak chcesz ją gdzieś zabrać to albo na wyścigi albo na jakąś walkę
-Wolę walkę-powiedziała Alex po czym pocałowała Harrego w policzek
-Alex uduszę Cię
-Za co??
-Za to, że tak późno jesteś
-Oj tam, oj tam
-Kochanie daj mi 15 minut na spakowanie się
-Okay-Elcia pobiegła na górę
-Jak chcesz to mogę was zawieść. I w ten sposób na lotnisku zamiast znaleźć się po pół godzinie bylibyście po piętnastu minutach
-Nie dzięki. Chce cały dojechać na lotnisko
-Hahaha-poszedłem na górę.-Co on taki wrażliwy-powiedziała Alex. Myślałam, że nie słyszę
-Słyszałem
-Ale co??-wszedłem do pokoju. El zapinała już walizkę.
-Gotowa??
-Tak. Ale za nim wyjdziemy powiesz mi co się dzieję??
-Nic się nie dzieję
-Louis
-No dobra. Chodzi o to, że Alex mnie już denerwuję. Przez nią się wygadałem, rano wchodzi i udaję, że wszystko w porządku, zabiera Cię na zakupy i o mało co byśmy nie spóźnili się na samolot i jeszcze proponuję, że nas zawiezie.
-Louis, ale Alex taka jest. Ona chce jak najlepiej. Znam ją dłuższy czas i wiem, że może tak to nie wygląda ale zawsze chce dla każdego dobrze. Dla niej ważniejsze jest czyjeś szczęście i własne. Kiedyś powiedziała, że ona może być nieszczęśliwa byle jej bliscy byli szczęśliwi. 
-Ale powinna zając się swoim życie a nie czyimś. Angel wychowuje się prawie bez mamy, bo ona jest zajęta sobą niż ją
-Louis nie mów tak
-Dlaczego??
-Bo to jest moja przyjaciółka i to dzięki niej zawdzięczamy to co teraz jest pomiędzy nami, bo jak przechodziliśmy kryzys to ona powiedziała mi, że jak Cię kocham to powinnam dalej być z Tobą
-Dobra koniec tego tematu, bo zaraz my się pokłócimy a mamy spędzić ten wyjazd szczęśliwie.
-Okay-przytuliłem ją i pocałowałem w czoło
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też
-Idziemy??
-Tak-wziąłem nasze bagaże. Zeszliśmy na dół.
-O idą nasze gołąbki-powiedział Harry
-Gdzie Angel-spytała El
-Usnęła-odpowiedziała jej Alex
-Szkoda chciałem się pożegnać-powiedziałem
-Taa...już to widzę-powiedziała oschle Al
-Alex-upomniał ją Zayn
-Przepraszam, za...-chyba chciała coś powiedzieć, ale z tego zrezygnowała-Miłego pobytu-uśmiechnęła się, ale to nie był prawdziwy uśmiech. Nie przejmowałem się tym. Nie chcę żeby Alex popsuła nam wyjazd
-Dzięki-odpowiedziała jej Ellie
-Dobra na nas już pora-powiedziałem. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Wsiedliśmy do samochodu. Po pół godzinie znaleźliśmy się przed lotniskiem. Gdy wysiadłem z samochodu dostałem sms-a. Od Alex.
"Teraz to tak się dziękuję za pomoc"
Nie wiem o co jej chodzi. Szybko jej odpisałem.
"Nie wiem o czym Ty mówisz"
Na odpowiedź długo nie musiałem czekać
"Ciesz się, że bardzo kocham Ellie, żeby spieprzyć wam ten wyjazd.
Ale mogę Ci obiecać, że jak wrócisz to pożałujesz tego co powiedziałeś"
Co ja znowu takiego powiedziałem??
"Nadal nie wiem o czym mówisz"
O co może jej chodzić??
"Pomyśl. Chyba, że będziesz zbyt zajęty samą tak jak ja!"
Usłyszała rozmowę z Ellie. No to mam przechlapane do końca życia
-Kto to??-z rozmyśleń wyrwała mnie El
-Paul-skłamałem. Nie chciałem jej martwić
-A czego on od Ciebie chciał??
-Nie ważne. To Paul jego nigdy nie zrozumiesz
-W sumie racja
-To co idziemy??
-Tak-złapałem ją za rękę. Postanowiłem, że nie będę się przejmował Alex. Nie teraz. Teraz najważniejsza jest Eleanor. Wyłączyłem telefon. Po całej odprawie zajęliśmy miejsca. Eleanor bardzo się cieszyła. Widziałem to po jej oczach.

