sobota, 31 maja 2014

Rozdział 40

W kopercie były dwa bilety do Paryża. To jest chyba sen. Lecę do Paryża miasta miłości z moim ukochanym
-To jest sen prawda???
-Nie
-Chcesz zabrać mnie do Paryża
-Tak- rzuciłam się Harremu na szyję
-Dziękuje. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałam tam pojechać
-Wiem
-Wszystkiego najlepszego siostra- Zaza pocałował mnie w policzek i mocno przytulił.
-Przesuń się-Pezz odepchnęła go ode mnie
-Ali wszystkiego najlepszego-życzenia złożyła mi Pezza
-To masz prezent od nas-Zayn podał mi prezent. Otworzyłam go. Była w niej torba Louisa Vuitton'a
-Ona jest piękna. Ale cena też pewnie była piękna
-Nie powiemy Ci-powiedział Zaza
-Al, Al, Al czego możemy Ci życzyć jak Ty już wszystko masz-zaśmiałam się na słowa El.
-Chyba tylko wszystkiego najlepszego-dodał Louis. Elcia podała mi mój prezent. Był to portfel Louisa Vuitton'a
-Ten portfel to do kolekcji z torbą-powiedziała
-Tak-odpowiedział mi Lou
-Siostra wszystkiego najlepszego. My nie jesteśmy takie bogate jak Zayn więc my się złożyłyśmy na twój prezent. Mam nadzieje, że nie na nas nie gniewasz-powiedziała Dani
-Nie, nie gniewam się. I tak nie musiałyście kupować mi prezentu.
-Oj nie marudź-dodała Wali
-Proszę. Mam nadzieję, że będzie Ci się podobał-Soff wręczyła mi pudełko. A w nim był zegarek Calvina Klein'a
-Jest przepiękny. Dziękuję
-Oj Ali, Ali rok temu o tej porze szykowałyśmy się na twoją osiemnastkę. A teraz to już jesteś stara, ale i tak Cię kocham-Jess uściskała mnie mocno
-No dzięki na Ciebie zawsze można liczyć
-Wszystkiego najlepszego Alex-powiedział Nialler po czym dał mi prezent. Gdy go otworzyłam zobaczyła prześliczne buty lacoste
-Dziękuję
-Alex Soph bardzo przeprasza, że nie może być tu i osobiście wręczyć Ci prezentu, ale życzy Ci wszystkiego najlepszego. Zresztą tak jak ja-Liam uściskał mnie i wręczył mi małe pudełeczko. Były w nim kolczyki Coco Chanel
-Są piękne. Dziękuję
-Córciu życzymy Ci wszystkiego co najlepsze, żebyś była szczęśliwa
-Już jestem mamo
-Wiemy-powiedział tata, wyciągając za swoich pleców pudełeczko-proszę skarbie. Otworzyłam je. W środku był złoty łańcuszek z literką "A"
-Nie trzeba było
-Trzeba
-Dziękuję wam wszystkim. Prezenty są piękne. Dziękuję- jedna łza poleciała mi z oczu a za nią druga. Harry szybko wytarł mi łzy swoją ręką.
-Kocham Cię-wyszeptał mi do ucha
-To teraz czas na tort-powiedział mama z wielkim uśmiechem na twarzy. Wyjęła go z lodówki.
-Zamknij oczy i pomyśl życzenie.-powiedział Hazz. Zrobiła to co kazał i po chwili na jednym wdechu zdmuchnęłam wszystkie świeczki. Pokroiłam tort i dałam każdemu
-Kto robił tort??-spytał Zaza
-Mama i An



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki krótki i trochę mi  nie wyszedł, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Jutro dodam rozdział na Never Say Never.
Mam nadzieję, że mimo wszystko podobał się wam rozdział

