czwartek, 24 grudnia 2015

Epilog

*Oczami Harry’ego*

Wczorajsze słowa Zayna bardzo zraniły Alex. Jak on mógł to powiedzieć własnej siostrze. Zapukałem do jego pokoju
-Musimy pogadać-nic nie odpowiedział tylko wpuścił mnie do środka. Tommy spał w łóżeczku
-Chyba wiem o czym chcesz rozmawiać
-Naprawdę?
-Harry nie mniej mi tego za złe
-Powiedziałeś własnej siostrze, że wolałbyś, żeby umarła
-Wiem. Wcale tak nie myślę. Nie wiem czemu tak powiedziałem
-To idź ją przeproś
-Nie umiem spojrzeć jej w oczy
-Wcale Ci się nie dziwię
-Jak ona się trzyma?
-Przepłakała cały dzień i całą noc. Angel przy niej była i sama płakała, bo widziała w jakim stanie jest jej własna mama. Ona tyle Ci zawdzięcza. Tyle razy wspieraliście się nawzajem a Ty jej mówisz takie rzeczy. Zayn
-Wiesz jak ja się teraz czuję?
-Jak?
-Straciłam Perrie. Tommy ciągle płacze
-Nie Zayn. Nie straciłeś tylko Perrie. Straciłeś i Alex
-Nie chcę mnie znać
-A dziwisz się jej?
-Nie
-Właśnie. Próbuj to jakoś odkręcić, ale nie wiem czy Ci się to uda.-wyszedłem z jego pokoju i wszedłem na dół. Niech  Alex jeszcze posiedzi i Angel. Może zasnęły. W salonie siedział Louis, Niall, Liam i Jess
-Jak się trzyma Alex?- spytał Louis
-A jak myślisz?
-Źle
-Nawet gorzej
-Moja biedna Al. Zawsze wszystkim pomagała. Była wesoła. Tylko zazdrościć było jej tego optymizmu. A teraz płacze. Nigdy nie sądziłam, że oni są w stanie się tak pokłócić. Zawsze to było idealne, zgrane rodzeństwo a teraz oboje cierpią -Jess wytarła łzę spływającą z jej policzka
-Pamiętam jak przyszła do nas po raz pierwszy. Już wtedy byłeś nią zauroczony-powiedział Niall
-Bo już wtedy wiedziałem, że to miłość mojego życia i się nie pomyliłem. Za każdym razem, gdy dowiadywałem się o niej nowych rzeczy, był to dla mnie szok, ale zawsze ją podziwiałem. Pójdę sprawdzić co u niej-poszedłem na górę do pokoju. Ani Alex ani Angel nie było. Na łóżku leżał list. Wziąłem go do ręki i zacząłem czytać
„Drogi Harry
Przepraszam, ale nie daję rady. Kocham Cię tak bardzo mocno, ale nie powinnam się pojawić u was tamtego dnia. Wasze życie byłoby o wiele prostsze. Przepraszam, że tak się żegnam, ale po pierwsze nie dałabym rady spojrzeć Ci w oczy a po drugie nie puścił byś mnie, a ja nie chcę być już ciężarem. Tak strasznie Cię przepraszam, że zmarnowałam Ci czas…Nie chciałam tego, ale mimo to nie żałuje żadnej chwili spędzonej z Tobą. Każda sekunda z Tobą była najcudowniejsza. Kocham Cię. Zostawiam Ci obrączkę i pierścionek zaręczynowy. Daj go tej jedynej
Na zawsze twoja
Alex”
Ty jesteś moją jedyną. Nie zmarnowałaś mi czasu. Czemu ona odeszła. Straciłem ją. Straciłem moją Alex. Wszedłem na dół. Zayn był w salonie
-Dziękuję Ci Zayn
-Za co?
-Za to, że przez Ciebie straciłem żonę i córkę
-Nie rozumiem
-Alex odeszła




It's time to say goodbye

Dziękuję wszystkim, którzy wytrzymali ze mną n tym blogu.
To dla mnie na prawdę wiele znaczy
Jejku nie sądziłam, że to będzie takie trudne
Wiem, że to fanfiction nie było idealne i chyba nie skończyło się tak jak chcieliście, ale mimo to dziękuję z całego serca
Życzę wam wesołych, spokojny, radosnych świąt.
Dużo prezentów od świętego Mikołaja
Udanego sylwestra.
I spełnienia wszystkich marzeń
(bo wystarczy w nie uwierzyć a się spełnią)
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!!!
KOCHAM WAS

sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział 68

7 miesięcy później*
Siedziałam z Perrie na kanapie. Zayn i Harry pojechali do sklepu. Louis, Liam, Niall i Jess zabrali Angel i poszli do parku. Minęło ponad pół roku a ja nadal nie mogę uwierzyć, że jestem żoną Harry’ego, i że spodziewamy się dziecka. Nie sądziłam, że kiedyś będę tak szczęśliwa, że będę miała przy sobie miłość mojego życia. Moją córkę i jeszcze jedno dziecko. Zawsze sądziłam, że będę najgorszą matką na świecie, ale jak An powiedziała mi, że nie chciałabym mieć innej mamy to uwierzyłam, że jednak jestem dobrą matką. Odkąd przyszłam pierwszy raz do tego domu moje życie się zmieniło. Były wzloty i upadki, ale teraz to wszystko nie ma już znaczenia. Liczy się tylko Harry. Ale uważam, że gdyby nie Zayn nigdy by tak nie było. Liczyłaby się tylko boks, seks, alkohol, imprezy i narkotyki. Mam nadzieję, że żadne z moich dzieci nie będzie takie jak ja parę lat temu. Nie wybaczyłabym sobie tego. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk  telefonu Perrie. Blondynka odebrała.
-Gdzie jesteście?...Nie…Dobra…Cześć
-Co?
-Dopiero dojechali, bo utknęli w korku
-Serio?
-No. Alex?
-Co?
-Albo sikam na stojąco albo zaczynam rodzić
-Żartujesz?-blondynka pokręciła głową-Dasz radę dojść do samochodu?
-Tak-poszłyśmy do garażu. Pomogła jej wsiąść i po chwili sama siedziałam za kierownicą. Próbowałam się dodzwonić do któregoś z chłopaków, ale żaden nie odbierał.
-Alex szybciej
-Dasz radę-stanęłam na światłach. Gdy pojawiło się zielone od razu ruszyłam. Po chwili zobaczyłam samochód jadący prosto w nas
*Oczami Harry’ego*
Siedziałem z Zaynem i czekałem aż skończy się operacja Alex i Perrie. Do szpitala przyjechał Louis, Liam, Niall, Jess i Angel
-Tatusiu co z mamą?-An stanęła przede mną
-Nie wiem skarbie, ale myślę, że wszystko dobrze-z sali wyszedł lekarz operujący Alex-Doktorze co z nią?
-Stan pańskiej żony jest stabilny, ale niestety nie udało nam się uratować dziecka. Przykro mi-musiałem usiąść. Schowałem twarz w dłoniach. Straciłem swoje dziecko.  Z drugiej Sali wyszedł lekarz operujący Perrie. Spojrzałem na Zayn rozmawiającego z lekarzem
-Ma Pan syna
-Jak się czuję Perrie?
-Zmarła po porodzie-Zayn ledwo ustał na nogach. Wstałem z krzesła i poszedłem do sali, w której leżała Alex. Usiadłem przy jej łóżku i złapałem za dłoń. Spała. Przecież ona się załamie. Będzie się obwiniać o śmierć Perrie i naszego dziecka. Tak bardzo chciałbym, żeby to wszystko okazało się moim koszmarem. Alex otworzyła swoje oczka. Automatycznie położyła dłoń na swoim brzuchu
-Gdzie?
-Poroniłaś-to jedno słowo bardzo trudno przechodzi przez gardło. Policzki Alex były mokre od łez, które spływały z  jej oczu
-Co z Perrie i jej dzieckiem?
-Mają syna a Perrie nie żyję
-Harry to moja wina. Gdzie Zayn? Chcę z nim porozmawiać. Muszę go przeprosić, choć wiem, że moje przeprosiny nie zwrócą mu Perrie. Proszę zostaw mnie samą-nic jej nie odpowiedziałem tylko wyszedłem z sali. Zayn siedział na krześle. Usiadłem obok niego.
-Alex myśli, że jej nienawidzisz
-Nie mogę jej nienawidzić. Jest moją siostrą
-To jej to powiedz
-Nie mogę
-Czyli jednak obwiniasz ją o śmierć Perrie
-Nie to nie tak. Po prostu nie potrafię spojrzeć jej w oczy i udać, że nic się nie stało
*Dwa miesiące później*
*Oczami Alex*
Po dwóch tygodniach od wypadku wyszłam ze szpitala. Zaraz potem odbył się pogrzeb Perrie. Zayn ciągle mnie unika. Udawałam, że wszystko jest dobrze przed Angel i Harry, ale i tak wiem, że Harry wie, że nie daję rady. Strata dziecka i Perrie. Zayn, który mnie nienawidzi. To wszystko za dużo. Właśnie siedzę na podłodze oparta plecami o łóżku, trzymając w ręku tabletki na uspokojenie, które przepisał mi lekarz. Połknęłam dwie tabletki, gdy Harry wszedł do pokoju. Usiadł obok mnie
-Jak się czujesz?
-Dobrze
-Alex od dwóch miesięcy mnie oszukujesz, że jest okay. Myślisz, że jestem ślepy, że nie widzę jak cierpisz? Przecież wiem, że nie dajesz rady. Powiedz mi co się dzieję
-Tak bardzo chciałam to dziecko. Tak bardzo chciałam, żeby Perrie żyła. Tak bardzo chcę, żeby Zayn przyszedł i powiedział, że mnie kocha, choć nie wiem, czy to jeszcze prawda. Harry straciłam, dziecko, Perrie i brata.-przytuliłam go
-Alex. Perrie jest z nami. W sercu. W pamięci. Wiem, że strata naszego dziecka jest ciężka, ale zawsze możemy starać się o następne. A Zayna nie straciłaś. Jest mu ciężko, ale nadal Cię kocha. Stracił Perrie i musi wychować syna. Porozmawiaj z nim
-Tyle razy próbowałam. Zawsze mnie unikał
-Alex. Jesteś silną dziewczyną. Masz córkę i masz mnie. Wierzę w Ciebie kochanie
-Wiem. Harry, ale czy ja dam radę?
-Dasz. Ile razy los stawiał Cię w trudnych sytuacjach
-Wiele razy
-Właśnie i dawałaś radę. Teraz też dasz-spojrzałam mu prosto w oczy. Teraz dopiero dotarło do mnie jaką była nieznośna. Ile mu przykrości sprawiałam. On cały czas był przy mnie, martwił się, troszczył a ja byłam zołzą. Pocałowałam go
-Kocham Cię Harry
-Ja Ciebie też słońce
~*~