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 52

*Oczami Eleanor*
Obudziłam się obok mojego ukochanego. Nie mogę uwierzyć, że chce zabrać mnie na Costa Bravo i tam się oświadczyć. To było moje marzenie. Pewnie Alex maczała w tym palce.
-Dzień dobry Słonko-Lou pocałował mnie w policzek
-Hej
-Jak się spało??
-Z tobą zawsze dobrze
-Kocham Cię-Tommo pocałował mnie namiętnie. Do pokoju wchodzi Alex a za nią Pezza, Soph i Jess
-Gołąbki nie chcemy wam przeszkadzać, ale jest już 11 a musimy zabrać Ellie na zakupy przed waszym wyjazdem-powiedziała Alex
-Alex czy ja wchodzę do pokoju Harrego, bez pukania i wam przeszkadzam-spytał oburzony Tommo
-Po pierwsze nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi. Po drugie pukałam ale byliście zbyt zajęci więc nie słyszeliście. A po trzecie i ostatnie to tak. Wchodzi to pokoju Harrego i nam przeszkadzasz
-Oj Louis nie marudź tyle. El szykuj się za pół godziny na dole.-dodała Pezza
-Ale, ja jej nigdzie nie puszczę-powiedział Lou
-Z kobietą w ciąży się nie dyskutuję. Więc masz gucio do  gadania
-Ona ma racje-powiedziałam
-No dobra
-Ale ja mogę być gotowa za 15 minut
-Ale Pezza musi jeszcze coś zjeść-dodała Alex
-Zobaczymy jak Ty będziesz w ciąży to ile będziesz jadła
-No ja w ciąży dużo jadłam, bo przytyłam 7kg ale później spaliłam to na siłce.-dziewczyny wyszły
-Alex od rany już mi ciśnienie podniosła. Nie dość, że się przez nią wygadałem to teraz wchodzi jak gdyby nic
-Udam zaskoczoną-Louis się uśmiechnął. Wstałam i poszłam do łazienki. Po odbyciu porannej toalety zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w białą spódnice i czarną bluzkę na krótki rękaw. Zeszłam na dół. Dziewczyny siedziały w kuchni razem z Niallem, Louisem i Zaynem
-Gdzie reszta??-spytałam
-Harry z An jeszcze śpią. Liam też śpi-do kuchni wchodzi Harry z An na rękach
-Wstał mój mały i duży śpioch-zaśmiała się Alex. Wzięła od Harrego Angel i posadziłam ją na kolach
-Gdzie idziecie??-spytał Harry
-Na zakupy-odpowiedziała mu Jess
-Wiesz idą na zakupy i wydadzą dużo kasy
-Ależ Ty dowcipny jesteś braciszku
-No wiem siostrzyczko
-Wydam jeszcze więcej kasy niż planowałam, żeby zrobić Ci na złość
-Ale to nie moja kasa tylko Harrego
-Ale ja też idę kochanie-powiedziała Pezz. Alex chciała się napić kawy, którą przed chwilą sobie nalała, ale Harry zabrał jej kubek i sam zaczął pić
-Ej to moje
-Już moje
-Ugh..Idziemy??
-Tak
-Zaraz-powiedziała Soph
-Co??-spytała Jess
-Nie wzięłam kasy
-To leć na górę a my tu na Ciebie zaczekamy
-Okay-Sophia poszła na górę.
-A buzi na pożegnanie-Harry, Louis, Niall i Zayn powiedzieli razem
-No nie wiem musimy się zastanowić-powiedziała Jess. Popatrzyłyśmy się na siebie i poszłyśmy w ich kierunku. Każda z nas pocałowała ich
-Bleee...-powiedziała An. Wszyscy się uśmiechnęliśmy
-Dawaj buziaka skarbie-powiedziała Alex do Angel. Mała dała jej  buziaka
-Już jestem-powiedziała Soph stając w kuchni
-Niech zgadnę Liam Cię zatrzymał
-Tak-wyszłyśmy z domu. Wsiadłyśmy do samochodu
-Alex to twój samochód??-spytałam ją
-Tak
-Ładny
-No. Zayn mi go kupił
-Serio??-spytała Pezza
-Tak. A co??
-A mi to samochodu nie chce kupić-zaczęłyśmy się śmiać. Stanęłyśmy na światłach. Obok nas stanął jakiś samochód z trzema facetami w środku. Może byli od nas trochę starsi ale nie mieli więcej niż 25 lat.
-Hej dziewczyny. Dokąd tak pędzicie??-spytał jeden z nich
-Szukać szczęścia-odpowiedziała im Alex
-Szczęście to my wam możemy zaoferować
-Nie sądzę
-Nie zła fura mała. Ale nie tak szybka jak moja-powiedziała ten co siedział za kierownicą
-teraz to ja nie sądzę
-Mały wyścig
-Podziękuję
-Tchórzysz
-Chciałbyś
-No do dawaj
-Dać to ja Ci mogę w mordę-Alex spojrzała w ich kierunku
-Stary odpuść sobie. To jest Alexa Malik
-Nie znam
-A chcesz, żebym Ciebie też sprała tak jak twojego braciszka Andrew
-To Ty
-To ja. Twój brat dalej jest w śpiączce?? Ile to już lat minęło?? Chyba 7
-Pożałujesz tego
-Czego??
-Tego co mu zrobiłaś??
-Nikt mi nie udowodni, że to ja go pobiła
-Jak się obudzi to wszystko powie
-Jak się obudzi to się nie powie, że to ja, bo będzie się bał
-Ciebie?? Nikt się nie boi
-Uważaj ze słowami chłopczyku
-Bo co?? Dziewczynką
-Bo w każdej chwili mogę przejść się do twojej dziewczyny z tego co mi wiadomo to niedawno urodziła prawda??
-Zostaw ją w spokoju
-Powiem tylko jedno zapłacisz za to co zrobiłeś mojemu tacie
-Stary ja Ci się radzę z kraju wyprowadzić. Ona nie żartuję.
-Nie boję się Ciebie
-Radzę zacząć-ruszyłyśmy
-Co żeś zrobiła jego bratu
-Pobiłam
-A co takiego zrobił, że zapłacił za to
-Chciał zgwałcić Jess
-Taa..Nie miłe czasy-powiedziała Jess. Dojechałyśmy do centrum handlowego. Byłyśmy w każdym sklepie. Wydałyśmy kupę kasy. Ale i tak jesteśmy zadowolone. Dziewczyny kupiły mi jakąś seksowną bielizną na noc z Louisem i jakąś seksowną sukienkę. I tak tego nie założe
-Wiecie, że tego nie założe
-Założysz, założysz-powiedziała Pezza
-Ja też tak mówiłam jak wciskałyście mi bielizną jak leciałam do Paryża
-I co przydała się??-spytała Jess
-Przydał i Harry była zadowolony, więc Louis też będzie.
-Ale Louis nie jest taki napalony jak Harry
-Jasne. Każdy chłopak w takim wieku jest napalony. A jak Cię zobaczy w tej bieliźnie to jeszcze bardziej będzie napalony. A tak w ogóle nie obrażaj mi narzeczonego. A z resztą Pezzie też się przydała i teraz co spodziewa się dziecka
-Ale ja jestem za młoda na dziecko
-Kochana jestem od Ciebie młodsza o 3 lata i mam pięcioletnią córeczkę
-Oj ale to nie to samo. Ty zostałaś zgwałcona
-Co kiedy?? Przecież....-zaczęła Jess
-Jess. Cichaj. Okay??
-Sorry
-Jak to czyli to dziecko nie jest z gwałtu??-spytała Pezza
-Znaczy nie wiem, bo spałam z chłopakiem na imprezie. Strasznie mi się podobał. Zaczęliśmy gadać a dwie godziny później wylądowaliśmy w łóżku i zrobiła z nim to. Ale dwa dni później byłam na kolejnej imprezie i na niej zostałam zgwałcona. I nie wiem który jest ojcem małej.
-Mi Angel bardziej przypomina Becka
-Ej Angel jest podobna do mnie
-No tak, ale oczy ma jego
-No niby tak
-Nie możesz poprosić tego chłopaka z którym przeżyłaś swój pierwszy raz o zrobienie testu dna
-No nie
-Dlaczego??
-Bo on nie żyję. Umarł tydzień po naszym stosunku. Okazało się, że bardzo mu się podobałam a miał raka. W liście, który przekazała mi jego mama było napisane, że przed śmiercią chciał się kochać z tą jedyną a tą jedyną była ja.
-Jakie to słodkie
-Taa...


wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 51

Dziś wychodzimy ze szpitala. Na szczęście wszystko sobie przypomnieliśmy. I już planuje masz ślub. Odkąd Mama Harrego dowiedziała się, że Harry wszystko pamięta, i że planujemy ślub nie odwiedziła go w szpitalu ani razu. Za to moi byli tu codziennie i ucieszyli się jak im powiedziałam, że Harry mi się oświadczył. An też się ucieszyła, że Harry będzie jej nowym tatą. Niestety rodzice musieli już wracać do Bradford. Zayn  nie mógł po nas przyjechać, bo Paul kazał im przyjechać do studia. Pakowałam nasze rzeczy gdy do sali wszedł Hazz.
-Jak się czuje moja Księżniczka??-spytał
-Z Tobą zawsze dobrze
-Kocham Cię-Hazza wpił się w moje usta.
-Ja Ciebie też-odpowiedziałam mu, gdy już się od siebie oderwaliśmy
-To co do domu
-Do domu-wyszliśmy z sali i poszliśmy po wypisy. Gdy już je otrzymaliśmy ruszyliśmy w stronę wyjścia. Złapałam Harrego za rękę, na co on się uśmiechnął. Na zewnątrz czekało dużo fanek Harrego. Mój przyszły mąż dał parę autografów. Ruszyliśmy do taksówki, którą zamówiłam. Harry zapakował naszą torbę do bagażnika i otworzył mi drzwi. Po chwili sam wsiadł i podał kierowcy adres pod który ma nas zawieźć. Po czterdziestu pięciu minutach znaleźliśmy się pod domem. Harry wysiadł pierwszy i otworzył mi drzwi. Kierowca wyjął nasz bagaż. Harry zapłacił mu i odebrał bagaż. Ruszyliśmy w stronę domu. Gdy weszliśmy w salonie chłopcy przygotowali dla nas niespodziankę. Zrobili małe przyjęcie. Nad kominkiem był plakat na którym było napisane: "WITAMY W DOMU"
-Cieszymy się, że już wróciliście-powiedziałLouis
-My też się cieszymy-odpowiedziałam mu
-Gdzie jest Ellie??-spytał Harry
-Musiała jechać do domu. A rozmawiałem z Twoim kolegą. Leonem jak dobrze pamiętam
-No tak Leon. I co??
-Powiedział, że mi pomoże. Tylko mam mu napisać kiedy będziemy jechać.
-No i kiedy jedziecie??
-Mieliśmy jutro, ale Ellie musiała jechać do domu
-ooo... Na pewno zaraz wróci i pojedziecie
-Mam taką nadzieję-Louis posmutniał
-Oj ni smutaj- przytuliłam go
-Mamusiu a czy teraz spędzimy trochę czasu razem-poczułam łzy w oczach.
-Oczywiście-wzięłam ją na ręce-Oczywiście-powtórzyłam
-Głogni??-spytał Zayn
-Taak-krzyknęła An. Puściałamm ją. Harry mnie prztulił
-Już dobrze??-spytał
-Tak-poszliśmy do kuchni-To co dobrego do jedzenia??-spytał
-Zapiekanka z makoranem
-Mmm... Pycha
-Przepis Liama
-Cześć wszystkim-powiedziała El stając w kuchni
-Elcia-Louis od razu ją uściskał i wycałował
-Udusisz mnie
-Przepraszam
-Hej Słońce.-przywitałam się z nią-Widzisz Louis mówiłam, że zaraz wróci
-Wiedziałaś, że dzisiaj wraca
-Ja wiem wszystko. Nawet to o czym Zayn myśli od jakiś pięciu dni
-Serio?-spytała Pezza
-Tak
-Proszę powiedz, bo on mi nie chce nic powiedzieć
-Nie wiem czy mogę. Obiecałam komuś, że nie powiem
-Obiecałaś Zaynowi
-Tak
-No dobra-powiedziała smutno
-Radze wam usiąść przy stole, bo Niall zaraz zje całą zapiekankę-powiedział Liam
-Po co to mówiłeś-odpowiedział mu Niall. Po obiedzie poszliśmy do ogrodu. Pezza, Ellie, Sophia, Jess i An bawiły się w berka. Chłopcy grali w piłkę nożną a ja robiłam to co uwielbia. Czyli robiłam zdjęcia.
-Alex odłóż ten aparat i chodź z nami zagrać, bo brakuje nam jednej osoby
-No to ja zabieram Zayna i będziecie mieli równo. Nie bójcie się zaraz go oddam.-złapałam go za rękę i zaciągnęłam do salonu.
-Co jest??-spytał jak by nie wiedział o czym chce z nim gadać
-Dobrze wiesz co jest
-Nie wiem o czym mówisz
-Zayn czy jesteś idiotą czy tylko udajesz. Wiesz, że chodzi mi o to co mi powiedziałeś
-Alex, proszę pomóż mi.
-Ale w czym??
-Ja sobie nie dam rady
-Oj zamknij się i mnie posłuchaj. Dasz sobie radę. A kto mi pomagał jak mamy nie było w domu a An ciągle płakała?? Ja nie dawał sobie z nią rady i zawsze mogłam na Ciebie liczyć. Byłeś przy mnie kiedy Cię potrzebowała i ja też będę przy tobie kiedy będziesz tylko chciał. Ale ja wiem, że nie będę Ci potrzebna, bo dasz sobie radę ze swoim dzieckiem
-Ale..-nie dałam mu dokończyć
-Człowieku co Ty masz z tym ale. Ale to górale na skale. Kto mnie przekonał, żeby nie oddawała Angel. Ty. Kto się nią zajmował kiedy ja nie miałam sił. Ty.
-Masz rację. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił. Ale będziesz przy mnie w razie co
-Zapamiętaj. Zawsze byłam. Zawsze jestem. I zawsze będę
-Kocham Cię siostrzyczko
-Ja Ciebie też braciszku-Zayn mnie przytulił i pocałował mnie w czoło.
Angel
-Mamusiu pójdziemy do parku. Prosę
-No dobrze, ale pójdziemy wszyscy
-Taaak
-Ty też tak byłaś
-A Ty niby skąd to wiesz. Miałeś dwa lata jak się urodziłam
-Ale gdy byłaś w wieku An to miałem siedem więc, pamiętam dużo
-No dobra niech Ci będzie-poszliśmy do ogrodu
-A Wy co tak stoicie. Moja córka was jeszcze nie poinformowała
-O czym-spytał Harry
-Idziemy do parku.
-Alex chciała powiedzieć wszyscy idziemy do parku
-Właśnie-po jakiś pół godzinie poszliśmy do parku. An latała. Była tak szczęśliwa.
-Czy ja też byłam tak ładna-spytałam Zayna
-Byłaś ładniejsze
-Ciekawe z której strony
-Z każdej
Usiedliśmy na trawie, bo na ławce byśmy się nie zmieścili. Mała zrywałam kwiatki. Liam, Niall i Zayn grali w piłkę, którą wzięli z domu. Harry siedział obok mnie. I przysłuchiwał się mojej rozmowie z Pezzą, Jess i Soph. A Louis poszedł przejść się z Eleonor pewnie powiedzieć jej o wyjeździe.
-Nie uwierzycie- powiedziała Ellie siadając przy nas
-Nie uwierzymy. Gadaj-powiedziała Pezza
-Louis zabiera mnie na Costa Brava
-Super-powiedziała Spoh, a ja tylko się uśmiechnęłam
-Wiedziałaś??-spytała
-Nie
-Alex
-Co??
-Wiedziałaś i nie oszukuj
-No dobra, ale nie mów nic Louisowi, bo mnie zabije
-Co ma nie mówić Louisowi-Lou stanął przed nami
-O co Ci chodzi??
-Alex
-No wiem, ładne mam imię, ale nie rozumiem czemu każde je dzisiaj powtarza
-Powiedziałeś jej
-Ale co??
-Że chcę się jej oświadczyć
-Nie Ty to przed chwilą zrobiłeś, ja jej powiedziałam, że wiedziałam
-Louis chcesz mi się oświadczyć-spytała ze zdziwieniem Elcia
-Alex uduszę Cię-zaczęłam uciekać a Louis mnie gonił-Nie uciekniesz mi
-Przekonamy się-po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie-Louis puszczaj mnie
-Nie, przez Ciebie z mojej niespodzianki nici
-Ale ona wie tylko, że chcesz się jej oświadczyć ale nie wiem jak i kiedy
-No tu masz rację ale i tak Cię nie puszczę-Louis zaczął mnie łaskotać
-Pomocy-krzyczałam śmiejąc się przy okazji
-Puść moją mamusię-An zaczęłam bić Louisa po nodze
 -No dobra-Louis mnie puścił
-Dziękuję Ci skarbie-przytuliłam ją do siebie i pocałowałam w czoło
-To dla Ciebie mamusiu-An dała mi bukiecik, który zerwała


----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba rozdział.??
Nie wiem kiedy teraz dodam rozdział, bo jutro jadę nad morzę. 
Postaram się dodać tam rozdział, ale niczego nie obiecuje.
A i jeszcze jedno pytanie, bo zastanawiam się na stworzeniem nowego ff tylko nie wie  o kim.
Więc mojej pytanie tyczy się z kim chcecie nowe opowiadanie??
Odpowiedzi piszcie w komentarzach i mam nadzieję, że będzie więcej komentarzy niż zawsze.
Komentarze to jest moja wena do pisania. 
Więc, proszę komentujcie

czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 50

Leżała w sali i próbowałam sobie coś przypomnieć, ale nic z tego. Obok mnie leżał chłopak, który też ma amnezje. Jest bardzo przystojny. Ciekawe czy ma dziewczynę.
-Jak się czujesz??-z rozmyśleń wyrwał mnie jego cudowny zachrypiały głos
-Dobrze a Ty??
-Też dobrze-uśmiechnął się i mogłam zobaczyć jego dołeczki, które skądś znam, ale nie wiem skąd -Kim są Ci chłopcy co z tobą rozmawiali??
-Chciałabym wiedzieć. A czemu pytasz??
-Bo powiedzieli mi, że śpiewam razem z nimi w zespole
-Serio??
-No tak mi powiedzieli
-Czuję się zaszczycona rozmawiając z gwiazdą-zaśmiał się
-Przestań, bo się zarumienię-teraz to ją się zaśmiałam
*Oczami Harrego*
Ta dziewczyna jest przepiękna. Ciekawe czy ma chłopaka. Choć widziałem na jej palcu pierścionek zaręczynowy, więc pewnie nie mam u niej szans. Z tego chłopaka musi być wielki szczęściarz. Chciałbym się budzić przy niej każdego ranka. Zasypiać przy niej każdej nocy. Oświadczyć się na wieży Eiffla, mieć z nią dzieci. Siedzieć w ogrodzie i patrzeć jak nasze wnuki bawią się. Chciałbym żeby była moja. Może spytam się tych chłopaków, z którymi śpiewam w zespole. Jak ją znają to mi powiedzą czy ma kogoś czy nie.
-Pamiętasz chociaż jak nasz na imię-spytał nieśmiało
-Nie a Ty?/
-Też nie
-A pamiętasz chociaż coś??
-Nie
-Może Ci chłopcy nam powiedzą
-Mam taką nadzieję-w tym momencie do sali wchodzi czwórka chłopaków, z którymi wcześniej rozmawiałem
-Jak tam gołąbki-o co mu chodzi jakie gołąbki
-Louis-upomniała go jakaś dziewczyna a reszta spojrzała na niego z zabójczym wzrokiem
-No sorry
-Jak się czujecie??-spytała blondynka
-Dobrze-odpowiedziałem im-Mamy do was prośbę??
-Jaką??-spytał blondyn
-Czy moglibyście powiedzieć nam jak mamy na imię, bo tak trochę dziwnie jak nie zna się własnego imienia-powiedziała im moją współlokatorka
-Ty masz na imię Alex-wskazał na dziewczynę-A Ty masz na imię Harry-teraz wskazał na mnie
-A jak Wy macie na imię-spytała Alex. To imię pasuje do niej idealnie
-Ja jestem Zayn, to jest Perrie, to Liam, Niall, Louis i Eleanor-wskazał każdego po kolei
-A możecie odpowiedzieć nam na parę pytań-spytał
-Okay-powiedział chyba Liam. Tak to był Liam
-Zacznij-zwróciłem się do Alex
-Kim dla mnie jesteście??
-Ja jestem twoim bratem.-powiedział Zayn
-Ja bratową-powiedziała Perrie-Eleanor jest twoją najlepszą przyjaciółką, a reszta są kolegami
-Okay. A czy mam kogoś??
-Tak
-Serio?
-Tak
-To czemu go tu nie ma?? Chyba nie ma. Nie ma czy jest??
-Jest ale nie wie, że jest-powiedział Niall
-Że co?? Sprostuj proszę
-Chodzi o to, że twój chłopak też nic nie pamięta, bo wracaliście z Paryża samolotem który się rozbił-sprostowała Eleanor
-To chcę go zobaczyć-Alex wstała z łóżka i upadła na ziemię
-Alex-zawołam Zayn i podbiegł do niej. Podniósł ją i położył na łóżku.-Ali proszę obudź się. Proszę. Ali-Zayn zaczął płakać
-Zayn. Czemu płaczesz??
-Bo upadłaś na ziemię i straciłaś przytomność. Bałem się, że mogę Cię stracić
-Tak szybko to mnie się nie pozbędziesz. Muszę się przecież zająć córką i zobaczyć siostrzenicę albo siostrzeńca
-C..co??
-No przecież Pezza jest w ciąży
-Odzyskałaś pamięć-powiedział uradowany Louis
-Tak. Moglibyście zostawić nas samych, bo chciałbym porozmawiać z Harrym
-Dobrze. Ale obiecaj mi, że nie wstaniesz z łóżka
-Dobrze, dobrze. A teraz wypad.-wszyscy wyszli
-Ale Ci zazdroszczę, że odzyskałaś pamięć. Też bym tak chciał. A w ogóle to gratuję Ci
-Czego??
-No dziecka i chłopaka. A raczej narzeczonego-wskazałem na jej rękę. Spojrzałam na nią i się uśmiechnęła
-Ty nim jesteś głuptasie
-Ja??-zaskoczyło mnie to co powiedziała
-Tak. Polecieliśmy do Paryża, bo to był mój prezent urodzinowy od Ciebie. Oprowadziłeś mnie po Paryżu. później poszliśmy do hotelu, bo kazałeś mi się przebrać. Wieczorem poszliśmy na wieże Eiffla gdzie zjedliśmy kolację. Później oświadczyłeś mi się a ja oczywiście przyjęłam twoje oświadczyny. Następnie wróciliśmy do hotelu, gdzie spędziliśmy bardzo upojną noc. Rano, nie chciałeś mnie wypuścić z łóżka, żebym nas spakowała. Później poszliśmy na śniadanie. Po śniadaniu pojechaliśmy na lotnisko, zasnęłam od razu. Nasz samolot się rozbił a resztę historii znasz-trochę mnie to zaskoczyło. Choć zawsze chciałem się tak oświadczyć dziewczynie-Może to Ci przypomni-Alex wstała z łóżka i podeszłam do mnie. Nachyliłam się i mnie pocałowała. Trochę było to dziwne ale odwzajemniłem jej pocałunek. I wtedy sobie wszystko przypomniałem

wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 49

*Oczami Zayna*
Siedziałem pod salą Alex. Mojej małej Alex. Lekarze nadal ją reanimowali. Bałem się najgorszego. Bałem się, że stracę ją na zawsze. Z sali wyszedł lekarz
-Doktorze co z nią-spytałem
-Udało się. Pańska siostra jest już stabilna. Tylko cały czas jest w śpiączce
-Dziękuję
-Proszę mi wierzyć, że to był naprawdę cud. Pańską siostrę musiała uratować wielka miłość do niej. A i skończyła się już operacja Pańskiego kolegi. Jego stan jest stabilniejszy niż Pańskiej siostry, ale on też jest w śpiączce.
-Doktorze czy mogę u niej posiedzieć??
-Dobrze
-Dziękuję-lekarz poszedł. Całe szczęście, że Alex żyję już nawet wiem czyja miłość musiała ją uratować.
-Widzisz mówiłam, że Alex to silna dziewczyna i tak szybko nie odejdzie z tego świata.
-Dziękuję, że jesteś, jesteście przy mnie-położyłem jej rękę na brzuchu
-Zawsze będziemy
-Zadzwonisz do chłopaków
-Zadzwonię
Wszedłem do sali Alex. Leżała tam i oddychała. Usiadłem na jej łóżku i wziąłem ją za rękę.

*Tydzień później*
Siedziałem u niej całymi dniami. Harry leżał w tej samej sali co moja siostra. Rodzice przyjechali. Mama całymi dniami płakała, starała się to ukryć ale mu widzieliśmy. Angel ciągle się pytała kiedy mama wróci. Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć. Na szczęście mam chłopaków, Perrie, Eleanor, Wali, Dani i Soff. Gdyby nie oni nie dałbym sobie rady. Często po głowie chodziły mi różne czarne scenariusze. Miałem tylko nadzieję, że się obudzą. Paul odwołam nam na razie koncerty. Fanki przychodziły pod szpital. Czasami udało im się mnie zaczepić i pytały się o Harrego ale zdziwiło mnie, że pytały się też o Alex. Mama Harrego też się dowiedziała, boję się że jak Harry się obudzi to jego mama zabroni mu się spotykać z Alex a ona tego nie przeżyje, bo zauważyłem na jej ręce pierścionek zaręczynowy. Oświadczył się jej w Paryżu tak jak ona chciała. Do sali weszli chłopcy razem z El i Pezz.
-Co z nią-spytała El
-Ciągle w śpiączce
-A co z Harrym??-spytał Louis
-Też jest w śpiączce
Nagle Alex otworzyła swoje piękne oczka.
-Gdzie ja jestem??-spytała słabym głosem
-W szpitalu
-Kim Wy jesteście??
-Nie pamiętasz nic??
-Nie, a powinnam??-do sali wszedł lekarz.
-Doktorze obudziła się ale nic nie pamięta.
-To było do przewidzenia
-Jak to do przewidzenie??-spytałem trochę oburzony
-Pacjenta przy wypadku uderzyła się mocno w głowę co mogło spowodować amnezje
-Czyli co Harry też może mieć amnezje??-spytał Liam
-Możliwe, że tak. Dowiemy się jak się obudzi.-lekarz podszedł do łóżka na którym leżała Al.-Dzień dobry. Nazywam się Fred Franklin. Chciałbym zabrać panią na badania
-Dobrze-odpowiedziała mu. Pielęgniarki zawiozły moją siostrę na badania. A ja z chłopakami zostałem przy Harrym
-Gdzie ja jestem??-powiedział Harry. On też się obudził i zadał to samo pytanie co Alex. Przypadek nie sądzę.
-W szpitalu. Cieszymy się, że w końcu się obudziłeś
-To my się znamy??-lekarz mówił, że on też może mieć amnezje
-Tak. Nazywasz się Harry Styles i śpiewasz w zespole. A my śpiewamy z tobą. Zespół nazywa się One Direction. Twoje fanki czekają na dole. Naprawdę nic nie pamiętasz-powiedział Niall
-Nie
-Lekarz mówił, że on też może nic nie pamiętać-powiedział Liam
-Czyli co Harry nie wiem nic o Alex a Alex nie wiem nic o Harrym??-spytała El
-Na to wychodzi-odpowiedział jej Louis
-Wiecie co to znaczy?-spytałem
-Nie-odpowiedzieli mi
-Mama Harrego wykorzysta to. I nie pozwoli im być razem a Alex ma na ręku pierścionek zaręczynowy
-Żartujesz??
-Nie. Musimy jak najszybciej pomóc Harremu odzyskać pamięć
-No
Siedzieliśmy na korytarzu i rozmawialiśmy jak pomóc Harremu, żeby szybko odzyskał pamięć. Przy okazji czekaliśmy na rodziców
-Gdzie jest mój syn??-spytał Pani Twist
-Lekarze go badają
-To wszystko przez tą twoją siostrzyczkę od siedmiu boleści-powiedziała Gemma
-Odczep się od mojej siostry.-powiedziała Wali
-Następna się znalazła
-Posłuchaj może ja nie potrafię się bić tak jak Alex ale trochę mnie nauczyła więc uważaj ze słowami
-Grozisz mi??
-Tak
-Wujku, gdzie jest mamusia??-An usiadłam mi na kolach
-Twoja mama ma teraz badania
-A kiedy będę mogła ją zobaczyć
-Nie wiem skarbie, ale jak już zobaczysz się z mamą to ona może Cię nie poznać
-Dlaczego??
-Bo uderzyła się w główkę i nic nie pamięta.
-To znaczy, że już mamusia mnie nigdy nie pozna-An zaczęła płakać
-Pozna tylko to musi chwilkę potrwać, ale my pomożemy mamusi odzyskać pamięć. Prawda??
-Tak
-Ale Harry wszystko pamięta-spytała mama Harrego
-Nie. Obydwoje mają amnezje-powiedział Louis
-Czyli tatuś też mnie nie pamięta
-Nie skarbie-przytuliłem ją do siebie
-Czy ona mówi na mojego brata tato??
-Tak
-Przecież to nie jest jego córka. Puszczała się nie wiadomo z kim a teraz co?? Chce żeby mój brat wychowywał jej bachora
-Zamknij się w końcu-powiedziała moja mama
-Nie odzywaj się tak do mojej córki
-Nie pozwolę, żeby ktoś obrażał moją córkę i wnuczkę