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 39

Po jakiś trzydziestu minutach dodarłam do domu. Poszłam do kuchni i wyjęłam butelkę wina. Mimo, że byłam już pijana musiałam się jeszcze napić. Domyślam się, że wyglądałam okropnie. W końcu przez pół godziny płakałam i deszcz na mnie padał. Wypiłam już pół butelki gdy do kuchni wchodzi zaspana Wali.
-Alex co Ty tu robisz??
-Użalam się nad sobą
-Jak to?? Gdzie jest reszta?? Gdzie jest Zayn i czemu nie jesteś z Harrym??-znów wybuchłam płaczem-Ali co się stało??
-W klubie był James z Kendall Jenner i się z nią obściskiwał. Poszłam do Harrego, żeby mu o tym powiedzieć a on mi powiedział, że ten frajer nie będzie jej dotykał. Chciałam go zatrzymać, żeby się z nim nie bił, bo James spierze go na kwaśne jabłko ale on nic. Wyszłam z klubu i czekałam na niego dziesięć minut, ale on nie wyszedł. I na to wychodzi, że ona jest ode mnie ważniejsza.
-Wszystko będzie dobrze
-Nic już nie będzie dobrze
-Dlaczego tak mówisz??
-Jak tu przyjechałam i poznałam Harrego moje życie znów nabrało sensu. Wtedy świat wydawał się taki kolorowy.
-Na pewno jak wróci Harry porozmawiacie i wszystko sobie wyjaśnicie
-Nie chcę z nim rozmawiać. Kiedy wracacie do Bradford??
-Pojutrze a co??
-Zabieram An i jadę z wami
-Ale Ali przez tą dziunię chcesz stracić chłopaka którego kochasz nad życie
-To co ja mam zrobić??
-Porozmawiać z nim- do domu wchodzi cała reszta. Weszli do kuchni, ale jego nie było
-Możecie się zamknąć, bo mi córkę obudzicie.
-Sorry-powiedział Liam
-Gdzie jest Harry??-spytała Wali
-Pojechał...-zaczął Louis ale El walnęła go w brzuch
-Nie wiemy-dokończyła Pezz
-Nie musicie kłamać. Pojechał z Kendall prawda??-nikt nie był w stanie mi odpowiedzieć- mówiłam, że ona jest ważniejsza ode mnie-poczułam ukucie w sercu. Dlaczego on mi to robi?? Przecież powiedział, że jestem najważniejsza. Chciałam powstrzymać płacz ale nie mogłam. Wstałam, żeby iść do pokoju i wypłakać się w poduszkę, ale byłam za słaba, żeby iść na własnych nogach. Zayn podbiegł do mnie i nie pozwolił mi upaść. Przytuliłam się do niego. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć. On zawsze był przy mnie.
-Dlaczego on mi to robi?? Przecież powiedział, że jestem całym jego życiem
-Spokojnie. Jestem przy tobie.
-Pomożesz mi pójść do pokoju
-Oczywiście-Zayn zaprowadził mnie na górę. Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Schowałam twarz w ręce i zaczęłam płakać. Zaza usiadł obok mnie i przytuliłam się do niego.
-Potrzebujesz jeszcze czegoś??
-Nie, chciałabym zostać sama  
-Dobrze. W razie czego wiesz gdzie mnie szukać
-Wiem-Zayn pocałował mnie w czoło i wstał-Zayn-zatrzymałam go gdy łapał za klamkę
-No??
-Dziękuję
-Dla Ciebie wszystko-i wyszedł, a ja została sama. Poszłam go szafy i wzięłam jakąś koszulkę do spania i udałam się w stronę łazienki. Gdy do niej weszłam zamknęłam ją na klucz. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Gdy już się umyłam i zmyłam makijaż przeprałam się w koszulkę. Wyszłam z łazienki i usłyszałam krzyki na dole. Zeszłam na dół. A na dole Harry kłócił się z Zaynem