Obudziłam się rano obok Harry’ego. Pocałowałam go w policzek a do pokoju weszła Angel. Przykryłam się, ponieważ byliśmy nadzy po wspólnej nocy
-Jak się spało księżniczko?-spytała
-Tommy nie dał mi spać, bo całą noc płakał
-Ty też jak byłaś mała płakałaś w nocy
-Nie prawda
-Prawda. Skarbie pójdziesz teraz do Jess, bo mam do niej spawę
-Dobrze-mała wyszła z pokoju. Ja wstałam i zaczęłam się ubierać. Harry ciągle się na mnie patrzył
-Co?
-Jesteś piękna i tylko moja-wywróciłam oczami i wyszłam z pokoju. W kuchni siedziała Jess. Nalałam sobie kawy i usiadłam obok niej
-Hej Jess
-Hej Alex
-Jak u Zayna?
-Dobrze. Czy wy w końcu porozmawiacie ze sobą
-On mnie unika-w tej chwili do kuchni wszedł Zayn. Twarz zapadnięta. Sińce pod oczami. Kości policzkowe bardzo widoczne. Nalał sobie kawy i usiadł naprzeciwko mnie. Zapadła niezręczna cisza
-Chyba telefon mi dzwoni-Jess wstał i poszła na górę. Wzrok wbiłam w swój kubek. Nie umiałam zacząć tej rozmowy. Nigdy się nie zdarzyło, że żadne z nas nie odzywało się tak długo
-Jak się trzymasz?-spytał. Nie potrafiłam na niego spojrzeć
-Dobrze a Ty?
-Też dobrze
-Nie kłam Zayn
-Ty też nie
-Przepraszam Cię za wszystko
-Jest okay
-Nie rób ze mnie głupiej. Przecież wiem, że tak nie jest. Unikasz mnie od dwóch miesięcy. Myślisz, że nie wiem
-Czego?
-Że chciałbyś, żebym to ja zginęła w tym wypadku
-Nie powiedziałem tak
-Ale pomyślałeś i to nie raz. Zapewne w tedy, kiedy Tommy płakał
-Alex straciłam narzeczoną  i zrozum, że nie jest mi łatwo
-A ja straciłam dziecko i wierz, że mi też jest ciężko
-Ale Ty dziecko możesz sobie zrobić a ja nie odzyskam Perrie. A wiesz dlaczego? Bo to jest twoja wina-spojrzałam na niego. Łzy spływały mi z oczu-Nie płacz, bo nie masz powodu. Ona nie żyję, bo Ty jak zwykle musiałaś jechać szybko
-Ona rodziła i to inny samochód wjechał w nas
-Nie udawaj świętej. I tak wolałbym, żebyś to Ty zginęła a nie  Perrie





Przepraszam
Za tak długą nie obecność, ale jestem. Jeszcze dwa lub jeden dzień szkoły i mam przerwę co wiąże się z tym, że postaram się nadrobić zaległości
Tak bardzo dziękuję wszystkim, którzy rozumieją mnie i w ogóle dziękuję
Jak wam się podoba ten rozdział
Piszcie w komentarzach co powinnam poprawić, czego pisać więcej a czego mniej
Kocham was

sobota, 5 grudnia 2015

Post informacyjny

Na początku przepraszam z całego serca. Jest mi cholernie przykro, że was zawiodłam.
Sześć blogów przy trzeciej klasie gimnazjum to nie lada wyzwanie, ale nie, niczego nie zawieszam, nie usuwam. Tylko proszę zrozumcie mnie.
Kiedyś już to napisałam, nie wiedząc, że to jest cytat Skayfallgirl (po prostu ktoś mi go powiedział i zapamiętałam), więc teraz znowu go zacytują "Kiedy piszę, piszę dla siebie. Kiedy publikuję, publikuję dla was".
Dlatego proszę piszcie komentarze pod rozdziałami. Wystarczy typu "Fajny rozdział" ale jeśli wam się coś nie podoba, coś źle napisałam napiszcie to. Jestem amatorkom, która popełnia błędy. Wszystkie komentarze są dla mnie motywacją. Proszę, bo jeśli nie to chyba nie ma sensu moje dalsze pisanie
Postaram się dzisiaj coś wstawić, ale niczego nie obiecuję

sobota, 17 października 2015

Rozdział 67

*Trzy tygodnie później*
Dziś jest ten dzień. To dziś zostanę żoną Harry’ego. Jestem szczęśliwa. Na naszym jednodniowym wyjeździe zaszłam w ciąże. Stanęłam przed lustrem. Położyłam rękę na brzuchu.
-Jesteś w ciąży? Prawda?-spytał Zayn. Stanął opierając się o framugę drzwi. Pokiwałam głową. Podszedł do mnie i przytulił
-Dziękuję Ci za wszystko Zayn. Bez Ciebie nie dałabym rady
-Nie prawda. Ja tylko mówiłem Ci to co już wiedziałaś
-Kocham Cię braciszku
-Ja Ciebie też siostrzyczko. Harry wie-spojrzał na mój brzuch
-Nie. Dzisiaj mu powiem
-Będzie przeszczęśliwy. Ty już chyba jesteś?
-Tak. Gdyby ktoś mi powiedział trzy lata temu, że będę miała cudownego męża i dwójkę dzieci to bym go wyśmiała
-Ale zawsze tak chciałaś
-Tak
-I widzisz marzenia się spełniają, wystarczy w nie wierzyć
-Masz rację. Kocham Cię
-Ja Ciebie też-Zayn mnie przytulił-Zostawiam Cię samą. Zaraz będziesz musiała zejść
-Wiem-dał mi buziaka w policzek i wyszedł. Spojrzałam jeszcze raz w lustro. Uśmiechnęłam się do siebie
-Gotowa?-spytał tata
-Jak najbardziej-weszliśmy na dół.
Harry już czekał na mnie. Na jego twarzy był delikatny uśmiech. Nie wierzę, że to się dzieję naprawdę. Stanęłam przy Harry’m. Tata pocałował mnie w policzek i przekazał moją rękę Harry’emu
-Ślicznie wyglądasz-wyszeptał
-Dziękuję
-Panie i Panowie spotykam się w tym uroczystym dni jako świadkowie zaślubin Harry’ego Stylesa i Alex Malik. Powtarzajcie za mną
-Ja Harrry Styles biorę Ciebie Alexo Malik za żonę i ślubuję na dobre i na złe, w dostatku i biedzie, w zdrowiu i chorobie, kochać, miłować do końca życia
-Ja Alexa Malik biorę Ciebie Harry Stylesie za męża i ślubuję na dobre i na złe, w dostatku i biedzie, w zdrowiu i chorobie, kochać, miłować do końca życia
-Przysięgam
-Przysięgam
-Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować żonę-Harry mnie pocałował. Wszyscy zaczęli bić nam brawa
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też kocham Harry
Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Wszyscy złożyli nam życzenia. Angel też się cieszyła. Jestem ciekawa co powie jak się dowie, że będzie miała rodzeństwo. Wszyscy tańczyli, śmiali się. Usiedliśmy do stołów. Mój brat wszedł na „scenę”.
-Jestem szczęśliwy z powodu szczęścia Alex. Ona nigdy nie wierzyła, że znajdzie swoją wielką miłość. Ale nie ładnie z jej strony, że już ma sekret przed swoim mężem. Myślę, że powinnaś tu przyjść i to powiedzieć a jak nie to ja to zrobię-wstałam z krzesła i poszłam do Zayna.
-Uwierz mi, że kiedyś Cię zabiję
-I tak mnie kochasz
-Najpierw to chciałbym w swoim i Harry’ego imieniu podziękować wszystkim, za to, że jesteście obecni w tak ważnym dla nas dniu. Widzę po minie Harry’ego, że się martwi, więc przejdę to tego sekretu jak to mój kochany braciszek nazwał. Jestem w ciąży-Harry wstał i przyszedł do mnie. Wziął mnie na ręce i pocałował namiętnie. Wróciłam na miejsce. An usiadła mi na kolanach
-Tak jak Alex powiedziała, dziękuję wszystkim za przybycie. To jest najlepszy dzień w moim życiu. Mam cudowną żonę. Cudowną córkę i teraz będę miał jeszcze jedno dziecko. Niczego więcej nie pragnę. Dziękuję z całego serca rodzicom Alex za to, że wychowali tak cudowną dziewczynę-Harry usiadł obok mnie a ja go pocałowałam
-Mamusiu to znaczy, że będę miała rodzeństwo
-Tak kochanie. Będziesz miała rodzeństwo. Cieszysz się?
-Tak-Angel przytuliła nas
-No proszę, proszę a Ty miałaś być moją żoną-powiedział Leon
-Chciałbyś ona miała być moją żoną-obok niego stanął Max
-Ale jest moją-powiedział Harry
-Wiemy. I tego Ci zazdrościmy
-Max nie podlizuj się tak i tak już jej nie odzyskasz
-Emily-przytuliłam ją-A co z??
-Fałszywy alarm. Ale zasłużył
-Masz rację. Max a co z twoją nową dziewczyną?
-Z kim przepraszam bardzo?-zaśmiał się Leon
-Szkoda słów. Znam trzy cudowne dziewczyny a każdy z nich jest zajęta
-Jak to?-spytała Jess
-Alex ma męża. Ty jesteś z Niallem. A Emily kręci z Mattem
-Co ja?
-Kręcisz z Emilly i ja o tym nic nie wiem?
-Dzięki Tobie
-Nie chcę wam przeszkadzać, ale chciałbym zatańczyć ze swoją żoną-Harry objął mnie w talii
-Nie wiem czy twoja żona się  zgadza
-Ona to ma najmniej do powiedzenia-poszliśmy na parkiet. Nasz pierwszy taniec jako mąż i żona. Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś znajdę takie szczęście i będę z tak cudownym chłopakiem jak Harry.



Z góry przepraszam, za ten rozdział. Pierwszy raz pisałam rozdział w którym był ślub.
Był on wzorowany na filmie "Przed Świtem". Ci którzy go oglądali to wiedzą o co mi chodzi, a Ci którzy go nie oglądali to mam nadzieję, że zrozumiale napisałam 