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 48

*Oczami Zayna*
Siedzieliśmy w ogrodzie i bawiliśmy się z Angel. Mała jest taka słodka. Pomyśleć, że niedługo sam będę miał takiego brzdąca. Usłyszałem jak ktoś puka do drzwi.
-Pójdę otworzyć-powiedziałem. Podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Zobaczyłem dwóch policjantów
-Dzień dobry-powiedział jeden z nich
-Dzień dobry-odpowiedziałem
-Pan Zayn Malik??
-Tak to ja, a o co chodzi??
-Zna Pan Alexe Malik i Harrego Stylesa??
-Tak. Alex to moja siostra a Harry to mój przyjaciel. Coś się stało
-Obydwoje mieli wypadek. I są teraz w szpitalu
-Jak to w szpitalu. Jaki wypadek??
-Samolot którym lecieli rozbił się
-Ale żyją??
-Tak ale ich stan jest krytyczny
-Dziękuję- policjanci poszli ja zamknąłem drzwi i zacząłem płakać. Moja mała gwiazdka jest w szpitalu. Poszedłem do ogrodu
-Zayn co się stało??-spytała Perrie
-A...Alex i H...Harry
-Alex i Harry co??
-M...mieli w...wypadek-nie wytrzymałem. Rozkleiłem się totalnie. Perrie podeszła do mnie i przytuliła.
-Zostańcie z małą ja z Zaynem pojadę do szpitala-powiedziała Pezza
-Zayn będzie dobrze Alex jest silna zresztą Harry też-pocieszał mnie Louis
-El zadzwoń do moich rodziców albo do dziewczyn i powiedz im, że Alex miała wypadek-powiedziałem przez łzy
-Dobrze-odpowiedziała mi. Ruszyliśmy do samochodu. Nie byłem wstanie prowadzić, więc Pezza usiadła za kierownicą. Całą drogę nie odezwałem się, tylko płakałem. Moja mała siostrzyczka jest w szpitalu. Pod szpitalem byliśmy po piętnastu minutach. Spotkaliśmy po drodze jakąś pielęgnierkę
-Przepraszam wie Pani może gdzie leży Alexa Malik i Harry Styles-spytała Pezz
-Państwo są z rodziny??
-Alexa jest moją bratową a Harry naszym przyjacielem
-W tej chwili obydwoje mają operację-gdy usłyszałem te słowa. Zemdlałem.
*Oczami Perrie*
-Zayn- uklęknęłam obok niego a  pielęgniarka zawołała kogoś, żeby przyniósł wózek. Jakiś lekarz pomógł posadzić do na wózek i zawieźli go do jakieś sali. Po chwili się ocknął.
-Zayn jak się czujesz??-usiadłam na krześle, które znajdowało się obok łóżka na którym leżał
-Dobrze. Co z Ali??
-Operacja nadal trwa
-To moja wina
-Nie mów tak. To nie jest twoja wina. Przecież to nie Ty prowadziłeś ten samolot.
-A co będzie jak ona umrze
-Zayn przestań tak gadać ona nie umrze. Jest silna i da radę i na pewno nie chciałaby, żebyś tak gadał
-Masz rację
-Jak się Pan czuję-spytałam go pielęgniarka
-Dobrze. Czy jak się skończy operacja mojej siostry mogłaby pani mi o tym powiedzieć
-Oczywiście-do sali wszedł jakiś lekarz-O to jest właśnie lekarz, który operował pańską siostrę. Doktorze-pielęgniarka zawołała go
-O co chodzi?
-To jest brat tej dziewczyny z wypadku samolotowego. Chciałby wiedzieć co z nią
-Doktorze czy ona przeżyje??-widziałam w oczach Zayna łzy
-Operacja była ciężka. Pańska siostra miała torbiele na nerce i one pękły w ostatniej chwili trafiła na stół. Pół minuty później mogłoby być za późno. Najbliższa doba pokaże co z nią. Na razie nic więcej nie mogę powiedzieć
-A mógłbym ją zobaczyć.
-Dobrze ale tylko na chwilę
-Dziękuję, a wie Pan może co z moim przyjacielem Harrym Stylesem??
-Z tego co mi wiadomo to operacja jeszcze trwa. Siostro proszę zawieść tego pana do sali w której leży jego siostra
-Dobrze-Zayn usiadł na wózku i złapał mnie za rękę. Pielęgniarka zawiozła na do sali w której była Alex. Zayn zaczął płakać. Nagle maszyna zaczęłam pikać. Jakaś pielęgniarka krzyknęła, że Alex ma migotanie komór. Wyprowadzili nas z sali. Po chwili musieli reanimować Alex. Walczyli o jej życie


-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, rozdział do dupy. I za to bardzo was przepraszam.
Myślicie, że Alex przeżyje??

wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 47

*Oczami Harrego*
Obudziłem i zobaczyła przepiękny widok. Czyli jak Alex śpi wtulona w mój tors. Strasznie się ucieszyłem jak się zgodziła zostać moją żoną. To jest dziewczyna moich marzeń. Usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Sms od Louisa
"Jeśli chcecie przedłużyć wyjazd to możecie, bo Paul dał nam jeszcze dwa tygodnie wolnego.
A Alex niech się nie martwi o córkę, bo my tu się świetnie ją zajmujemy
Tommo"
Paul dał nam jeszcze wolne. Co mu się stało. A zresztą to nie ważne. Ważne, że będę mógł spędzić więcej czasu z moją przyszłą żoną i córką. Alex zaczęła się budzić
-Dzień dobry kochanie-ucałowałem jej policzek-Jak się spało??
-Z Tobą zawsze cudownie-uśmiechnęła się uroczo
-A jak się czujesz??-wolałem się upewnić czy dobrze się czuje czy nie, bo niby nie jest już dziewicą ale wcześnie była gwałcona, więc.
-Cudownie. Która godzina??
-11:30
-Dzisiaj mi to nie przeszkadza. Od kogo dostałeś sms-a?
-Od Louisa
-A co pisał??
-Że Paul dał nam jeszcze dwa tygodnie wolnego
-To fajnie, ale mimo tego chcę wrócić dzisiaj, bo stęskniłam się za małą
-Okay. Dla Ciebie wszystko
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też Księżniczko
-O której mamy samolot
-O 14:30
-To muszę zacząć się szykować-Alex wstała z łóżka
-Masz jeszcze dwie i pół godziny
-Ale z Tobą moje szykowanie trwa długo-nachyliłam się i pocałowała mnie a ja ją pociągnąłem i leżała na mnie
-Teraz Cię nie puszczę
-Harry
-Alex
-Tak wiem ładne mam imię ale puść mnie
-Muszę?
-Tak
-To Cię nie puszczę
-Proszę-zrobiła maślane oczka
-No dobra-puściłem ją. Alex założyłam moją koszulkę, bo ciągle byliśmy nadzy, po naszej upojniej nocy. Alex krzątałam się po pokoju a ja ciągle leżałem na łóżku i przyglądałem się jej.
-Harry nie chcę Ci nic mówić ale ja chciałabym coś jeszcze zjeść a już jest 12:45 więc, mógłbyś ruszyć swoje szanowne cztery litery i się ubrać, bo walizkę masz już spakowaną
-Spakowałaś mnie?? Kiedy??
-Przed chwilą. Tylko mi nie mów, że nie zauważyłeś
-Nie za bardzo byłem zafascynowany twoją sylwetką niż tym co trzymasz w rękach-Alex się uśmiechnęła
-Na krześle masz naszykowane ubranie, a teraz wstawaj, bo chce pościelić łóżko
-No dobra-zwlokłem się z łóżka, i poszedłem do łazienki. Przebrałem się w ciuchy, które naszykowała mi Ali. Gdy wyszedłem z łazienki Alex siedziała na walizce
-Pomożesz, bo nie mogę jej zapiać-uśmiechnąłem się pod nosem. Podszedłem do niej i zapiąłem walizkę
-Dziękuję-Alex położyła ręce na moim karku i mnie pocałowała
-Od dzisiaj będzie już tak zawsze
-To znaczy??
-Będziemy się razem budzić i już na zawsze będziemy razem
-Forever Together
-Dokładnie. To co idziemy coś zjeść a potem wracamy do domu
-Tak. Już myślałam, że zapomniałeś o tym jedzenia a mi tak w brzuchu burczy, że zaraz nie wytrzymam i będziesz mnie musiał nieść na rękach
-Okay-wziąłem ją na ręce i poszliśmy do windy. Alex na sobie miała spodnie, bluzkę na ramiąłczka i kurtkę. Poszliśmy do jakieś małej restauracji, która się znajdowała niedaleko hotelu. Gdy zjedliśmy wróciliśmy do hotelu po bagaże i żeby się wymeldować. Złapałem moją narzeczoną za rękę i ruszyliśmy w stronę lotniska. Na miejscu byliśmy o 14:15. Po odprawie weszliśmy na pokład i zajęliśmy miejsca. Gdy już usiedliśmy i samolot ruszył Alex położyłam moją głowę na ramieniu i zasnęła. Wystąpiły jakieś turbulencje. A później nie pamiętam co się stało, bo urwał mi się film.

------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak myślicie co się stało Harremu i Alex??
Czy przeżyją??
 A może któreś z nich zginie??
Piszcie w komentarzach co o tym sądzicie

piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 46

Rozdział zawiera treści przeznaczone dla osób pełnoletnich.
Czytasz na własną odpowiedzialność


Wyszliśmy z hotelu. Harry cały czas trzymał mnie za rękę. Nawet nie wiem gdzie szliśmy. W pewnym momencie stanęliśmy pod wieżą Eiffla. Wjechaliśmy na górę. Z góry można było zobaczyć przepiękny widok.
-Harry tu jest przepiękni
-Wiedziałem, że Ci się spodoba. Ale to nie koniec niespodzianek.
-Jak to??
-Zobaczysz. Chodź-Harry złapał mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Moim oczom ukazał się stolik.-Podoba Ci się??-spytał
-Jeszcze głupi się pytasz??
-To znaczy, że tak
-No pewnie głuptasie-Harry musnął moje usta. To jest chyba sen. Nie jednak nie.
-Zapraszam do stołu
Mój dżentelmen odsunął mi krzesło, żebym mogła usiąść. Gdy już usiadłam to przysunął mnie do stołu i po chwili sam usiadł. Zaczęliśmy jeść. Jedliśmy w ciszy.
-Smakowało Ci??
-Bardzo-Harry wstał i odsunął moje krzesło. Podał mi rękę żebym wstało. Podeszłam do barierki żeby podziwiać widoki.-Harry tu naprawdę..-nie dokończyłam, bo zdziwiłam się gdy zobaczyłam jak Harry klęka przede mną. Zaraz czy on chcę mi się oświadczyć.
-Alexo czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną??-Harry otworzył pudełeczko w którym był pierścionek. Odjęło mi mowę. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Oczywiście były to łzy szczęścia. Nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa, więc pokiwałam tylko głową a Harry załączył mi pierścionek, przy czym się uśmiechnęłam. Gdy Harry wstał od razu go pocałowałam a on odwzajemnił mój pocałunek. To była najcudowniejsza chwila w moim życiu. 
-Mam nadzieję, że to łzy szczęścia
-Tak-w końcu wydusiłam z siebie jakieś słowo-Kocham Cię
-Ja Ciebie też księżniczko
-Możemy wrócić już do hotelu
-Oczywiście-przyznam, że zrobiło mi się trochę zimno a Harry to chyba zauważył, bo dał mi swoją marynarkę
-Dziękuję-uśmiechnęłam się do niego. Po dwudziestu pięciu minutach znaleźliśmy się w naszym hotelowym pokoju. Harry zamknął drzwi i przyciągnął mnie do siebie. Zaczął mnie całować bardzo namiętnie. Podczas naszego pocałunku przeszedł mnie dreszcz pożądania. Harry złapał mnie za uda i uniósł do góry a ja objęłam go nogami w pasie. Zaczął iść w stronę łóżka nie odrywając się od moich ust. Położył mnie delikatnie na łóżku. Po chwili Hazza leżał nade mną. Wsunął rękę pod moje plecy żeby znaleźć zapięcie od sukienki. Rozsunął ją i zdjął ze mnie. Widziałam jak się uśmiechnął widząc moją bieliznę.Złapałam za jego koszulkę po czym ją ściągnęłam.
-Harry kochaj mnie mocno-na te słowa uśmiechnął się jednoznacznie. Harry zaczął całować mnie po szyi. Jęknęłam gdy zrobił mi malinkę. Znowu wsunął rękę pod moje plecy żeby rozpiąć mój stanik. Położył swoją dłoń na mojej kobiecości na co cicho jęknęłam. Harry zaczął całować mnie po szyi, obojczyku i po piersiach. Znowu wpił się w moje usta. Wplotłam palce w jego loki.  Drugą ręką męczyłam się z zamkiem spodni mojego ukochanego. Hazza zaśmiał mi się w usta i pomógł mi. Jego spodnie wylądowały gdzieś na podłodze obok mojej sukienki. Moją uwagę przykuła duża wypukłość w bokserkach Harrego. Po chwili poczułam jak jego ciepła dłoń głaszcze wnętrze moich ud. Parę sekund później Harry pozbył się moich majtek. Zaczął całować wnętrze moich ud, później moje podbrzusze. Po paru sekundach przeniósł swoje usta na moje piersi. Bawił się moimi sutkami, które powoli zaczynały twardnieć. Następni wpił się w moje usta. Jego ręka jeździła po moim ciele. W końcu Harry wsunął we mnie dwa place. Poruszał nim misrowym tepmep, od czasu do czasu robił kółka.  Coraz trudniej było mi skupić się na pocałopunku, więc odepchnęłam go od siebie, by móc jęczeć. Po paru minutach wyjął palec. Spowrotem wpił się w moje usta. Gdy oderwaliśmy się od siebie przewróciłam nas i teraz ja znajdowała się na górze. Pocałowałam go. Jeździałam palcami po mięśniach brzucha Harrego.  Ściągnęłam z niego bokserki i dłonią obiełam jego męskość i zacisnęłam ją na nim. Powoli zaczęłam nią ruszać w górę i w dół. Przyspieszyłam ruchy. Słyszałam ciche jęki Harrego. W końcu wzięłam do ust końcówkę jego penisa. Zaczęłam ssać ją delikatnie. Następnie włożyłam go do ust. Zaczęłam ruszać głową w górę i w dół.  Językiem oplatałam jego główke. Jego penis zaczął drzeć w moich ustach. Po chwili wypełnił jej ciepłą cieczą. Od razu połknęłam całą zawartość mojej budzi. Harry znowu nas przekręcił i to on był na górze. Pocałował mnie. Po chwili czuję jak Harry wsuwa się we mnie. Jego ruchy są z początku wolne. Zaczęłam cicho jęczeć. Harry przyspiesza swoje ruchy. Krzecze z każdym jego ruchem. Mój oddech staje się płytki. Czuje zbliżający się orgazm.
- Już nie mogę-wysapałam
- Jeszcze chwila kotku-wyszeptał z ciężkim oddechem. Doszliśmy w tym samym czasie. Harry jeszcze zrobił kilka ruchów i wyszedł ze mnie.
- Była niesamowita skarbie-musnął moje usta i opadł obok mnie. Ułożyłam głowę na jego torsie. Harry przykrył nas kołdrom.-Kocham Cię
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 45