-Co tu się dzieje??
-Alex posłuchaj mnie-Harry złapał mnie za rękę.
-Nie dotykaj mnie. Co ona tu robi??-wskazałam rękę na Kendall
-Alex proszę wysłuchaj mnie.
-Masz pięć minut
-Dziękuję jak wyszłaś miałem iść za tobą ale Kendall zaczęła krzyczeć, żeby James ją zostawił. Więc podbiegłem do niej i zabrałem ją. Co Jamesowi się nie podobało, więc trochę mi to zajęło. Jak wyszedłem widziałem Cię jak odchodzisz chciałem iść za Tobą ale Kendall mi nie pozwoliłam i mnie pocałowała oczywiście ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył.
-Harry pozwól ja dokończę. Jak go pocałowałam do mnie od siebie odepchnął i powiedział, że kocha tylko Ciebie. Gdy zobaczyłam jak patrzy na Ciebie mino, że odchodzisz wiedziałam, że nic nie może stanąć między wami. Więc mu powiedziała to co teraz tobie powiem. Parę dni temu zadzwoniła do mnie Gemma i poprosiła o spotkanie. Zgodziłam się. Gdy już się spotkałyśmy poprosiła, żebym udawała dziewczynę Jamesa to wtedy Harry będzie zazdrosny. Ale to wszystko potoczyło się za daleko. James się upił i mnie obmacywać i resztę historii znasz.
-Chwila czyli to wszystko wymyśliła twoja Gemma, żeby nas rozdzielić
-Tak. Kocham Cię najmocniej na świecie i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Jesteś moim tlenem, moją nadzieją i wszystkim co mam. Kocham Cię-Harry wpił się w moje usta.
-Ja Ciebie też kocham-wyszeptałam między pocałunkami.
-To ja już pójdę i przepraszam za wszystko-i Kendall wyszła
-I tak jej nie lubię-powiedział. Harry się tylko uśmiechnął
-To co wracasz z nami pojutrze do Bradford
-Co??
-Nie ważne. Nie zostaje tu
-No ja mam taką nadzieje.
-Dobra nie wiem jak wy ale ja jestem śpiąca-powiedziałam ziewając
-To idziemy spać-Harry się łobuzersko uśmiechną
-Nawet o tym nie myśl-zaczęłam iść po schodach
-Ale dlaczego??-Harry szedł za mną
-Po pierwsze obydwoje jesteśmy pijani a po drugie jestem padnięta
-No dobra, ale jutro się nie wywiniesz
-A nad tym to pomyślimy-gdy weszliśmy na górę od razu położyłam się na łóżku po chwili Harry położył się obok mnie i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam się rano ale nie było Harrego. Zamiast jego znalazłam jakiś liścik. Spojrzałam na zegarek. Była 13:30. W sumie co się dziwić miałam kaca. Głowa to mi po prostu pękała. W końcu przeczytałam liścik który leżał na łóżku.
Zejdź na dół
Harry
No to chłopak się wysilił. Wstałam z łóżka choć wcale mi się nie chciało. Schodziłam po schodach zygzakiem. Poszłam do kuchni po zimną butelkę wody. Gdy tylko do niej weszłam usłyszałam głośne, ale to naprawdę głośne Sto Lat. I wtedy się kapnęłam, że dziś są moje urodziny
-Mamusiu wszystkiego najlepszego-An podbiegła do mnie a ja ją wzięłam na ręce. Po chwili do mnie podchodzi Harry
-Wszystkiego najlepszego kotku-wręczył mi duży bukiet czerwonych róż i namiętnie pocałował.-A oto twój prezent-wręczył mi kopertę gdy już przestaliśmy się całować. Otworzyłam ją. Były w niej....