sobota, 3 października 2015

Rozdział 66

Pytanie Harry'ego zdziwiło nas wszystkich. Ale cieszę, się, że zadał takie pytanie Maxowi
-Jesteś tego pewien?-Tak
-To się zgadzam. A mogę przyjść z osobą towarzyszącą
-A Ty zaproszenia nie czytałeś. A tak w ogóle co Ty robisz w Londynie i z kim chcesz przyjść?
-Sprawy biznesowe i poznałem mega laskę. Ładna, wysportowana, uparta i lubi podróżować
-Gdybyś nie dodał, że lubi podróżować powiedziałabym, że mówisz o Alex-Jess skomentowała wypowiedź Maxa
-Dobra. Ja już muszę spadać, ale najważniejsze po co tu przyjechałem-wręczył mi mały paczuszkę. Otworzyłam ją a w niej była książka
-Boże. Przecież ja to napisałam jak miałam l5 lat. A Ty nadal ją masz
-Jeśli chcesz bliżej poznać Alex to przeczytaj to. Opisała nawet swój pierwszy raz i jak się czuła, gdy powiedziała się, że jest w ciąży-Max poklepał Harry'ego po ramieniu.-Ja lecę. Pa Miśka-pocałował mnie w policzek, ale ja byłam bardziej przejęta tym co trzymałam w ręku. Max wyszedł
-Wiesz co, ale jednak dziwnie było czytać pierwszy raz własnej siostry
-Oj nie przesadzaj i tak Ci wszytko powiedziałam
-Ale nie z takimi szczegółami-uśmiechnęłam się
-My też już będziemy iść-powiedział Robin
-Jeszcze raz przepraszamy-dodała mama Harry'ego. Wszyscy nasi goście wyszli. Spojrzałam na zegarek. Było po 22
-A czy panienka Angel nie powinna spać
-Nie
-Nie, a mi się wydaję, że jednak tak-zaczęłam ją gilgotać. Po trzech minutach przestałam
-Idziemy spać
-Nie-znowu zaczęłam ją gilgotać
-Już. Mamusiu. Pójdę spać
-No to szybciutko na górę. Umyć ząbki, przebrać się w piżamkę i do łóżka-An pobiegła na górę. Ja poszłam do łazienki i tam na nią zaczekałam. Przyszła i umyła ząbki a później przebrała się w piżamę. Poszłyśmy do pokoju. Mała położyła się a ja przykryłam ją kołdrą. Pocałowałam w czółko
-Dobranoc
-Mamusiu opowiesz mi bajkę
-Opowiem
Był sobie kiedyś mąż i żona. Od dawna życzyli sobie dziecka, lecz daremnie. Wreszcie żona znalazła powód do nadziei, że Bóg spełni ich życzenie. Ludzie ci mięli w oficynie małe okienko, przez które mogli dojrzeć wspaniały ogród, a był on pełen najpiękniejszych kwiatów i ziół. Otaczał go wysoki mur, przez który nikt nie ważył się przejść, bo należał do pewnej czarownicy. Miała ona wielką moc i bał się jej cały świat. Któregoś dnia żona stanęła przed oknem i spojrzała na ogród. Zobaczyła grządkę obsadzoną najpiękniejszą w świecie roszpunką. Wyglądała tak świeżo i zielono, że poczuła nieodpartą ochotę jej skosztować. Pragnienie rosło z dnia na dzień, lecz wiedziała, że roszpunki nijak nie dostanie, podupadła, zrobiła się blada i zabiedzona. Wystraszył się jej mąż i rzekł: "Co ci dolega, żono?" – "Ach," odpowiedziała, "Jeśli nie dostanę roszpunki z ogrodu za naszym domem, umrę." Mąż kochał ją. Pomyślał: "Przynieś żonie roszpunki nim zemrze, choćby za wszelką cenę." O zmierzchu wspiął się na mur i znalazł się w ogrodzie czarownicy, naciął w pośpiechu garść roszpunki i zaniósł żonie. Zrobiła z niej sałatkę i zjadła ją z wielką żądzą. Smakowała jej tak bardzo, że następnego dnia pragnienie jej stało się trzy razy większe. Jeśli miała odzyskać pokój duchy, mąż znów musiał zejść do ogrodu. Zszedł więc o zmierzchu. Jednak gdy zszedł z muru, wystraszył się okrutnie, bo ujrzał przed sobą czarownicę. "Jak śmiesz," rzekła złowrogo patrząc, "schodzić do mego ogrodu i jak złodziej kraść mi roszpunkę? Słono za to zapłacisz!" – "Ach;" rzekł mąż, "Niechaj prawo ustąpi przed litością, zrobiłem to z potrzeby. Moja żona dojrzała waszą roszpunkę przez okno i odczuła tak wielkie pragnienie, że by umarła, gdyby nie mogła jej zjeść." Czarownica popuściła w swoim gniewie i rzekła do niego: "Jeśli sprawy tak się mają, jako powiadasz, pozwolę ci zabrać roszpunki, ile zechcesz, ale pod jednym warunkiem: Oddasz mi dziecko, które za sprawą twej żony na świat przyjdzie. Będzie mu dobrze, a będę się o nie troszczyć jak matka." Mąż zgodził się w strachu, a gdy nadszedł czas rozwiązania, zjawiła się czarownica i dała jej imię Roszpunka, po czym zabrała ją ze sobą.
Roszpunka była najpiękniejszym dzieckiem pod słońcem. Gdy miała dwanaście lat, zamknęła ją czarownica w wieży, a leżała ona w lesie i nie miała schodów ani drzwi. Na górze było tylko małe okienko. Gdy czarownica chciała wejść, stawała pod wieżą i wołała:
Roszpunko, Roszpunko
Spuść mi na dół włosy!"
Roszpunka miała wspaniałe, długie włosy, jak tkane ze złota. Gdy słyszała głos czarownicy, rozwiązywała warkocze, zawijała na haku okiennym, a potem włosy spadały dwadzieścia łokci na dół, by czarownic mogła po nich wejść.

Skończyłam, gdy zobaczyłam, że Angel zasnęła. Uśmiechnął się pod nosem. Wstałam i zobaczyłam Harry'ego jak opiera się o framugę. Wyszliśmy i poszliśmy do naszej sypialni
-Skąd znasz taką bajkę
-Mama mi opowiadała jak nie mogłam zasnąć. A to często się zdarzało
-Bardzo ładna była ta bajka. Opowiedz mi dalej-Harry usiadł na łóżku a ja na jego kolanach
-Serio?
-No tak
-Zdarzyło się po paru latach, że przez las koło wieży jechał królewicz. Usłyszał śpiew, tak uroczy, że zatrzymał konia i słuchał. To głos Roszpunki tak rozbrzmiewał słodko. Dziewczyna śpiewała w swej samotności dla zabicia czasu. Królewicz chciał wejść na górę, szukał drzwi do wieży, lecz nie mógł ich znaleźć. Pojechał więc do domu. Lecz śpiew tak poruszył jego serce, że codziennie zjawiał się w lesie by posłuchać. Gdy raz stał za drzewem, ujrzał czarownicę i usłyszał jak woła:
"Roszpunko, Roszpunko
Spuść mi na dół włosy!"
Spuściła wtedy Roszpunka swoje włosy, a czarownice weszła po nich na górę. "Jeśli do drabina, po której można wejść na wieżę, to i ja szczęścia spróbuję" Następnego dnia, gdy robiło się już ciemno, podszedł do wieży i zawołał:
"Roszpunko, Roszpunko
Spuść mi na dół włosy!"
Wnet włosy spadły z góry, a królewicz wspiął się po nich na wieżę.
Na początku przeraziła się Roszpunka okrutnie, gdy wszedł mężczyzna, jakiego jeszcze na oczy nie widziała. Lecz królewicz począł przyjaźnie z nią rozmawiać, opowiedział jej, jak jej śpiew poruszył jego serce, że nie zaznał odtąd spokoju i musiał ją wreszcie ujrzeć. Roszpunka zapomniała o strachu, a gdy ją zapytał, czy zechce go wziąć za męża, widziała przy tym, że był młody i powabny, pomyślała sobie: Będzie mnie kochał bardziej niż starta pani Gotel i rzekła "Tak." Złożyła swą dłoń w jego dłoń. "Chętnie z tobą odejdę, ale nie wiem, jak zejść na dół. Gdy będziesz przychodził, przynoś mi za każdym razem jedwabnych nici, a uplotę z nich drabinę. Gdy ją skończę, zejdę na dół i weźmiesz mnie na swego konia." Umówili się, że będzie do niej przychodził co wieczór, bo za dnia przychodziła starucha. Czarownica nie spostrzegła też niczego, aż Roszpunka pewnego dnia rzekła: "Powiedzcie mi, panie Gotel, jak to jest, że ciężej mi was wciągać niż młodego królewicza? On w jednej chwili jest u mnie!" – "Ach, ty bezbożne dziecko!" zawołała czarownica. "Czego muszą słuchać uszy moje. Myślałam, że ukryła cię przed światem, a ty mnie i tak oszukałaś!" W złości chwyciła za włosy Roszpunki, owinęła je o swą lewą rękę, a w prawicę chwyciła nożyce i ciach, ciach,, odcięła je. Piękne kosmyki leżały na ziemi. Była tak bezlitosna, że zaprowadziła biedną Roszpunkę do pustelni, gdzie musiała żyć w wielkiej nędzy.
Jeszcze tego samego dnia, gdy odtrąciła Roszpunkę, odcięte włosy przywiązała do okiennego haka, a gdy przybył królewicz i zawołał:
"Roszpunko, Roszpunko
Spuść mi na dół włosy!"
Spuściła więc włosy. Królewicz wszedł na górę, lecz nie znalazł tam ukochanej Roszpunki, a czarownicę, która patrzyła na niego jadowitym i złym wzrokiem. "Aha," zawołała dziko, "Przychodzisz po swą ukochaną, ale piękny ptaszek nie siedzi już w gnieździe, przyszedł po niego kot i tobie też oczy wydrapie. Straciłeś już Roszpunkę, nie ujrzysz jej więcej!" Królewicz wychodził z siebie z bólu i skoczył w rozpaczy z wieży. Uszedł z życiem, lecz ciernie w które wpadła, wykłuły mu oczy. Błądził ślepy po lesie, żywił się korzonkami i jagodami. Nie pozostało mu nic jak tylko płacz nad utratą ukochanej kobiety. Wędrował parę lat w nędzy tu i tam, aż wreszcie dotarł do pustelni, gdzie w żalu mieszkała Roszpunka z bliźniętami, które powiła, a był to chłopczyk i dziewczynka. Usłyszał głos i wydał mu się znajomy. Zbliżył się do niego, a gdy był już blisko, rozpoznała go Roszpunka, rzuciła mu się na szyję i zapłakała. Dwie łzy spadły na jego oczy, zrobiły się przejrzyste i mógł odtąd widzieć jak przedtem. Poprowadził ją do swego królestwa, gdzie przyjęto go z radością i żyli jeszcze długo w szczęściu i radości.
-Ładna. A teraz ja Ci opowiem bajkę 
-Tak
-Tak. Był sobie chłopak, który bardzo kochał swoją dziewczynę. Był w niej zakochany po uszy i z każdym dniem zakochiwał się od nowa i jeszcze bardziej. Strasznie go podniecała. Uwielbiał się z nią kochać. Aż pewnego dnia uprawiał z nią seks przez całą noc-Harry położył mnie na łóżku i zawisł nade mną
-Trochę taka krótka ta bajka
-Krótka, ale z sensem-pocałował mnie. Oddawałam mu każdy pocałunek. Od czasu od czasu przygryzał moje wargi
~*~
Obudziłam się rano bez Harry'ego w łóżku. No pięknie na mnie krzyczy, że mu uciekam a sam to robi. Właśnie wszedł do pokoju. Miał na sobie bokserki.
-Na mnie krzyczysz, że uciekam Ci z łóżka a teraz ja się budzę sama
-Już wiesz jak się czuję-Harry musnął moje usta-Ta kołdra chyba Ci przeszkadza?-zrzucił ją na ziemię 
-A Tobie chyba te bokserki-ściągnęłam je z niego. Przekręciłam nas i usiadłam na nim
-Chcesz tego?-spytał
-Nie tak bardzo jak Ty-wyszeptałam mu do ucha, po czym je pocałowałam. Zeszłam pocałunkami niżej Doszłam do jego brzucha. Musnęła mu usta i wstała. Założyłam jego koszulkę i wyszłam z pokoju nic nie mówiąc. Zeszłam na dół. W kuchni siedział Louis. Chyba najwyższy czas z nim porozmawiać
-Hej Alex
-Hej
-Kawy?
-Poproszę-Louis zrobił mi kawę i usiadł naprzeciwko mnie-Chyba musimy porozmawiać
-Słuchaj Alex jestem bardzo Ci wdzięczny za wszystko. Trochę mnie poniosło. Bardzo Cię przepraszam
-JA też Cię przepraszam, bo to też moja wina-przytuliłam go

czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 65

Po obiedzie wszyscy poszliśmy do ogrodu. Ja siedziałam na leżaku. Perrie, Ellie i Soph na kocu. Jess powiła się z Angel. Chłopcy dzielili się na drużyny
-Która będzie tak kochana i zagra z nim?-spytał Louis
-Mam pomysł-powiedziałam wstając z leżaka. Stanęłam przy nich
-Już mam się bać-spytał Zayn z szerokim uśmiechem na twarzy. Pokazałam mu język
-Ja, Perrie, Ellie, Soph i Jess na was
-Nie zgadzam się-powiedział zdecydowanie Zayn
-Boisz się, że przegrasz-założyłam ręce na piesi
-Nie zagram przeciwko dziewczynie-powiedział Louis
-To zagraj przeciwko mnie
-Mów dalej
-Gramy do jednego. Jeśli ja wygram gramy przeciwko wam. Jeśli wy wygracie
-Każda z was spełnia nasze jedno życie
-Czemu to mi się kojarzy tylko z jednym-powiedziała Ellie. Uśmiechnęłam się
-Uwierz mi Ellie, pomarzyć zawsze wolno
-Nie dam Ci fory
-Ja tobie też nie Louis
-Stary czy Ty wiesz na co się piszesz?-Zayn stanął obok niego
-Nie, ale spróbuj-uśmiechnął się. Położył piłkę na środku. Cofnął się
-Wiesz, że powinnaś zabrać mu tą piłkę-powiedział Liam. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wiem, że Zayn zrobił to samo. Louis był już bliski kopnięcia, ale ja byłam szybsza. Wycofałam piłkę to tyłu. Louis podbiegł do mnie. Chciał mi ją zabrać, ale go okiwałam. Byłam już blisko "bramki", ale się zagapiłam i Louis zabrał mi piłkę. Kopnął ją, ale podbiegłam i ją zabrałam. Kopnęłam piłkę i trafiłam. Dziewczyny zaczęły piszczeć i klaskać. Odwróciłam się do Louis'ego
-Louis Ty idioto-krzyknął Niall z Liamem
-Bravo. Byłaś godną przeciwniczką. I tak jak ustaliliśmy gramy przeciwko wam-wyciągnął dłoń w moją stronę. Uścisnęłam ją
-Ty również byłeś godnym przeciwnikiem
-Ja chce być z nią w drużynie-powiedział Niall
-Zmień płeć to pogadamy
-Skarbie byłaś niesamowita-Harry złapał mnie w talii-Zresztą jak we wszystkim-ręce przeniósł na pośladki. Lekko je ścisną
-W grze zapominam co mnie łączy z osobą w przeciwnej drużynie. Więc nie licz, że dostaniesz fory. Kochanie-cmoknęłam w jego stronę
-Cholera-zaczęliśmy grać. Perrie stanęła na bramce. U chłopców tą pozycję zajmował Liam. Pierwszego gola strzelił Harry. Drugiego Niall. Potem my strzeliłyśmy trzy. Ja strzeliłam dwa a Soph jednego. Później Louis okiwał Ellie i strzelił. Perrie obroniła strzał Zayna. Na co on się na nią obraził. Jess odegrała się na Niallu za poprzednią bramkę i strzeliła. Potem Harry strzelił jeszcze jednego. Był remis. Kiedy Zayn poślizną się, Niall zaczął się śmiać a ja wykorzystałam okazje i zabrałam piłkę. Chciałam strzelić, ale Louis mnie sfalował
-Powinien być karny-krzyknęła Jess
-Sorry, chciałem kopnąć w piłkę a nie twoją nogę-Louis pomógł mi wstać
-Ja też tak zawsze mówiłam-uśmiechnęłam się. Noga mnie bolała
-Wszystko okay?-spytał Harry
-Tak. Nie takie urazy miałam-złapałam się jego ramienia i rozmasowałam lewą kostkę-Jess strzelasz
-Okay-Jess wzięła piłkę i położyła na ziemi. Cofnęła się. Uderzyła w nią, ale Liam odpił. Niall uderzył głową chcąc podać do Louis'ego, ale zrobiłam przewrotkę i trafiłam. Wszyscy byli zaskoczeni
-To nawet Louis'emu nie wyszło-powiedział Liam
-Jak to zrobiłaś?-spytał Louis
-Normalnie
-Wiedziałem, że mam zdolną siostrę-Zayn mnie przytulił
-Dobra. Koniec gry, bo deszcz zaczyna padać-w ostatniej chwili weszliśmy do domu, bo lunęło
-Idziemy?-spytał Harry i pokazał głową na drzwi od tarasu. Pokiwałam głową. Wstał i podał mi rękę. Wyszliśmy na zewnątrz. Harry przysunął mnie do siebie i musnął moje usta-Mogę prosić panią do tańca?
-Oczywiście-zaczęliśmy tańczyć. Harry mnie pocałował. Wplotłam dłonie w jego mokre włosy
-Kocham Cię Alex
-Ja Ciebie też Harry
-Zimno?
-Mhm
-To idziemy do środka-weszliśmy z powrotem do domu.Wszyscy udawali, że nic nie widzieli
-Przecież i tak wiemy, że podglądaliście
-To było takie romantyczne. Niall ja też tak chce-Jess zrobiła słodkie oczka i usiadła Niallowi na kolana
-Ja nie Harry
-Zero romantyzmu w Tobie-Jess poszła do kuchni. Uśmiechnęłam się
-Idę wziąć prysznic-powiedziałam
-Idę w Tobą-Harry zaczął iść za mną
-Kto Ci powiedział, że ja tam chcę
-Twój problem-Harry wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Rozebraliśmy się i weszliśmy do kabiny. Harry zaczął całować mnie po szyi, dekolcie. Odsunęłam się od niego. Pokręciłam głową
-Musisz zaczekać do wieczora-Harry zrobił smutną minkę. Cmoknęłam go w policzek. Umyliśmy się nawzajem i wyszliśmy owinięci ręcznikiem. Założyłam dresy, bluzkę na krótki rękaw z napisem "Make Love"i do tego bluzę Harry'ego. Zeszliśmy na dół
-Zrobiłem Cię gorącą czekoladę z piankami
-O mój kochany braciszek-cmoknęłam go w policzek. Usiadłam na kanapie a nogi przysunęłam do klatki piersiowej. Harry usiadł obok mnie. Położyłam głowę na jego ramieniu.
-Obejrzyjmy jakiś film?-powiedział Niall
-Toy Story-powiedział Liam z  Angel
-Lubisz?
-Tak a Ty?
-Też-Liam pogłaskał An po główce i włączył film. An wdrapała się na kolana Harry'ego. Cmoknęłam ją w główkę. Uśmiechnęła się uroczo. Obejrzeliśmy pierwszą część filmu. Na końcówce Angel zasnęła
-Pójdę ją położyć-powiedziałam. Wzięłam swoją córkę na ręce i zaniosłam do pokoju, w którym miałam spać ja później Jess aż w końcu wyszło, że An go wzięła. Pocałowałam swoją córkę w policzek i przykryłam ją. Przed drzwiami stał Harry-Co jest?-nic mi nie odpowiedział tylko mnie pocałował. Podniósł mnie a ja oplotłam go nogami w pasie. Poszliśmy do pokoju. Harry położył mnie na łóżku. Zdjęłam swoją bluzę. Harry ściągnął moją bluzkę a ja ściągnęłam jego. Całował moją szyję a ręką pieścił mój biust przez stanik. Ktoś zapukał do drzwi
-Ja wiem, że macie zamiar się kochać, ale ktoś przyszedł do was i to ważne-powiedział mój brat
-Dobra już idziemy-odpowiedział Harry-Kogo mam zabić?-ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. W salonie stała mama Harry'ego, Gemma, Robin i chyba jego tata.
-Co wy tu robicie?-spytał Harry ze zdziwieniem
-Ja nie wiem co jest pomiędzy tobą a mamą, ale przyjechałem poznać twoją przyszłą żonę-uśmiechnął się do mnie-Jestem Des. Tata Harry'ego
-Alex. Miło pana poznać
-Proszę nie mów do mnie pan, w końcu niedługo będziemy rodziną
-Tato mógłbyś nie podrywać mi dziewczyny
-I tak wiesz, że tylko Ciebie kocham-cmoknęłam go w policzek
-Mamusiu, mamusiu-Angel zbiegła ze schodów. Wzięłam ją na ręce
-Co się stało skarbie?
-Miałam zły sen
-A co Ci się śniło?
-Że mnie zostawiłaś-An wytarła łzę, która spłynęła jej po policzku
-Nigdy Cię nie zostawię słoneczko-przytuliłam ją bardzo mocno do siebie-Gorąca czekolada na pociesznie
-Taak
-Daj ja ją wezmę-powiedział Zayn i poszedł z małą do kuchni
-Twoja córka?-spytał tata Harry'ego
-Tak
-Jak ma na imię?
-Angel, bo jest moim małym aniołkiem
-Ale to nie jest córka Harry'ego
-Nie, urodziłam Angel zanim poznałam Harry'ego. Miałam wtedy 15 lat
-A ile jest między wami różnicy
-Rok
-Już wszystko wiesz co niezbędne o mojej dziewczynie-Harry objął mnie w talii
-Tak
-Harry, Alex. Chciałybyśmy was przeprosić-zaczęła mama Harry'ego-Mimo, że tyle razy próbowałyśmy was rozdzielić to wiemy, że to się nie uda, bo bardzo się kochacie. Kiedy dostaliśmy zaproszenie na ślub zrozumiałyśmy, że nie rozdzieliły was. Więc zostało nam tylko jedno. Oswoić się z myślą, że ułożycie sobie życie i będziecie szczęśliwi. A co najważniejsze chciałybyśmy was przeprosić
-A ja Ciebie chciałabym przeprosić za to, że Cię uderzyłam i wyzwałam od najgorszych
-Taa..A ja Ciebie nie przeproszę
-Rozumiem. Harry-spojrzała na niego. Popatrzył na mnie, swoją mamę i Gemmę
-Przeprosiny przyjęte
-No to gratulujemy ślubu-powiedział Robin
-Cześć Misia
-Max do cholery jasnej nauczysz się pukać
-Złość piękności szkodzi i co przed ślubem zrobisz. Ale pamiętaj jak z Harry'm Ci nie wyjdzie to na mnie zawsze możesz polegać
-Wal się
-Max ja się chyba muszę zastanowić czy zaprosić Cię na ślub skoro podrywasz mi narzeczoną
-Nie bój się. Ona Ciebie nie zdradzi
-Hallo jestem tu
-Wiem. Jak się czujesz?
-Dobrze a Ty?
-Cudownie
-Max chciałbyś zostać moim drużbą na ślubie?




Kolejna sielanka. Nie umiem pisać takich rozdziałów. Przepraszam. Ale mam nadzieję, że bardzo go nie zepsułam. Przepraszam też, że znowu musieliście tyle czekać na nowy rozdział.
Kocham was <3