Gdy dolecieliśmy na miejsce nie mogła w to uwierzyć. Jestem w Paryżu z Harrym. Obróciłam się wokół własnej osi. -I jak podoba się??
-Bardzo. Jesteś najcudowniejszym chłopakiem na świecie-pocałowałam go-Kocham Cię. Wiesz-dodałam gdy oderwaliśmy się od siebie
-Wiem Skarbie. Ja Ciebie też kocham-Harry pocałował mnie jeszcze raz-To co odwieziemy bagaże do pokoju i mała wycieczka po Paryżu
-Tak-odpowiedziałam mu radośnie. Pojechaliśmy do hotelu. Harry wziął z recepcji kluczyk do naszego pokoju. Pokój był przepiękny.Wyszłam na balkon. Widok był nieziemski. Było widać wieżę Eiffla. Harry podszedł do mnie i przytulił.
-Ładnie tu-powiedziałam
-Poczekaj wieczorem będzie jeszcze ładniej.-odwróciłam się przodem do Harrego. A on wpił się w moje usta. Nagle tą cudowną scenę przerwał dźwięk mojego telefonu.
-Hallo
-Hej siostrzyczko
-Cześć Zayn
-Przeszkadzam??
-Mam być miła czy szczera
-Najpierw miła
-Nie skąd Ty miałbyś mi przeszkadzać. Nie wiem skąd masz takie pomyśly
-Dobra teraz szczera
-Tak przeszkadzasz. Coś się stało??
-Nie tylko chciałem spytać czy dolecieliście szczęśliwie
-Gdybyśmy nie dolecieli szczęśliwie to czym bym teraz z Tobą rozmawiała
-Przepraszam że zadzwoniłem. Cześć
-Zayn poczekaj. To ja powinnam Cię przeprosić. Ty się o mnie martwisz a ja jestem dla Ciebie oschła. Tylko postaw się w moje sytuacji gdybyś gdzieś poleciał z Pezzą a ja bym do Ciebie zadzwoniła w trakcie jak się całujecie też byś bym na mnie zły
-Masz rację. Sorry. Dobra nie będę Ci zabierać więcej czasu. Miłej zabawy wam życzę
-Dzięki
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też
-Papa
-Pa
-Co chciał??
-Pytał się czy dolecieliśmy szczęśiwie
-To co czas na wycieczkę-pokiwałam tylko szczęśliwie głową. Harry złapał mnie za rękę. Wyszliśmy z hotelu. Chodziliśmy ścieżkami Paryża. Harry mi opowiedział o paru miejscach. Ale ja i tak go nie słuchałam, bo byłam za bardzo podekscytowana tym, że tak idealny chłopak jakim jest Harry zabrał mnie to takiego miasta. Do Miasta Miłości.
-Alex czy Ty mnie w ogóle słuchasz?-spytał z lekkim uśmieszkiem na tworzy
-Szczerze to nie. Ale nie gniewasz się?? Prawda
-Nie, nie gniewam się. Ale za moje pół godzinne gadanie bez sensu odpłacisz mi się wieczorem
-Zrobię wszystko co mi rozkażesz
-No ja myślę-spojrzałam na zegarek była godzina 17
-To co teraz??
-Teraz pójdziemy do hotelu i przygotujesz się na wieczór
-A co jest wieczorem??
-Niespodzianka
-A to zrobię się na bustwo
-Mam taką nadzieję-Hazza pocałował mnie krótko. Ruszyliśmy w stronę hotelu. Gdy weszliśmy do pokoju usiadłam na łóżku i zaczęła szukać czegoś na dzisiejszy wieczór.
-To ja idę się wykąpać zanim Ty wejdziesz do łazienki
-Hahaha
-I tak wiem, że mnie kochasz-Hazz zniknął za drzwiami łazienki
-Wcale nie-krzyknęła, żeby mnie usłyszał
-Ale ja i tak wiem swoje słońce-odpowiedział mi a ja się tylko uśmiechnęła pod nosem-Wiem też że teraz się uśmiechnęłaś pod nosem
-Wcale nie
-Wcale tak
-A Ty co masz tu ukrytą kamerę zamontowałeś czy co??
-Nie po prostu dobrze Cię znam-nic mu już nie odpowiedziałam, bo słyszałam że odkręcił wodę. Znalazłam sukienkę i wszystkie potrzebne mi rzeczy. Po półgodzinie Harry wyszedł z łazienki w ręczniku owiniętym wokół pasa
-Masz już wolną łazienkę
-Ile mam czasu
-Półtorej godziny
-Powinnam się wyrobić
-Jak nie to wchodzę do łazienki i zabieram Cię taką jak byś stało nawet gdybyś była w samym ręczniku
-Okay-weszłam do łazienki. Od razu odkręciłam wodę. Rozebrałam się i weszłam do kabiny. Umyłam się i przy okazji głowę. Po zakończonej kąpieli owinęłam się w ręcznik. Zrobiłam makijaż i wysuszyłam włosy. Później się ubrałam w czerwoną sukienkę. Na samym końcu zakręciłam włosy na lokówkę. Wyrobiłam się z wszystkim w godzinę i dwadzieścia minut.
-I jak wyglądam??-spytałam. Harremu odjęło chyba mowę-Ziemia do Harrego Stylesa. Hallo. Pomódka
-Co?? Mówiłaś coś
-Tak pytałam się jak wyglądam??
-Ślicznie. Przepięknie. Przecudownie.
-Dobra, już wiem. Dziękuję 
-To co idziemy??
-Tak

piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 44

*Oczami Niall*
-Coś się stało skarbie?? I o co chodziło Alex??
-Chodzi o to, że...
-Że?? Jess powiedz mi o co chodzi, bo zaczynam się niepokoić
-Powiem Ci, ale obiecaj, że mnie nie zostawisz
-Zdradziłaś mnie?
-Nie, nie zdradziłam Cię. W ogóle skąd takie głupoty przychodzą Ci do głowy
-Nie wiem. Przepraszam. Taka była moja pierwsza myśl. To o co chodzi
-Ale obiecujesz?
-Obiecuje
-Pamiętasz jak mówiłam Ci, że może będziemy mieli dziecko
-Pamiętam. I to o to chodzi?? Jesteś w ciąży?? O to ta...-przerwała mi
-Nie Niall nie jestem w ciąży-na jej policzkach pojawiły się łzy
-Jessi co powiesz mi w końcu co się stało
-Jestem chora Niall
-Jak to chora?? Ale co Ci jest??
-Może być tak, że nie będziemy mogli mieć dzieci
-Jessi o czym Ty mówisz??
-Mam...
-Co masz??
-Mam torbiele na jajniku-w tej chwili mnie zamurowało mnie. Moja ciocia miała to samo. Pamiętam to jakby to było wczoraj. Musieli jej usunąć macice i nie mogła mieć dzieci. Po jakimś tygodni popełniła samobójstwo. Nie chce żeby Jess przeszła przez to sama, ale może będzie jednak lepiej jej beze mnie. Sam już nie wiem-Niall czemu nic nie mówisz?? Proszę Cie powiedz coś-była cała zapłakana
-Przepraszam Jess ale muszę to wszystko przemyśleć
-Ale obiecałeś
-Wiem. Przepraszam
*Oczami Alex*
Zeszliśmy na dół. Rodzice siedzieli na kapanie a walizki stały przy drzwiach. Gdy spojrzałam na walizki chciało mi się płakać.
-Ali nie płacz. Nie długo się zobaczymy.-Saff mnie przytuliła
-Wiem
-Mam nadzieję, że za nie długo to Ty nie długo do nas przyjedziesz-powiedziała mama
-Przyjadę ale nie sama, bo wiesz, że mogę gdzieś się zapodziać
-Masz rację
-No pora się zbierać-powiedział tata. Miałam nadzieję, że nie usłyszę tych słów. Łzy napłynęły mi do oczu.
-Oj przestań płakać, bo zaraz się popłaczę-powiedziała Wali
-To będziemy obie ryczeć-odpowiedziałam jej. Przytuliłam ją
-Uśmiechnij się lecisz dziś do Paryża-teraz Dani mnie przytuliła
-Postaram się
-Papa siostrzyczko-uściskała mnie Soff
-Papa
-Córcia będzie dobrze. A Ty Harry opiekuj się nią-powiedział mój tata
-Dobrze-Harry się lekko uśmiechnął. Przytuliłam się do taty. Spojrzałam na mamę ona też płakała. Podeszłam do niej i ją przytuliłam
-Już wiem po kim mam częste rozklejanie się-powiedziałam. Mama się uśmiechnęła
-Przyjedziesz do nas niedługo razem z An
-Przyjadę
-Zabierz też swojego brata
-Dobrze
-Kocham Cię córeczko-mama ucałowała mój policzek
-Ja Ciebie też mamusiu-i rodzice poszli. Co ja bez nich zrobię
-Oj Ali, Ali-zaczął Zayn
-Co ja znowu zrobiłam-wytarłam łzy
-Nic siostrzyczko. Wiesz, że Cię mocno kocham
-Wiem-pocałowałam go w policzek-Gdzie jest An?-zdenerwowałam się
-Spokojnie w ogrodzie bawi się z Louisem-uspokoił mnie Zaza. Kamień spadł mi z serca.
-Niall proszę zaczekaj. Nie zostawiaj mnie. Proszę. Niall-usłyszałam krzyki Jess. Wiedziałam, że ta rozmowa nie skończy się dobrze. Czemu kurwa moje obawy zawsze się sprawdzają. Ja się pytam czemu??
-Wybacz Jessi-pocałował ją i wyszedł. Jess upadła na podłogę. Trzymajcie mnie, bo go zaraz zajebie. Jak on mógł tak zostawić Jessi.
-Jess co się stało?-szybko do niej podbiegłam.
-P..powiedział, ż..że m..musi t..to p..przemyśleć. J..jak o..on m..mógł m..mnie z..zostawić? J..jak?
-Będzie dobrze zobaczysz-próbowałam ją pocieszyć ale wiedziałam, że to na marne. W końcu kiedyś przeżyłam to samo. Chłopak mnie zostawił jak dowiedział się, że umieram. Nie ma to jak prawdziwa miłość. A mówił będziemy już na zawsze razem. Srali muchy będzie wiosna.
-N..nic j..już n..nie b..będzie d..dobrze. Ali j..ja c..chcę u..umrzeć
-Nie mów tak. Słyszysz nie mów tak. Niall zaraz wróci i będzie wszystko jak dawniej. Rozumiesz. Nie możesz mnie teraz zostawić. Potrzebuję Cię.
-A..ale s..straciłam b..bliską o..osobę
-Znajdziesz o sto razy lepszego chłopaka
-Ale ja kocham tylko jego-nie wytrzymałam już dużej. Musiałam z nim pogadać. Otwierałam już drzwi, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek
-Dokąd idziesz-był to mój braciszek. Kocham go ale lepiej nie teraz się nie miesza
-Pogadać z Niallem
-Już widzę twoją rozmowę. Najpierw go pobijesz a później będzie kazał mu wrócisz to Jess. Zostajesz w domu. A ja z nim pogadam
-Nie Zayn. A teraz puść mnie
-Nie puszczę Cię
-Kocham Cię, ale muszę to zrobić-walnęłam go w brzuch. Starałam się jak najlżej, bo nie chwaląc się umiem zwykłym uderzeniem w brzuch połamać żebra. Zayn złapał się za brzuch przy czym puścił moją rękę.-Przepraszam-dodałam i wyszłam z domu. Naprawdę nie chciałam tego zrobić ale musiał. Czemu każde moje rozwiązanie musi kończyć się uderzeniem kogoś. Niall siedział na podjeździe.
-Niall możesz mi do kurwy nędzy powiedzieć dlaczego ją zostawiłeś-usiadłam obok niego
-Ja jej nie zostawiłem, tylko muszę wszystko przemyśleć
-A co tu jest do myślenia. Jessi jest chora i musimy ją wspierać a nie uciekać od tego
-Ty nic nie rozumiesz
-To mi to wytłumacz
-Moja ciocia też miała torbiele na jajniku. Musieli wyciąć jej macicę. Tydzień po operacji popełniła samobójstwo
-Dlaczego??
-Bo nie mogła mieć dzieci
-Ale nie w każdym przypadku trzeba usunąć macicę
-A skąd Ty o tym wiesz
-Bo sama miałam torbiele na jajniku. I żyję. Urodziłam An i mogę mieć jeszcze setkę dzieci
-Ale jak jej będą musieli usunąć macice
-Nie będą musieli. Mi też tak mówili. I co?? Mogę jej podać naprawdę dobrego lekarz.
-Ale jednak jak będą musieli
-Czemu Ty masz zawsze czarny scenariusz??
-Ja po prostu nie chcę, żeby Jess się zabiła
-No jak ją zostawisz to napewno
-O czym Ty mówisz??
-Jak wyszedłeś powiedziała mi że nie chce już żyć, bo straciła Ciebie
-Więc jak by się zabiła to ja bym był przyczynom a nie jej choraba
-Właśnie. Więc teraz radzę Ci tam wrócić i ją przeprosić i nigdy więcej nie zostawiać
-Masz rację. Dziękuję Ci
-Dobra wracajmy, bo muszę sprawdzić co z Zaynem
-A co ma być z Zaynem
-Jak wychodziłam to walnęłam go lekko w brzuch, bo nie chciał mnie puścić, bo myślał, że Cię uderzę
-To wracajmy-wstaliśmy i ruszyliśmy w kierunku domu. Gdy weszliśmy wszystkie oczy były skierowane na nas.
-I co cały i zdrowy. Buźki mu nie uszkodziłam
-Alex przepraszam myliłem się. Nie wiem dlaczego myślałem, że go uderzysz..-przerwałam mu
-Nie Zayn to ja przepraszam. Nie powinnam Cię uderzyć. A Nialla miałam uderzyć. A pewnie myślałeś tak bo parę lat temu byłam jak była i jednak gdzieś tam w środku nadal taka jestem
-Nie już nie jesteś. Zmieniłaś się. Kocham Cię-przytuliłam się do niego. W jego i w Harrego ramionach czuję się bezpiecznie
-Jess, bardzo przepraszam, że wyszedłem ale moja ciocia miała to samo co Ty i po operacji popełniła samobójstwo, bo nie mogła mieć dzieci. Przepraszam. Kocham Cię bardzo mocno i nie wyobraża sobie życia bez Ciebie. Wybaczysz mi?
-Wybaczę-Jess wpiła się w jego usta
-A my księżniczko musimy się  już zbierać jeśli chcemy zdążyć na samolot
-Okay-Harry złapał mnie za rękę i zaprowadził na górę. Przebrałam się w to. Po piętnastu minutach byłam już gotowa. Harry czekał na mnie na dole. Walizki były już w samochodzie.
-Miłego pobytu-powiedział Zaza
-Dzięki
-Papa mamusiu. Kocham Cię-wzięłam ją na ręce
-Ja Ciebie też-uściskałam ją. Pożegnałam się z wszystkimi. Poszliśmy do samochodu. Harry otworzył mi drzwi. Po pół godzinie znaleźliśmy się na lotnisku. Harry spytał się gdzie mamy iść. Miała pani pokazała nam drogę. Po jakiś dwudziestu minutach siedziałam już w samolocie. A obok mnie mój ukochany, który zabiera mnie do Paryża