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Chciałabym ogromnie przeprosić wszystkich za to że tak długo musieliście czekać, ale to koniec roku i muszę parę ocen poprawić. Obiecałam wam, że jutro dodał rozdział, ale niestety nie mogę dotrzymać tego słowa, ponieważ muszę się spakować. Mam nadzieję, że wybaczycie mi, ale obiecuje, że jak wrócę z wycieczki to rozdziały będą częściej się pojawiały na obydwu blogach. I też nie wiem czy uda mi się jutro wstawić coś na Never Say Never. Mam ogromną nadzieję, że mi wybaczycie za to wszystko i mam nadzieję, że rozdział wam się podobał
 

poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 38

Od razu pobiegłam na górę, żeby się naszykować. Wpadłam do pokoju w dosłownym tego słowa znaczeniu. Po gdy już otwierałam drzwi to nie potknęłam i zaliczyłam glebę. Gdy już się podniosłam to podeszłam do szafy. Stałam tam dobre piętnaście minut. W końcu znalazłam to czeka szukałam. Wybrałam . Dostałam ją od Pezzy na nie pamiętam już nawet na co mi ją dała. Poleciałam do łazienki, żeby wziąć prysznic. Po jakiś pół godzinie wyszłam z łazienki. Wyszłam z łazienki w samy ręczniku.
-Alex skarbie chodź na chwilkę-usłyszałam głos mamy
-Dobrze mamo już idę-zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli w kuchni. Oprócz Pezzy i Elci.
-Alex ale najpierw mogłaś się ubrać-powiedział mój tata
-Mama mnie zawołała to zeszłam. Co się stało???
- Nie. Chciałam się Ciebie spytać czy jesz obiad??
-Nie dziękuję.
-No dobra tylko jak mi wrócicie to nie ma się kszątania po kuchni.
-Mamo powiedz to Niallowi. Nie mi.
-Ej no dzięki
-Proszę. Chodź ze mną.-wyciągnęłam za rękę Harrego.
-Ale on właśnie miał jeść.
-Mamo Harry nie jest głodny, bo jak was nie było to zamówiliśmy pizzę a powiedział tak, żeby nie zrobić Ci przykrości.
-Alex a po co Ci Harry??-spytał Zaza
-Do ubrania się, a co zazdrosny??
-O Ciebie zawsze.
-Chrzań się.
-Też Cię kocham.
-A ja Ciebie nie.-pokazałam mu język. Gdy weszliśmy do pokoju. Harry złapał mnie w pasie i namiętni pocałował.
-Doszedłem do wniosku, że jak na razie nie jest nam pisane przespać się ze sobą.
-No nie.
-Ale to już nie długo się zmieni.
-Co masz na myśli??
-Nie ważne.-Harry pocałował mnie krótko.Wzięłam sukienkę i zaczęłam się przebierać. Harry usiadł na łóżku i nie mógł oderwać ode mnie oczu.
-Co??
-Nic
-To czemu tak się na mnie patrzysz??
-Bo jesteś piękna-uśmiechnęłam się. Gdy już się przebrałam to usiadłam Harremu na kolanach.
-O czym teraz myślisz??-spytałam
-Zastanawiam się jak tak cudowna dziewczyna jak Ty chcę być ze mną.
-Głupi jesteś.
-Dlaczego??
-Bo myślisz nad głupotami
-Dobra teraz ja się przebiorę
-Musisz?
-Muszę a co??
-Bo mi tak wygodnie.
-Trudno-wstałam z kolan Harrego i usiadłam na łóżku a Harry zaczął się przebierać. Jak on ma klatę. Jakim on jest ciachem. Po prostu awwwwwwwwww.
-Idziemy??-z moich rozmyśleń wyrwał mnie jego seksowny zachrypnięty głos.
-Yyy...Tak-zeszliśmy na dół. Wszyscy już na nas czekali. Pezza była ubrana w małą czarną, a El w sukienkę niby blady róż, niby łososiowy . A Jess była ubrana w sukienkę srebną z cekinami.
-Wow Alex wyglądasz po prostu bosko-powiedział Lou
-Dziękuję.
-Harry masz bardzo ważną misję-powiedział mój tata.
-Jaką??
-Musisz się opiekować moją córką, żeby nic się jej nie stało.
-Dobrze. Nie spuszczę z niej oka.
-Do łazienki też będzie ze mną wchodził??
-Tak
-Lepiej nie, bo różne rzeczy młodzi robią w łazience.
-Ma pan racje-wyszliśmy z domu i poszliśmy do samochodu. Po dwudziestu minutach dojechaliśmy do klubu. Zamówiliśmy coś do picia. Ja jak zwykle wybrałam Black Cat. Gdy wypiłam swojego drinka wyciągnęłam Harrego na parkiet. Po chwili reszta do nas dołączyła. Bawiliśmy się w najlepsze. Po jakiś dwóch i pół godzinie wszyscy byliśmy nieźle upici. Ale nadal piliśmy i tańczyliśmy. Można powiedzieć, że to jest najlepsza impreza świata. Zaschło mi w gardle, więc postanowiłam iść do baru. Udała się w stronę baru. Gdy już do niego doszła nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Dam siedział James i obściskiwał się z Kendall Jenner. Od razu poszłam do Harrego, żeby mu o tym powiedzieć.
- Harry przy barze siedzi James i obściskuje się z Kendall Jenner
- Że co??
- Co się stało- spytał mój brat
- Ten frajer nie będzie jej dotykał
- Harry nie bij się z nim, bo i tak nie wygrasz
- Dlaczego tak sądzisz
- Po pierwsze on od piątego roku życia trenuje boks i jest zdecydowanie ode mnie lepszy a po drugie to jest jego klub i wszyscy będą po jego stronie.
- To co mam zrobić. Patrzeć i czekać żeby zrobił jej to samo co tobie
- Rób co chcesz a wiedzy, że to nie ja będę Cię zbierać ze ściany. Cześć- wyszłam. Jeżeli mu na mnie zależy to wyjdzie za mną. Jak nie to woli ją ode mnie. Stałam przed klubem dobre dziesieć minut. Nie poszedł za mną. Zostało mi iść do domu. Deszcz zaczął  padać. Dobrze przynajmniej nie będzie widać moich łez

czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 37

Wróciliśmy do domu, była 14:00. Było strasznie cicho. Za cicho jak na dom w którym mieszkało One Direction.
-Jest tu ktoś??-spytał Harry, lecz nie uzyskał żadnej odpowiedzi.-Dobra coś tu jest nie tak-dodał.
-No.
-Ja pójdę zobaczyć na górze a Ty z An zobaczcie na dole
-Okey-Harry poszedł na górę a ja do salonu. Zastałam tylko bałagan. Poszłam do kuchni. Tam znalazłam kartkę. W tym momencie do kuchni wszedł Hazza
-Człowieku nie strasz mnie, chcesz żebym dostała zawału.
-Nie. Na górze nikogo nie ma
-A ja znalazłam kartkę.
Do Alex i Harrego
Louis, Niall i Liam poszli kupić coś na obiad. El i Pezz poszły na zakupy a ja, Mama, Wali, Dani i Soff poszliśmy do taty. Zayn
Ps Nie wiem kiedy wrócimy. Kocham was. Znaczy tylko Al i An. Sorry Harry.
-Aha czyli wiemy, gdzie wszyscy są.
-Ale nie wiemy kiedy wrócą, a szczerze mówiąc to trochę jestem głodna.
-To co zamawiamy pizzę??
-Taaaaaaaaaaaaaak-krzyknęła An. Hazz zadzwonił po pizzę.
-Chodź pójdziemy umyć rączki-wzięłam An na ręce i udałam się w stronę łazienki. Pierwsza An umyła ręce. Gdy już skończyła posadziłam ją na pralce i sama umyłam ręce.
-Mamusiu
-Tak kochanie
-A co Ci się tu stało-An wskazała na moje blizny po cięciach.
-Jak byłam trochę starsza od Ciebie to miałam tutaj operacje i już mi zostały takie blizny- skłamałam a co miałam powiedzieć się się cięłam. Ni jeszcze mnie do końca nie pogieło
-A gdzie jest dziadek??
-Yyyy...Dziadek musiał wyjechać.-znowu skłamałam
-A kiedy wróci??
-Nie wiem.-przynajmniej w tym nie kłamałam. Usłyszałam dźwięk do drzwi.
-Pizza przyjechała. Ścigamy się kto pierwszy na dolę??
-Tak-An zeskoczyła z pralki i zaczęła biec na dół. Ja biegłam zaraz za nią, żeby wygrała.
-No i przegrałam??
-Tak-An się do mnie uśmiechnęła. Harry przyniósł talerze.
-A po co nam talerze??-spytała An
-Właśnie po co nam talerze
-Widzę jaka mama taka córka
-No a jak.
Jak zjedliśmy pizzę to włączyliśmy film. Musieliśmy wybrać jakiś stosowny dla An. Więc włączyliśmy "Toy Story". Lubię ten film. Mogę go oglądać codziennie. Jak się skończył film włączyliśmy całą serię "Shreka".  W połowie pierwszej części filmu An zasnęła.
-Może zanieść ją na górę??-spytał Harry. Pokiwałam głową. Harry wstał i zaniósł małą na górę. Po chwili zszedł do mnie. Dokończyliśmy oglądanie "Shreka".
-To co teraz robimy??-Harry uśmiechną się łobuzersko.
-Chodź tu- podszedł do mnie i wpił się w moje usta. Harry położył mnie na kanapie. Zszedł z pocałunkami na moją szyję i obojczyk. Harry zdjął moją bluzkę. W tym momencie do domu przyszła cała reszta.
-Chyba nie w porę przyszliśmy-powiedziała Pezza.
-W porę, w porę-powiedział mój...Tata
-Tata-poleciałam do niego i go uściskałam
-Zaraz znowu pojadę do szpitala
-Dlaczego??
-Bo mnie udusisz
-Przepraszam
-Eee..Alex?-powiedział Zayn
-Co??
-Wiesz, że nie masz bluzki??
-No i co z tego?? Przeszkadza Ci to??
-Mi nie ale ja nie chciałbym, żeby Pezza chodziła w samym staniku przy chłopaków.
-Ale ja nie jestem Pezza, a Ty nie jesteś Harry. Zrozumiałeś??
-Tak
-To co ja obiad przygotuję??
-My dziękujemy.-powiedziała El i Pezz
-Dlaczego??-spytała moja mama
-Po pierwsze nie jesteśmy głodne a po drugie musimy przygotować się na imprezę.
-To która jest godzina??-spytałam
-18:30-powiedział Liam spoglądając na zegarek
-Tak późno

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo ale to bardzo przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział.
Ale dzisiaj miałam roczny test przyrodniczy z biologii, chemii, fizyki i geografii.
Uczyłam się do niego cały tydzień, ale jestem pewna, że go obleje.
Przepraszam za to, że ten rozdział jest bez sensu, ale jakoś ostatnio nie mam weny.
Obiecuję się poprawić.
Od razu mówię, że 26 wyjeżdżam na zieloną szkołę. Związku z tym ostatni rozdział na tym i na drugim blogu przed moim wyjazdem pojawi się 25 a później dopiero 31. 
Mam nadzieję, że mi wybaczycie, że nie będzie tak długo rozdziałów. 