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 64

-Nie wezmę od Ciebie nerki
-Nie masz wyboru. Operacja jest za trzy godziny
-Max Ciebie powaliło. Wiesz, że mogą odmówić leczenia
-Ty odmówisz leczenia ja powiem  Zaynowi
-Szantażujesz mnie??
-Nie. Mówię tylko jak będzie
-Max zrozum, że ja nie wezmę od najlepszego przyjaciela nerki
-Cholera jasna! Alex!-Max wstał z krzesła- Chcesz umrzeć? Zostawić Angel? Nie chcesz zobaczyć jak dorasta? Jak idzie na pierwszą randkę? Jak opowiada Ci o pierwszym chłopaku? Nie popełniaj błędu mojej mamy. Ona nie wzięła nerki od mojego ojca. Jeśli nie zależy Ci na życiu to po co rodziłaś Angel? Po co zaręczałaś się?? Zrób to dla córki i narzeczonego, bo dla nich jesteś całym życiem. Wrócę za 15 minut i powiesz jaką decyzję podjęłaś
Max wyszedł z sali i co ja mam zrobić?? Wziąć nerkę od Maxa i patrzeć jak An dorasta i być szczęśliwa u boku Harry'ego czy nie zgodzić się na operację i umrzeć zostawiając rodzinę. Życie jest popieprzone. W szczególności moje. Kara za wszystkie moje błędy. Gdybym wiedziała, że to tak się potoczy nigdy bym nie popełniła takich błędów. Największym błędem było zapukanie do domu chłopaków. Nie poznałabym Harry'ego. On by się we mnie nie zakochał. Miałby normalne życie. Beze mnie, bo to ja wszystko komplikuje. Jak zawsze. Gdybym mogła cofnąć czas, ale dokąd bym go cofnęła. Od dziecka sprawiałam kłopoty. Już wiem. Cofnęłabym się do czasu zanim się urodziłam. Ale chciałabym mieć świadomość tego co robiłam źle. Postąpić inaczej. Do sali wszedł Harry. Wytarłam łzy
-Alex. Czy Ty. Czy Ty mnie jeszcze kochasz??-jego oczy były szklane od łez, które gromadziły się w jego oczach. Ja swoim łzą pozwoliłam płynąć z moich oczu. Jestem taka beznadziejna, że mój chłopak wątpi w miłość do niego
-Przepraszam Cię
-Czyli nie
-Nie Harry to nie tak. Kocham Cię z całego serca, ale ja po prostu nie potrafię okazać tego. Po tym jak rozstałam się z Maxem przestałam wierzyć w miłość
-Dlaczego?
-Max mnie zdradził z Jess
-Z tą Jess?
-Tak z tą Jess. Wybaczyłam im to, bo to też była moja wina. Dla mnie liczył się tylko boks, ale też nie byłam święta, bo ja Maxa też zdradzałam z jego kuzynem. Gdy oboje się dowiedzieliśmy o tym, rozstaliśmy się w zgodzie, bo stwierdziliśmy, że nie było na pisane
-I boisz się, że ja Ciebie zdradzę
-Nie, ani nie boję się, że ja Cię zdradzę. Gdyby ktoś porównał moją miłość do Ciebie i do Maxa to byś wygrał, bo jak bałam z Maxem to nie czułam tego co czuje teraz
-Czyli co?
-Ciepło, szczęście. Nawet nie potrafię tego opisać. Moje serce chce bić dla Ciebie
-To czego się boisz?
-Że nie będę wystarczająco dobra dla Ciebie, i że pewnego dnia się na mnie zawiedziesz
-Nie wierzę w to. Przeszłaś tyle w życiu, tyle bólu Ci zadano ale mimo tego wszystkiego nigdy się nie podałaś
-Bo wierzyłam, że któregoś dnia wszystko się ułoży i będę szczęśliwa z moim księciem na białym koniu
-Tylko pytanie czy ja jestem twoim księciem na białym koniu
-Tak
-Weźmy ślub za miesiąc a nawet wcześniej. Zgadzasz się?
-Tak-Harry mnie pocałował w między czasie do sali wszedł Max z lekarzem
-I co postanowiłaś?-spytał Max
-Zgadzam się
-Na co?-Harry spojrzał najpierw na mnie, później na lekarza i Maxa
-Na operację. Mam nawrót choroby. Max oddaje mi swoją nerkę
-Cooo?-spytała mama stojąc w drzwiach
-To może ja przyjdę później-powiedział Max
-Musisz podpisać zgodę na operację-powiedział lekarz. Podpisałam w wskazanym przez niego miejscu. Lekarz wyszedł
-Alex możesz na wszystko wytłumaczyć-powiedział tata
-Mam raka nerki. Trzeba ją usunąć. Max chce mi oddać swoją. Nie radzę robić badań czy wy możecie być dawcami, bo jeszcze nie mogę przetrawić w myślach, że Max oddaję mi swoją a co dopiero wy. Tyczy się wszystkich
-Kiedy operacja?-spytał Zayn
-Za niedługo-mama zaczęła płakać-Nie płacz mamo. Raz z tego wyszłam, więc wyjdę i teraz. Ja się łatwo nie poddaję. A zresztą muszę wziąć ślub, zobaczyć bratanice bądź bratanka choć ja i tak wiem, że to będzie Tommy-Zayn się uśmiechnął. Do sali weszła pielęgniarka i powiedziała, że musi mnie zabrać na operację. To co Harry mi powiedział dużo mi dało. Będę walczyć dla niego
~*~
Obudziła się i zobaczyłam Harry'ego. Uśmiechnął się. Rozejrzałam się po sali. Był Zayn, Louis, Liam, Niall, tata, mama, Perrie, Eleanor, Soph, Jess, Emily, Matt, Wali, Dani, Saff, Max i An
-Jezu, więcej to was matka nie miała
-Już nie trzeba się jej pytać jak się czuje-powiedziała Jess
-I co mówiłam, że się łatwo nie poddaje
-Wiedzieliśmy to z mamą od dnia twoich narodzin
-Max jak się czujesz??
-Dobrze Misia. A Ty??
-Znakomicie, ale mogłabym już stąd wyjść. Nienawidzę szpitali
-Już niedługo skarbie. Jak miałaś operację to, żeby się nie martwić myślałem ile osób zaprosić na ślub. Ode mnie to tak około 20 osób a od Ciebie? Nie licząc chłopaków
-Mama, tata, Dani, Wali, ze swoim chłopakiem, Saff, Zayn, Perrie, Jess, Emily, Matt, An, mój były trener i to wszyscy 
-Czyli tak około 35 osób będzie
-Tak
-Ja myślałem, że tu huczne wesele wyprawicie a tu tylko 35 osób zapraszacie-powiedział Niall
-Czekaj. Przecież jeszcze rodzina Louis'ego, Nialla i Liama i jeszcze mama Jess i Emily i tata Maxa. Wybacz Matt, ale twoi rodzice nigdy mnie nie lubili, więc ich nie zaproszę. Sorry
-A no faktycznie
-Ale nie musicie zapraszać naszych rodzin-powiedział Liam
-Mój ślub, więc się nie wtrącać, więc będzie tak 50 może 60 osób
-No okay
-A może jeszcze do Leona bym zadzwoniła
-Uwierz mi Harry ale ona szybko zmieni zdanie i jeszcze kogoś zaprosi
-Zamknij się Zayn
-To teraz jeszcze wybierz druhny 
-Ile
-5
-Cooooo? Stawiasz mnie w niezręcznej sytuacji
-Dlaczego?
-Jakby nie patrzeć ma osiem dziewczyn, które powinny być moimi druhnami a Ty mi każesz z trzech zrezygnować
-Kogo masz na myśli
-Dani, Wali, Saff, Perrie, Jess, Emily, Ellie i Soph
-Skarbie Saff jest za młoda na bycie twoją druhną-powiedziała mama
-Ale to nie zmienia faktu, że muszę z dwóch zrezygnować. Weź teraz wybierz pomiędzy siostrami a najlepszymi przyjaciółkami 
-Ze mnie możesz zrezygnować-powiedziała Soph-Będzie mi miło przyjść na wasz ślub, ale je znasz lepiej, więc
-Na pewno 
-Tak
-Okay. Wiem zrobię wyliczankę-wszyscy spojrzeli na mnie dziwnie-No co??
-Nic
-Dobra. Na pewno musi być Dani, Wali i Perrie. Nie możesz sobie wziąć jeszcze jednego przyjaciela
-Mogę
-Jupi. A teraz muszę wybrać, która będzie druhną honorową
-Tylko nie na głos, bo już mamy dość-powiedział Niall. Pokazałam mu język
*Dwa tygodnie później*
Wyszła ze szpitala wczoraj po południu. Pojechaliśmy od razu do Londynu. W domu trwają zacięte przygotowania do ślubu. Zaproszenia już wysłaliśmy. Doszliśmy do wniosku, że ślub weźmiemy w Londynie, bo i moja rodzina musi dojechać i rodzina Harry'ego. Dziś rano obudziła nas Angel, która wskoczyła nam do łóżka, ale położyła się obok nas i wszyscy zasnęliśmy. Obudziłam się o 12:30. Ubrałam się w czarne legginsy i to tego sweter. Zeszłam na dół. Zayn i Perrie siedzieli na fotelu i oglądali coś w laptopie. Ellie i Soph rozmawiały o czymś a Niall z Jess całowali się w kuchni
-Jak macie zamiar się kochać to nie w kuchni
-Hahaha-powiedziała Jess
-No co?
-Ona ma racje-powiedział Niall i wziął Jess na ręce. Poszli na górę. Uśmiechnęłam się. Zrobiłam sobie kawę. Poszłam do salonu. Usiadłam na fotelu naprzeciwko Zayna i Perrie
-Alex które ładniejsze?-Perrie pokazała mi dwa zdjęcia łóżeczek dla dzieci
-To drugie-upiłam łyk kawy
-Mówiłem-powiedział Zayn. Cmoknął dziewczynę w policzek
-Nie ma za co braciszku 
-Znowu uciekłaś mi z łóżka-Harry zabrał mi kawę
-Miałeś już jedną dziewczynę w łóżku-wskazałam na Angel, która biegła do ogrodu
-Ale ja wole mieć dwie
-Trudno
-Alex, kolor ścian 
-Chcecie znać płeć?
-Nie
-Zielone, najbardziej neutralne-usiadłam Harry'emu na kolanach
-Tak sobie pomyślałem, że może wyjedziemy na jeden dzień tak we dwójkę 
-Teraz Harry? Przed ślubem?
-No. Odpoczniemy. To tylko jeden dzień. Alex. Zgódź się
-No dobrze
-Cieszę się-Harry mnie pocałował
-Muszę wam powiedzieć, że nigdy nie widziałem tak szczęśliwej Alex jak teraz-powiedział Zayn
-Bo nic mi więcej nie potrzeba





Wróciłam, nie opalona, grubsza, ale przynajmniej z weną i duża ilością nowych rozdziałów zapisanych w zeszycie. 
Mam nadzieję, że cieszycie się z tego (oczywiście z tego, że mam dużo rozdziałów w zanadrzu)
Jak wam mijają wakacje??
Chce wracać się do szkoły??
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i proszę komentujcie
To dla mnie ważne
Kocham was <3

piątek, 24 lipca 2015

Informacja

Uwaga!

Związku z tym, że w poniedziałek wyjeżdżam na dwa tygodnie
potem wracam na dwa dni 
znowu wyjeżdżam do końca tygodnia
rozdziały pojawią się od
17 sierpnia
Mam nadzieję, że mi wybaczycie, 
że tak długo będziecie musieli czekać
Będę sobie pisała w zeszycie,
bo gdy wrócę do domu,
będę od razu wstawiać
mam nadzieję, że mój plan się powiedzie
i
rozdziały będę pojawiały się codziennie
KOCHAM WAS NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE


wtorek, 14 lipca 2015

Rozdział 63

*Oczami Harry'ego *
Siedziałem u Alex całą noc. Nadal się nie obudziła. Tak bardzo chciałbym żeby otworzyła swoje piękne oczka i powiedziała moje imię. Tak bardzo bym tego chciał. Jej nie może się nic stać. Nie wyobrażam sobie dalej funkcjonować. Sam. Jak tylko z tego wyjdzie to nasze przygotowania do ślubu ruszą w ekspresowym tempie. Jak człowiek nie potrafi żyć bez tlenu ja nie potrafię żyć bez niej. Tak bardzo ją kocham. Do sali wszedł Zayn
-Przyniosłem Ci kawę
-Dzięki
-Był lekarz??
-Nie. Jak zareagowali rodzice??
-Mam się rozpłakała a tata nie był w stanie nic powiedzieć. Będę za dwie godziny. Dani też już wiem. Po Saff pojechał Matt a Wali nie odbiera
-Jak to się stało??
-Jak poszliście tamten wyciągnął pistolet. Myślałem, że nas zastrzeli. Ale Max strzelił w niego. Alex się do mnie przytuliła i wtedy ktoś strzelił do niej jak stała tyłem
-Dlaczego??
-Bo przez Alex, Max wyrzucił ich z drużyny. Boję się o Max'a
-Dlaczego
-Bo obwinia się o to, że to przez niego
-Przecież to nie jego wina
-Ja to wiem, Ty to wiesz, ale on nie. Najgorsze jest to, że on może sobie coś zrobić, bo Alex wiele zmieniała w jego życiu. I wciąż jest dla niego ważna-w tej chwili lekarz wszedł do sali
-Doktorze co z nią??-spytałem
-Straciła dużo krwi. Myślę, że niedługo powinna się obudzić-zapisał coś jeszcze na karcie i wyszedł
-To, że straciła dużo krwi to wiem
-Czego Ty wymagasz od dzisiejszej medycyny
-To też fakt-dopiłem swoją kawę
-Pójdę się przejść-nie czekając na odpowiedz Zayn'a wyszedłem z sali. Wyszedłem na zewnątrz. Zobaczyłem Max'a ma ławce. Usiadłem obok niego. Spojrzał na mnie na chwilę i z powrotem spuścił głowę
-Co z nią??
-Jest w śpiączce
-Przepraszam Cię. To wszystko moja wina
-To nie twoja wina. Nie mogłeś przewidzieć, że będą chcieli ją zabić
-Ale mogłem przewidzieć, że będą chcieli się zemścić. A obiecałem jej, że do końca życia będę ją chronił
-Ja też jej to obiecałem. A gdy dowiedziałem się o tym, że brała udział w nielegalnych walkach, że się dużo biła to pokłóciliśmy się wtedy porwał ją James. Znasz go??
-Osobiście nie, ale wiem co jej zrobił
-Porwał ją. Gwałcił a ja nie mogłem nic zrobić. Ale ona mi wybaczyła
-Bo byleś jej chlopakiem i nadal nim jesteś
-Nie. Wybaczyła mi, bo wiedziała, że mimo wszystko, że chciałem to nie mogłem nic zrobić. I nie mogłem tego przewidzieć. Dlatego myślę, że jak się obudzi i dowie się, że czujesz się winny to dostaniesz od niej w łeb
-Myślisz??
-Ja nie myślę tylko wiem
-Ja będę już szedł
-Okay
-Cześć i dzięki za rozmowę. Szczerze to myślałem, że Ty będziesz ostatnią osobą, którą chciałaby ze mną rozmawiać po tym co się stało-nie zdarzyłem mu odpowiedzieć, bo odszedł. Posiedziałem na tej ławce jeszcze chwilę i wróciłem do szpitala. Zayn siedział na korytarzu
-Co z nią??
-Badają ją
-Obudziła się-spytałem pełen nadziei
-Nie-i moja nadzieja zgasła. W tej chwili przewozili ją do sali. Jej oczka się otworzyły. Zayn zerwał się z krzesła
-Czy Ty widziałeś to co ja??-spytaliśmy w tym samy czasie
-Tak-znowu powiedzieliśmy razem. Weszliśmy do sali.
-Proszę stąd wyjść-powiedziała pielegniarka
-To jest moja siostra
-A moja narzeczona
-Zayn, Harry proszę
-Dobrze-wyszliśmy z sali. Czemu ona nas wygoniła. Wie coś co my też powinniśmy wiedzieć. Cholera Alex. Czy ona musi mieć przed nami te wszystkie tajemnice. Lekarz wyszedł z sali
-Doktorze co z nią??-spytałem
-Przykro mi, ale pacjentka zabroniła mi udzielać jakich kolwiek infonacji
-Czy możemy do niej wejść??-spytał Zayn
-Narazie nie
*Oczami Alex*
Pielęgniarka podłączyła mi kroplówkę
-Dziękuję-uśmiechnęła się do mnie. To co lekarz mi powiedział załamało mnie. Nawet nie wiem co mam o tym myśleć. Jak to jest możliwe, że mam nawrót choroby. Przecież lekarze mówili mi, że usunęli mi nerkę z tym paskudztwem. A tu teraz znowu rak nerki. Nie mogę powiedzieć o tym chłopakom, bo przecież będę robili badania, czy mogą być moim dawcą. Bo tylko przeszczep mnie ratuję. Kurwa mać. Jakie to życie jest popierdolone. Do sali wszedł Harry i Zayn
-Alex
-Harry, Zayn
-Jak się czujesz??-spytał mnie Zayn
-Dobrze
-Czemu zabroniłaś lekarzowi udzielać nam jakich kolwiek informacji na temat twojego zdrowia??-spytał Harry
-Bo nic się ze mną nie dzieję
-Coś się musi dziać, skoro lekarz nawet nie może nam powiedzieć, że dobrze się czujesz-wiedziałam, że nie odpuści. Cholera
-Harry na pewno nic mi nie jest. Czuję się dobrze. Najchętniej to bym już stąd wyszła
-Powiedzmy, że Ci wierze
-Dzwoniłeś do rodziców??-spytałam Zayn'a
-Tak
-Po co??
-Po to, że są twoimi rodzicami
-Dobra-do sali wszedł Max
-Hej Miśka jak się czujesz
-Dobrze
-Przepraszam Cię to wszystko moja wina
-Max a dostałeś w łeb
-Od Ciebie dawno. Moglibyście zostawić mnie z Alex samych
-Jasne-powiedzieli i wyszli
-Co jest??-spytałam
-Oddam Ci swoją nerkę





Wiem beznadzieja. Ostatnio nie mam weny 😞 Przepraszam
Proszę komentujcie
Kochan was 💕

wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział 62

Powoli otworzyłam oczy. Ten chłopak leżał na ziemi. Z tyłu stał Max. Uratował nas. Przytuliłam się do Zayn'a. Usłyszałam kolejny strzał. Nagle poczułam ból
-Alex-krzyknął Zayn. Położył mnie na ziemi
-Zaopiekuj się Angel
-Alex nie zostawiaj mnie. Słyszysz. Max dzwoń po pogotowie. Nie zamykaj oczy
-Kocham Cię -wyszeptałam
-Jeżeli mnie kochasz to mnie nie zostawaj. Pogotowie już jedzie. Proszę nie zamykaj oczu. Jak urodzi mi się córeczka jak chcesz żeby miała na imię??
-Nina
-Ślicznie a jak będzie chłopczyk??
-Tommy
-Bardzo ładne
-Powiedz Harry'emu, że go kocham
-Sama mu to powiesz jutro w Londynie. Pamiętasz. Obiecałaś mu
-Dobrze wiesz, że mówiłam tak, żeby poszedł już
-Nie prawda powiedziałaś tak, bo to prawda
-Zayn proszę powiedz Wali, że ją przepraszam
-Ja jej tego nie powiem, bo Ty to zrobisz
-To nie ma sensu. Idź do Perrie. Na pewno się martwi-powoli zaczynałam tracić świadomość
-Alex, Alex-Zayn krzyczał moje imię. Nic już nie słyszałam. Zobaczyłam Beck'a
-Beck
-Alex -przytuliłam go
-Wiesz, że masz córkę
-Wiem. A Ty teraz chcesz ją zostawić
-A mam wybór
-Zawsze jest jakiś wybór
-Naprawdę
-Czy Alexa Malik wątpi w siebie??
-Tak
-Masz rację
-Wiem. Trzymaj się i ucałuj moją Angel
-Dobrze-Beck zniknął
*Oczami Zayn'a*
-Mamy ją-powiedział lekarz
-Doktorze co z nią??
-Przewozimy ją do szpitala. Jej stan jest krytyczny. Proszę pójść do domu przebrać się i przyjechać do szpitala-karetka odjechała. Ruszyłem w stronę domu. Jak to się mogło stać. Wszedłem do domu. Harry siedział na łóżku. Płakał. Jess też płakała. Niall ją przytulił. Ellie była przytulona do Louis'ego. Liam'a i Soph nie było. Pewnie siedzieli u Angel. Perrie chodziła w kółko
-Zayn-przytuliła się do mnie. Odsunęła się kawałek i spojrzała na moją koszulę-Matko boska. Czyja to krew??
-Alex
-Nie-krzyknął Harry-Zayn. Czy ona...
-Żyję, ale jej stan jest krytyczny
-O boże
-Pójdę się przebrać-powiedziałem. Po drodze wszedłem do pokoju Alex. Na łóżku siedział Max
-Co tu robisz Max?? Jak tu wszedłeś??
-Tak samo jak nie mogła się ze mną spotkać-wskazał na okno-To wszystko moja wina
-O czym Ty mówisz?/
-Gdyby jej nie zaprosił na tą imprezę nic by się nie stało
-Nie mogłeś tego przewidzieć
-A właśnie, że mogłem. Co z nią??
-Jest w krytycznym stanie
-Jaki ja głupi byłem??
-Nie obwiniaj siebie
-Ja już będę spadać
-Okay
-Jak się jej poprawi zadzwoń do mnie. Proszę
-Dobrze-Max wyszedł przez okno. Ja poszedłem do swojego pokoju. Przebrałem się i zszedłem na dół. Muszę zadzwonić do rodziców i wszystko im powiedzieć. Mama się załamie
-Zayn. Co z nią??-spytała mnie Emily
-Jest w ciężkim stanie
-To nie może być prawda
-Też bym tego chciał
-Ale wyjdzie z tego
-Mam taką nadzieję-Em mnie przytuliła
-Jedziesz do niej??
-Tak. Harry jedziesz??
-Oczywiście. Zajmiecie się Angel
-Pewnie-wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu
-Ona wiedziała, że coś się może stań??
-Wiedziała
-Ale dlaczego??
-Pamiętasz jak Matt Ci opowiadał o tych chłopakach z drużyny co Alex ich spławiała
-No tak
-No to właśnie oni
-Co jeśli ona...
-Nie mów tak, bo Alex jest silną dziewczyną i będzie walczyła dla Ciebie i Angel
-Dlaczego spotyka ją tyle złego??
-Nie wiem. Harry dlaczego tak jest. Nie zapomnę dnia kiedy powiedziała mi, że gdyby nie ja to ona by się zabiła. Od tamtej pory pilnowałem jej. Nie mogę jej stracić. Sam wiesz, że ona za każdego by życie oddała. Zobacz najpierw walki, rak, ciąża, James, porwanie Angel, znowu James, wasz wypadek a teraz po raz dwudziesty walczy o życie
-Nie wyobrażam sobie życia bez niej
-Tak jak my wszyscy-dojechaliśmy do szpitala.Weszliśmy do środka
-Dzień dobry. Szukam mojej siostry. Alex Malik
-A tak. Proszę za mną. Zaprowadzę panów-pielęgniarka zaprowadziła nas do sali w której leżała Alex. Przy jej łóżku stał lekarz
-Doktorze co z nią??-spytał Harry
-Straciła dużo krwi. Najbliższe godziny pokażą co dalej. Ale proszę być dobrej myśli
-Dziękujemy-lekarz wyszedł z sali. Usiadłem po jednej stronie a Harry po drugiej. Żadne z nas już się nie odezwało
-Wróciłam
-Zaraz przyjdę-wyszedłem z kuchni i zobaczyłem siedzącą Alex na kanapie-Co jest??
-Zobaczy-pokazała mi swoje USG-Tu jest główka a tutaj rączka -była taka szczęśliwa 
-Chłopczyk czy dziewczynka??
-Nie wiem i nie chcę wiedzieć, ale przeczuwam, że będzie dziewczynka
-Jak dasz jej na imię??
-Angel
-A jak będzie chłopczyk??
-Tommy
-Ślicznie
-Zayn a co będzie jak ja sobie nie poradzę
-Nie mów tak. Dasz radę
-Co je bym bez ciebie zrobiła??
-Nie wiem
-Chciałabym żebyś był przy porodzie 
-Dobrze
-Kocham Cię braciszku
-Ja Ciebie też kocham siostrzyczko
Tak się cieszyła, że będzie miała dziecko, mimo, że się bała, że nie da rady. Ale ja w nią zawsze wierzyłem  





Jestem beznadzieja. Mimo, że to moja mam skończyła internet to ja was zawiodłam. Znowu. Przepraszam. Znowu. Jestem wam wdzięczna, że mimo moich łamanych obietnic nadal jesteście ze mną. 
Od razu mówię zaczęłam pisać ten rozdział po obejrzeniu "Harry Potter Insygnia Śmierci cz.II" stąd też pojawił się Beck.
Jak myślicie co będzie z Alex?? Czy tym razem miłość Harry'ego ją uratuję?? 
KOCHAM WAS <3

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 61

*Oczami Harry'ego*
-C..co??
Spytałem z zdziwieniem. Dlaczego nie powiedziała mi, że ma klub?? Jestem ciekawy jakich rzecz o niej jeszcze nie wiem
-Ale co, co??
-Czemu mi nie powiedziałaś
-O czym??
-Alex
Krzyknąłem. Nie chciałem podnosić na nią głosy, samo tak jakoś wyszło
-Ja
Okrzyknęła mi. Alex ma chyba taki od ruch. Jak ktoś na nią krzyczy to ona od razu też podnosi głos
-Nie udawaj głupiej. Czemu mi nie powiedziałaś, że masz klub w zasadzie to dwa
-No tak jakoś wyszło
Cmoknęła w moją stronę i ruszyła do baru
-Daj jej spokój dawno jej tu nie było. A wiem, że nie chciała Ci na razie mówić, bo zastanawiała się nad sprzedaniem klubów, a kocha je bardzo
Zayn położył rękę na moim ramieniu. Nie byłem na nią zły tylko trochę mi się zrobiło przykro, że mi nie powiedziała. Ale tak najwidoczniej musiało być. Alex siedziała przy barze
*Oczami Alex*
Usiadłam przy barze. Harry zajął miejsce obok mnie.
-Kocham Cię. Wiesz
-Ja Ciebie też
Harry musnął mój policzek. Gdzie jest barman??
-Barman. Halo?? Siedzę tu i czekam aż ktoś łaskawie mi drinka poda
-Nie widzisz, że jestem zajęty. Przyjmuję inne zamówienia. Poczekaj chwilę, krzywda Ci się nie stanie.
-Co to za gówniarz??
Spytałam Daniela, który usiadł obok mnie.
-Eric
-Jaki Eric??
-Siostrzeniec Mark'a
-Kto go zatrudnił??
-Mark przyszedł do Max'a prosząc, żeby Eric mógł tu pracować
-I Max go zatrudnił go bez mojej wiedzy
-Yhmm...
Poczekałam jeszcze z dwie minuty i ten cały Eric nie przyszedł.
-Najwidoczniej muszę się sama obsłużyć. Daj mi rękę
Powiedziałam do Harry'ego. Podał mi swoją dłoń
-Zayn dawaj rękę
-Harry'ego poprosiłaś a mnie to już nie łaska
-Oj nie gadaj tyle. Tylko proszę podaj mi swoją dłoń
-Bardzo proszę
Wyciągnął dłoń w moją stronę. Stanęłam na blacie a później na podłodze po drugiej stronie baru.
-Ej Mała co Ty robisz??
Wrzasnął ten cały Eric. Jak on mi działa na nerwach.
-Drinka nie widać
-Posłuchaj mnie uważnie. Ładna to Ty może jesteś, ale to nie znaczy, że masz wchodzić za bar i robić sobie drink....
-Nie robię sobie tylko bratu
-Nie przerywaj mi. Liczę to trzech, jeśli stąd nie pójdziesz to dzwonię po ochronę. 1...2...3! Wypad!
-Teraz Ty mnie posłuchaj. Po pierwsze wrzeszczeć to Ty se możesz na swoją babcie. Po drugie, żąć się swoimi majtkami a nie mną. Po trzecie, to Ty tu pracujesz tylko dlatego, że Max był winny Mark'owi przysługę, ale wiec, że nie długo jeszcze tu popracujesz. Ja już to załatwię. A teraz z łaski swojej się przesuń, jak nie chcesz, żebym Ci kark złamała.
-Widzę, że niegrzeczna jesteś
-Niegrzeczna to ja dopiero mogę być!!
-Ciekawe czy w łóżku też jesteś taka ostra
-Na pewno się nie przekonasz
-Założymy się??
-A założymy się, że wylecisz z pracy
-Śmieszna jesteś??
-Ach tak. A Mark jak dobrze, że jesteś. Eric zwalniał Cię
-Dlaczego?? Alex, ja Cie bardzo za niego przepraszam. Moja siostra jest chora, on potrzebuję tej pracy
-Nie poszuka gdzie indziej
-Kim Ty do cholery jesteś??
-Alex Malik. Właścicielka klubu
-Ale jak to??
-Normalnie
-Jaja sobie ze mnie robisz
-Nie
-Taka laska jak Ty jest właścicielką tak wielkiego klubu
-A co nie  wierzysz
-Nie
-To się zaraz możesz przekonać
-Śmieszna jesteś??
-Mark zabierz tego gówniarza, bo mu zaraz kark połamie
-Możesz spróbować, ale nie sądzę, że zdołasz
-Eric! Idź zajmij się tamtą dziewczyną-Mark na niego wrzasnął
-Nie, bo on już tu nie pracuję
-Alex proszę porozmawiajmy
-Mark nie mam o czym. Decyzji nie zmienię
-Proszę
-Dobra, jeżeli ten gówniarz  mnie przeprosi i będzie mi cały wieczór usługiwał może tu pracować
-Aż tak mnie jeszcze nie pojebało
-Dałam mu wybór, ale on nie chcę tego uszanować
-Alex daj nam chwilę-poprosił mnie Mark
-Minuta ani sekundy dłużej
Mark złapał Erick'a za rękę i zaprowadził na zaplecze
-Widzę, że ktoś Ci ciśnienie podniósł-powiedział Louis
-Zamknij się
-Dobra już. Tylko nie gryź
-Alex, ktoś ma coś Ci do powiedzenia-Mark się odsunął
-Przepraszam
-Przeprosiny przyjęte, ale to ma być ostatni raz. Nie musisz mnie obsługiwać dzisiaj
-Dzięki
-Spoko. Widzieliście Max'a??
-Tak. Usiadł w swojej loży
-Okay. Dzięki.  To co pora się zabawić. Jess powtórka z przeszłości
-Jak najbardziej
-To się będzie działo-powiedział Zayn
-Ty nie byłeś lepszy-pokazałam mu język-Koniec gadania idziemy się bawić-poszliśmy do Max'a.
-Miśka. Jesteś już
-Cześć
-Na proszę, proszę kogo my widzimy Alexa Malik-powiedział jakiś chłopak. Już nie pamiętam jego imienia. Za dużo ich było
-Ta super
-Harry pozwolisz mi zatańczyć jeden taniec z Miśkom. Wiem, że Ciebie kocha i na pewno Cię nie zdradzi, ale w naszym tańcu są trochę dwuznaczne ruchy, więc możemy??-Max spytał Harry'ego
-Jeden-uśmiechnęłam się. Podeszłam do Harry'ego i go pocałowałam
-Oj dobra chodź już-Max pociągnął mnie za rękę. Weszliśmy na parkiet. Gdy DJ nas zobaczył włączył naszą ulubioną składankę piosenek. Wczułam się w muzykę. Gdy piosenka się skończyła było mi gorąco.
-Bardzo Cię dziękuję Miśka-Max mnie przytulił
-To nie mi dziękuj tylko Harry'em
-Nie mówię o tańcu
-A o czym??
-O wszystkim. O tym co było między nami i że zmieniłaś mnie
-Cała przyjemność po mojej stronie-Max cmoknął mnie w policzek. On poszedł do stolika a ja do baru po shot'a. Wypiłam i poszłam do Jess. Poszłyśmy na parkiet. Wcale nie stawiała oporów. Świetnie się bawiłyśmy, po pewnym czasie chłopcy do nas dołączyli. W między czasie wypiłam jeszcze dziewięć shot'ów i Sex on the beach i Mexicola. Usiadłam obok Max'a i jego znajomych. Na stoliku leżała biały proszek
-Chcesz??-spytał mnie Max. Pokusa zbyt silna. Pokiwałam głową i wciągnęłam. Poszłam do Zayn'a
-A Ty co?? Znowu pączki wąchałaś-wytarłam twarz. Już dawno nie czułam się tak zajebiście. Impreza potrwała jeszcze cztery godziny. Najbardziej to ja byłam wstawiona. Później Louis i Niall. Potem Jess. Ellie, Soph i Zayn'em wypili po trzy drinki, Harry dwa a Liam jeden. Matt gdzieś nam zginą. Pewnie jeszcze siedzi z chłopakami. Parę razy się wywróciłam. Nagle przez nami stanęła jakaś grupka chłopaków. Teraz się będzie dziać
-Chodźmy w drugą stronę-powiedział Zayn. Odwróciliśmy a za nami też stali. Na początku stanęłam ja z Zayn'em. Ellie, Jess, i Soph stały z tyłu.
-Któż to. Czy to nie nasza Alex??
-Posłuchaj mnie uważnie. Daj nam spokojnie przejść a krzywda Cię się nie stanie
-Śmieszna jesteś złotko-spoliczkował mnie-Myślisz, że się Ciebie przestraszmy. Nie jesteś już z Max'em, więc możemy robić z Tobą co tylko chcemy. Twoi znajomi niech idą. Masz zostać tylko Ty. Macie minutę.-odeszli kawałek
-Idźcie
-Oszalałaś zrobią Ci krzywdę-krzyknął Harry
-Dam radę. Liam zabierz dziewczyny do domu. Spakujcie się i wracajcie do Londynu. Zabierz ze sobą Emily
-Zwariowałaś
-Pół minuty
-Idźcie. Zrozum, że oni wam krzywdę zrobią
-Nie zostawię Cię samej
-Alex jesteś pod wpływem narkotyków i alkoholu nie dasz rady. Niech dziewczyny idą a my tu zostajemy
-Kochasz mnie?
-Tak
-To idź. Proszę. Spotkamy się jutro w Londynie. Obiecuję
-Piętnaście sekund
-Idźcie już
-Ona ma rację. Idźcie-powiedział Zayn
-A Ty??-spytałam
-Zostaję
-Zayn, Perrie jest w ciąży a wiesz, że oni są niebezpieczni
-Moje dziecko i Perrie zrozumieją-płakałam. On nie może ze mną zostać. Oni są naprawdę niebezpieczni a jeśli coś mu się stanie. Jego dziecko musi mieć ojca
-Obiecaj mi, że jutro się spotkamy-Harry do mnie podszedł
-Obiecuję-pocałował mnie. Ja wiem, że to może być nasz ostatni pocałunek-Jak by mi się coś stało zaopiekuj się Angel
-Nic Ci się nie stanie. Rozumiesz
-Proszę
-Dobrze
-Idźcie i jedzcie do Londynu-poszli. Zayn złapał mnie za rękę-Nie musisz tego robić
-Muszę
-Widzę, że braciszek z Tobą został
-Czego chcecie??
-Żebyś cierpiała tak jak my
-Dlaczego to robicie?? Co wam to da??
-Pamiętasz jak nas spławiałaś, każdy potem się z nas śmiał
-I dlatego chcesz się na niej zemścić, dlatego, że byliście pośmiewiskiem całej szkoły
-Max wywalił nas z drużyny odkąd byli razem. Straciliśmy wtedy wszystko. Ona też straci-wyciągnął pistolet. Zamknęłam oczy i usłyszałam strzał