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 36

-Mamusiu, pójdziemy na spacer
-Nie wiem kochanie. Poczekaj chwilkę muszę się zastanowić
spojrzałam na zegarek była dopiero 12. Do klubu idziemy o 20jeszcze wcześniej chciałam iść do taty, ale nie zabiorę ze sobą małej. Dwie godziny przed imprezą muszę być w domu czyli o 18. Obiad jest o 15 jak zawsze. Czyli u taty była bym o 16 i mam dwie godziny.
-Dobrze pójdziemy na spacer pod jednym warunkiem
-Jakim??
-Wyciągniesz też tatę
-Tatusiu pójdziesz z nami na spacer??
-No nie wiem
-Proszę-An zrobiła minę kotka
-A mama też prosi??
-Tak-zrobiłam identyczną minę jak An
-Razem wyglądacie strasznie zabawnie
-To jak idziesz??
-Idę-An uściskała Harrego
-To idź do babci i poproś, żeby pomogła Ci się ubrać
-Dobrze-An wybiegła z pokoju
-A Ty mi nie podziękujesz??
-Nie
-To nie idę-Harry chciał wstać ale mu nie pozwoliłam
-Żartowałam-usiadłam na nogach Harrego i wpiłam się w jego usta.
-No takie podziękowanie mi się podoba
-Muszę się przebrać
-Po co wyglądasz świetnie
-Chyba w twoich snach
-W moich snach jesteś ciągle naga
-Wariat-Hazz pocałował mnie krótko. Wstałam z kolan Harrego i poszłam do szafy. Stałam tam chyba dziesięć minut. W końcu wybrałam zestaw. Poszłam do łazienki, żeby zrobić lekki makijaż. Zajęło mi to wszystko około pół godziny. Gdy zeszłam na dół mała i Harry czekali na mnie.
-Tylko pamiętajcie, że obiad jest o 15-powiedziała mama
-Dobrze mamo-Wyszliśmy i poszliśmy do parku, z którego porwał mnie James. Dobra nie myślę o nim. Harry złapał mnie z rękę a An biegała koło nas. Jak ona jest cudowna. Kocham ją najmocniej na świecie. Chodziliśmy już chyba z godzinkę.
-Mamusiu czemu te dziewczyny się na mnie dziwnie patrzą-An wskazała ręką na grupką dziewczyn, które miały 17 może 18 lat. Znam je chodziłam z nimi do szkoły.
-Harry chodźmy stąd, bo będą kłopoty.
-Dlaczego??
-Ja znam te dziewczyny. Chodziłam z nimi do szkoły. Nienawidziłyśmy się. Gdzie jest An??
-Nie wiem-rozejrzeliśmy się dookoła.-Alex  tam jest-Hazz wskazał ręką na drzewo przy który stała An i zrywała kwiatki. Dziewczyny zaczęły iść w jej kierunku.
-Chodź szybko.-zaczęłam biec w stronę An.
-Chodź An idziemy.
-Ale mamusiu tu są ładne kwiatki
-To znajdziemy jeszcze ładniejsze
-Ale czemu nie dajesz pozrywać dziecku kwiatków??-powiedziała Helen Wilson, która jest jak grypa bo każdy w szkole ją miał. Po za moją paczką oczywiście.
-Nie twój interes
-Masz na imię An-Helen ukucnęła żeby być na wysokości
-Tak.
-Widziałam, że tam są jeszcze ładniejsze kwiatki. Chodź pójdziemy ich nazrywać
-Mamusiu mogę iść
-Nie
-Ale dlaczego??
-An mama coś powiedziała
-No dobrze.-An podeszła do Harrego a on wziął ją na ręce
-Domyślam się że to jest twój nowy lowelas
-Już Ci powiedziałam nie twój interes.
-Nic się nie zmieniłaś
-Harry proszę Cię chodźmy stąd
-Dobrze
-Jak zwykle ucieka. Tchórz-pokazałam jej środkowy palec
-Wiesz zawsze kogoś innego z twojej rodziny może spotkać taki los jak twojego tatę.-dobra nie wytrzymałam napęcia i ruszyłam w jej stronę i przycisnęła do drzewa
-Co zrobiłaś mojemu tacie.
-Nie ja
-To kto??
-Nie powiem Ci-przycisnęłam mocniej jej szyję
-Pytam się kto??
-Kumpel James
-Tego Jamesa?
-Tak tego Jamesa twojego eks.
-Jak się nazywa??
- Andrew Williams
-No i nie można było tak na początku-puściłam ją
-Szmata-odwróciłam się i jej przywaliłam prawym sierpowym
-To co idziemy na lody
-Tak-An podskoczyła z radości. Doszliśmy do butki z lodami.
-Ja chcę truskawkowo-waniliowe-powiedziała An
-A ty??-spytał Harry
Ja chcę cytrynowo-waniliowe.
-Poproszę trzy lody po dwie kulki. Jedne będą truskawkowo-waniliowe, drugie cytrynowo-waniliowe a trzecie czekoladowo-waniliowe.-Harry wziął lody i podał nam. Po zjedzeniu usiedliśmy  na chwilę na ławce a An zrywała kwiatki. Siedzieliśmy tak z piętnaście minut
-To co wracamy do domu na obiad-powiedział Harry. Pokiwałam tylko głową. Wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę domu. 

wtorek, 6 maja 2014

Informacja

Zapraszam wszystkich serdecznie na mojego nowego bloga. 
Mam nadzieję, że będzie się wam podobał tak samo jak ten.
A oto link:
Ten fanfiction jest o Zaynie i Lucy. 
Wstawiłam już prolog i pierwszy rozdział.
Postaram się jutro dodać nowy rozdział na This Is Us.
Ale niczego nie obiecuję

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 35

-Niall mieliśmy iść dziś do klubu ale chyba teraz nie pójdziemy. Sorry stary-powiedział Zaza. Do ogrodu przyszła mama i dziewczyny
-No chyba Cię coś poje..-ugryzłam się w język gdy zobaczyłam, że An jest z nami w ogrodzie. Nie chcę żeby słyszała jak jej mama przeklina- pogięło. Ja się dzisiaj muszę upić. Przepraszam mamo, ale ja naprawdę muszę się dzisiaj upić.
-Wiem córciu. I wcale nie jestem na Ciebie zła. Idźcie i oblejcie urodziny Nialla. A tak w ogóle to wszystkiego najlepszego Niall- mama uściskała Nialla
-Dziękuję Pani Malik i jest mi przykro z powodu Pani męża.
-To co dziś wieczorem do Monster i nie wiem jak wy ale ja się upiję jak świnia.
-Alex obiecałaś mi coś-a ten znowu swoje. Boże czemu Zayn wpierdziele się w moje życie.
-Co ja Ci znowu obiecałam, bo nie wiem o czym dokładnie mówisz, bo trochę Ci obiecałam.
-Obiecałaś mi, że już nigdy nie będziesz topić łez w alkoholu.-czy on w końcu może przymknąć tą swoją piękną buzię, bo zaczyna mnie już denerwować.
-Zayn odczep się ode mnie i daj mi święty spokój.-odwróciłam się napięciem i ruszyłam w stronę pokoju.
-Nie odwracaj się jak do Ciebie mówię-zaraz naprawdę mu przyłożę. Trzasnęłam drzwiami i rzuciłam się na łóżko. Co ja wyczyniam. On chcę dla mnie jak najlepiej nie chcę żebym znowu niszczyła sobie życie a ja mam to w dupie. Znowu staję się taka jaka byłam. Łzy same leciały mi z oczu. Obiecałam mu że już nigdy nie będę topić łez w alkoholu ale co ja mam zrobić. Tata może umrzeć a ja sobie tego nie daruję. An to najcudowniejsza dziewczynka na świecie ale ma najgorszą matkę. Czy ktoś mi powie co ja takiego złego zrobiłam?? Dlaczego wszystko co najgorsze spotyka właśnie mnie. Ja się kurwa pytam dlaczego. Nie daję już rady. Najchętniej wzięłabym tabletki nasenne i zasnęła powoli. Tylko nie mogę tego zrobić ani rodzicom, ani Zazie, ani An, ani Harremu.
*Oczami Harrego*
-Zayn. Nie naciskaj tak na nią. Wiesz, że dla niej to jest trudne.-Pani Malik upomniała Zayna.
-A dla nas nie jest.
-Zayn. Ale wiesz, że Alex nie darowałaby sobie jakby komuś z nas by się coś stało-powiedziała Dani.
-W sumie racja, ale co będzie jak  znowu zniszczy sobie życie
-Nie zniszczy, bo my na to nie pozwolimy. 
-No dobra, ale
-Zayn zamknij się w końcu bo zaraz zwariuje z tym twoim ale-powiedziała Pezza
-Dobrze już się zamykam
-Pójdę z nią porozmawiać-zaproponowałem. Wszyscy pokiwali głową
-Tatusiu, tatusiu. Powiedz mamusi, że bardzo ją kocham i nie chcę, żeby była smutna-powiedziała An słodko się do mnie uśmiechając. Ja też nie chcę żeby była smutna pomyślałem
-Dobrze powiem. A teraz pobaw się z wujkiem Niallem.-An pokiwała tylko głową i pobiegła do Nialla. Ja poszedłem na górę. Zapukałem ale nie dostałem odpowiedzi. Wszedłem do środka. Alex siedziała na podłodze oparta plecami o łóżko. W ręku trzymała żyletkę.
-Alex co Ty robisz?-podbiegłem do niej i wyrwałem jej żyletkę i rzuciłem ją gdzieś
-Nie wiem-powiedziała mi prze łzy. Na szczęście nic sobie nie zrobiła. Przytuliłem ją z całej siły. Al wtuliła się w mój tors. Przez dłuższy czas żadne z nas nic nie mówiło.-Hazz j..ja przepraszam nie wiedziałam co robię.
-Już dobrze jestem przy Tobie. 
-Dziękuję Ci za to, że jesteś. 
-Zawszę będę. 
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też. Tylko obiecaj mi, że już nigdy tego nie zrobisz.
-Obiecuję
-Dlaczego chciałaś to zrobić??
-Nie wiem.
-Ulgę by Ci to przyniosło?? Bo nie rozumiem.
-Nie wiem nie myślałam
-A co z An. Co z twoim rodzeństwem, rodzicami. A co ze mną??
-Harry już Ci powiedział, że nie myślałam.
-Przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. 
-Nie to ja przepraszam. Nie powinnam nawet o tym myśleć.
-Już będzie dobrze. Mam Ci przekazać od An, że bardzo Cię kocha i nie chcę, żebyś była smutna. Ja też nie chcę, żebyś była smutna.
-Mam najwspanialszą córkę na świecie
-To prawda.-Harry wpił się w moje usta. 
-Muszę zadzwonić. 
-Gdzie??
-Do Messiego.
-No racja.
*Oczami Alex*
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Messiego.
-Hallo??-usłyszałam zaspany głos Messiego
-Obudziłam Cię??
-Nie-jak zwykle kłamie 
-Nie oszukuj
-Nie oszukuje. Co tam u Ciebie
-A dobrze. Mam do Ciebie sprawę.
-No co tam??
-Mój kolega ma dziś urodziny i jest waszym kibicem. 
-I co związku z tym??
-Czy udało by się załatwić bilety na mecz i wejściówki do szatni??
-Na kiedy??

-Na dziś
-Nie mam mowy co najwyżej na jutro
-No dobra. Masz mój adres??
-Nie

-Baker Street 4/5
-Dobra najpóźniej jutro po  południu powinnaś już je mieć
-Dziękuję
Rozłączyłam się i przypomniałam sobie, że miałam zadzwonić do Leona.
-I co??-spytał Hazz
-Najpóźniej jutro po południu powinny być
-To dobrze. Co robisz??
-Muszę gdzieś jeszcze zadzwonić
-Gdzie??
-Do Leona
-Do kogo??
-Nie znasz-wybrałam numer Leona
-Hallo??
-Cześć Leon, Alex z tej strony
-Alex! Cześć, co u Ciebie??
-A wszystko po staremu a u Ciebie??
-Leci jakoś. Słuchaj mam do Ciebie pewną sprawę
-Nawijaj
-Mój kolega jedzie niedługo na Costa Brava z narzeczoną i ma zamiar się jej oświadczyć. A moja prośba polega na tym, czy byś mógł razem z tatą przygotować dla nich kolację przy zachodzie słońca na plaży??
-Okey. A kiedy jadą??
-Tego dokładnie nie wiem. Ale mogę wysłać Ci jego numer smsem. 
-Dobra
-Dziękuję jesteś kochany
-Wiem
-Dobra muszę już kończyć.
-Dobra mam nadzieje, że niedługo się zdzwonimy
-Ja też mam taką nadzieję.
-Cześć Al
-Papa
-Kto się komu oświadcza??-spytam Harry z lekkim zdziwieniem
-A czy to ważne
-Tak
-To się nie dowiesz-do pokoju wbiegała An.
-Mamusiu już nie jesteś smutna??
-Nie już nie jestem smutna
-To dobrze-An pocałowała mnie w policzek 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Na początek chciałambym podziękować z całego serca  Joasi, Lilce, Zuzanie i Zaczarowanej 1D za wszystkie komentarze.
A w szczególności Lilce, bo jako pierwsza skomentowała mojego bloga. 
 Jest mi smutno, bo pod każdym rozdziałem jest około 50 wyświetleń a najwięcej 4 komentarze.
A komentarze są dla mnie motywacją. 
Związku z tym 5 komentarzy = następny rozdział
Dacie radę?!