Ogłaszam, że od dziś zaczęłam wakacje.
Mam nadzieję, że się cieszycie. Nie obiecuję, ale postaram się, żeby rozdziały codziennie pojawiały się. Nie jednego dnia na każdym blogu, ale wiecie o co mi chodzi. Prowadzę sześć blogów. To przez sześć dni będę dodawać a siódmego dnia będę miała wolne. Takie mam palny, ale czy mi wypalą to tylko czas pokaże. 
Proszę komentujcie. Nie chce was do niczego zmuszać ja tylko proszę, bo kiedy piszę to piszę dla siebie a kiedy publikuję to publikuję dla was. Serio to na prawdę ważne dla mnie. 
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba, bo ja nie wiem co mam o nim myśleć. Nie wiem czemu, ale jak pisałam końcówkę to miałam łzy w oczach. Nie wiem dlaczego tak się stało.
Kocham Was <3


niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 60

Wpadłam do pokoju. Od razu ruszyłam w kierunku szafy. Wywaliłam z niej wszystko. I znalazłam. Moją sukienkę. Jestem ciekawa, czy się w nią wcisnę. Chyba aż tak bardzo nie przytyłam. Wzięłam strój i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Po dwudziestu minutach wyszłam z kabiny. Wytarła się i przybrałam. Potem zrobiłam makijaż. Wszystko zajęło mi 45 minut. Wyszłam z łazienki i poszłam z powrotem do pokoju po kurtkę i torebkę. Gdy zeszłam na dół wszyscy już na mnie czekali. Jess była ubrana w śliczną niebieską sukienkę. Soph za to miała granatową  sukienkę bez ramiączek. Za to Ellie miała sukienkę na ramiączka.
-Oj Ali-powiedziała Em
-Co??
-Nic. Ślicznie wyglądasz-przytuliłam mnie-Beck byłby zadowolony-dlaczego ona wspomniała o nim. No tak on ma dziś urodziny. Na tą myśl zachciało mi się płakać. W jej jak i w moich oczach można dostrzec łzy.
-Jestem najgorszą przyjaciółką-powiedziałam łamiącym się głosem
-Nie prawda
-Prawda
-Dlaczego tak mówisz??
-Twój brat ma dziś urodziny a ja zostawiam Cię samą i zamiast ryczeć obydwie będziesz ryczała sama. Dzwonie do Max'a i powiem mu, że nie mogę przyjść
-On by chciał żebyś poszła
-Ale....
-Nie ma żadnych ale. Idź pokaż mu, że się nie mylił mówiąc, że jesteś silną dziewczyną
-Dobrze
-Nie rycz, bo się rozmażesz i kto Ci będzie poprawiał makijaż
-Ty
-No na pewnie nie-uśmiechnęłam się słabo-Zayn zabierz mi ją stąd, bo przez nią ja zaraz będę ryczeć
-Chodź idziemy, bo znając życie, będzie duża kolejka do wyjścia
-Z tym nie ma problemu-oznajmiłam mu
-No tak dla Ciebie nie ma rzeczy niemożliwych
-No właśnie
-Wariatka. Pa wszystkim-powiedział Zayn. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi.
-To gdzie ten klub??-spytał Lou
-Piętnaście minut stąd-odpowiedziała mu Jess
-Jakie piętnaście??-spytałam ją
-No a niby nie
-Może i piętnaście ale od ciebie z domu a nie ode mnie
-No masz rację
-Wiem
-To ile od Ciebie??-spytała Soph
-Pół godziny-odpowiedział Zayn
-Ale idziemy moimi ścieżkami i może dojdziemy po dwudziestu pięciu minutach może po dwudziestu to zależy jak będziecie szli.
-Znając życie to Ty będziesz szła wolno-powiedział Matt
-Dziękuję Ci. Jesteś kochany
-Ależ nie ma za co-Matt cmoknął w moją stronę-Harry ja Ci radzę jej pilnować na tej imprezie
-Dlaczego??
-Nasz Miśka miała dużo kandydatów na chłopaka, większość z nich to byli napakowani zawodnicy szkolnej drużyny, a że Alex nie zadaję się z takimi ciotami spławiała ich. A dla takiego mięśniakach spławienie od ładnej dziewczyny to wstyd. Dużo z nich chcieli się zemścić na Alex, ale ona zaczęła chodzić z Max'em. A on był kapitanem szkolnej drużyny a jego ojciec trenerem i dyrektorem szkoły, więc sobie odpuścili a teraz gdy piękna Alex pojawi się na imprezie nie będąc już Max'a może być ciężko
-Ciężko to może być z nimi-odpowiedziałam mu-A szczególnie gdy się nieźle nawalę. To krew się może polać.
-W sumie racje. Każdy, kto zajdzie za skórę Alex musi wiedzieć, że ma przejebane do końca swojego życia.-spojrzałam na Lou. Bał się. Ale za bardzo kocham Ellie, żeby go skrzywdzić. Zresztą nie zasłużył na to. Matt mówił Harry'emu a tym jak każdy chłopak chciał ze mną chodzić i jak się biła z kim popadnie. Bałam się, że zacznie mówić o nim.
-Nie wiem jak Ty zdobyłeś jej serce i jak szybko Ci uległa, ale jej pierwszym chłopakiem, któremu uległa był Beck.-moje obawy się potwierdziły
-Jak szybko??-spytał Harry. Nie ma prawa, być na niego zła. On nie wiem nic o nim
-Matt nie-powiedział Zayn
-Dlaczego?? Przecież Harry powinien wiedzieć, że jego dziewczyna po dwóch godzinach na imprezie wylądowała z nim w łóżku. Każdy później mówił, że zachowała się jak dziwka.-dlaczego on mi to robi.-Nasza Alex miała w tedy piętnaście lat. A może to Beck...-niech on lepiej skończy swoją wypowiedź, bo mu zaraz wpierdolę.
-Przyjemność Ci to sprawia??-stanęłam tuż przed nim. Przełknął głośno ślinę.
-Alex j..ja p...przep....
-Te przeprosiny to sobie w dupę wsadź. Dobrze wiesz, że mam wyrzuty sumienie, bo ciągle go gnębiłam a on się we mnie kocham. Mimo, że była z nim tylko tydzień, to był najcudowniejszy tydzień w moim życiu. Nie zapominaj, że Beck jest bratem Emily, dziewczyny, którą ponoć kochasz nad życie.
-Skąd to wiesz??-spytał niepewnie
-Nie powiesz jej tego, bo boisz się odtrącenie. Boisz się, że wyśmieje Cię tak jak ja to zrobiłam trzy lata temu.-nic nie odpowiedział-Już Ci mowę odebrało, aż tak Cię podniecam. Przyznaj, że nadal Cię kręcę
-Ja Cię na prawdę przepraszam. Nie chciałem. Nie powinienem wspominać o Beck'u. Przepraszam. Ja już lepiej pójdę. Przeproś Max'a ode mnie-odszedł. Łzy poleciały po moim policzku. Kurwa nie mogę pozwolić, żeby tak po prostu odszedł. Pobiegłam za nim
-Matt-zawołam go. Odwrócił się. Też płakał
-Alex ja przepraszam. Nie powinienem mówić o Beck'u.
-Zamknij się i mnie posłuchaj. Ja też Cię przepraszam nie powinnam wspominać o tym co było pomiędzy nami, ale wiesz jak reaguję na to jak ktoś o nim wspomina.
-Przepraszam Cię Ali. Przepraszam za wszystko co zrobiłem
-Nie to ja przepraszam. Kocham Cię debilu-pocałowałam go w policzek-Może w końcu pójdziemy na tą imprezę
-Okay
-A i powiedz Em co do niej czujesz. Teraz na pewno jej pomożesz
-Myślisz??
-Tak
-Okay. Powiem jej-doszliśmy do reszty.
-Co tak stoicie?? Idziemy czy nie??-spytałam. Zayn wywrócił oczami
-Idziemy-powiedział Lou. Taa...Lou. I co ja mam z nim zrobić?? Jutro nad tym pomyślę. Harry złapał mnie za rękę. Mój kochany. Szliśmy w ciszy gdy nagle Zayn się odezwał.
-Ali obiecaj mi, że nie zrobisz niczego głupiego na tej imprezie.
-Obiecuję Mamusiu
-Ali to nie jest śmiecznę
-Przepraszam Mamusiu
-Alex
-Coo??-Zayn zaczął się śmiać a ja z nim
-Nic. Kocham Cię
-Ja Ciebie też.-cmoknął mnie w policzek. Doszliśmy do mojego kochanego klubu. Stęskniłam się za nim.
-No to trochę postoimy-powiedział Niall. Ja, Jess, Zayn i Matt wybuchnęliśmy śmiechem-No co??
-Nic Niallerku. Tylko Alex ma tu bardzo ale to bardzo dobre znajomości.-Jess cmoknęłam go w nos.
-Chodźcie-powiedziałam. Jestem ciekawa czy mnie poznają. Ruszyłam w stronę wejścia.
-Kolejka jest?? Ślepa jesteś??-powiedział jakiś gówniarz. Spojrzałam na niego i pokazałam mu środkowy palec. Ruszyłam dalej. Złapał mnie za rękę. Harry zrobił krok w przód ale ja go powstrzymałam.-Nie dość, że ślepa to głucha.-zaśmiał się. Nadal milczałam. Irytowało go to. Spojrzałam na Zayn'a miał niezłą polewkę z tego. Puścił mi oczko. A ja wiedziałam co to znaczy. Uśmiechnęłam się-Hej księżniczko mówię do Ciebie.-spojrzałam na niego. Żal mi takich ludzi. Myślą, że są fajni a wcale nie są.-Wróć grzecznie do kolejki. A jeśli nie to możemy się trochę pobawić. Ładną masz tą sukienkę, ale bez niej było by Ci lepiej-ciągle nic nie mówiłam.-Głucha jesteś??-spytał.-Ej czy ona jest głucha??
-Nie-odpowiedziała mu Jess
-Ej stary daj spokój-powiedział jego kumpel, którego dobrze znałam. Był najlepszym kumplem Zayn'a zanim wyjechał.
-Dlaczego??
-Bo z nią się nie zadziera
-A co mi może zrobić?? Co najwyżej to obciągnąć-spojrzał na Daniela. Walnęłam do w kroczę, skulił się. Potem dostał z kolanka w brzuch. Wywrócił się.
-Nie, nie jestem głucha.-ukucnęłam-Wstań jak do Ciebie mówię-złapałam go za włosy i pociągnęłam do góry. Gdy już stanął na nogi.-Trzeba było posłuchać Daniela-walnęłam go w twarz. Upadł na ziemię.
-Oj Alex-powiedział Daniel
-No co??-spytałam rozbawiona
-Nic-uśmiechnął się-Miło Cię widzieć-przytulił mnie
-Ciebie również
-Przyjechałaś na zawsze
-Nie. Tylko na urodziny Max'a
-Ah no tak Max. Tęsknił za tobą. Czyli co wrócicie do siebie
-Nie
-Dlaczego??
-Mam narzeczonego-spojrzałam na Harry'ego
-Ooo....To gratuluję
-A twój brat...
-Stoi tam-wskazałam za Zazę. Daniel pokłócił się z Zayn'em zanim wyjechał
-Stary, ja przepraszam za to co powiedziałem-zaczął Daniel
-Ja też przepraszam-podali sobie ręce na zgodę
-Och jakie to słodkie a czy teraz możemy już iść
-Tak-powiedział Zayn
-W końcu-powiedziałam tak jakby do siebie. Ruszyłam a oni za mną. Dotarliśmy do głównych drzwi i drogę zagrodzili nam dwaj postawni ochroniarze. Jeden był ogolony a łyso. Odchrząknęłam. Jeden z nich zadrwił z mojej postawy.
-Mogę jakoś pomóc??-rzucił od niechcenia-Ustaw się w kolejce, jak każdy, Księżniczko.- przeniosłam wzrok a tego drugiego, który aktualnie sprawdzał dowód jakieś dziewczynie. Położyłam rękę na jego ramieniu na co momentalnie się odwrócił. Przepuścił dziewczynę i całą uwagę skupił na nas. Tamten drugi przejął jego wcześniejsze zadanie. Łysy mężczyzna założył dłonie na torsie i obrzucił mnie poirytowanym spojrzeniem.
-Wróć do kolejki, dziewczynko-zachichotał i odwrócił się do nas tyłem.
-Przepraszam-zakwestionowałam. Tym razem obydwaj ochroniarze odwrócili się w naszym kierunku. Obydwoje założyli ręce na piersi myśląc, że są straszni.
-Sugeruje ustawić się w kolejce, albo was stąd wykopię-powiedział ten łysy
-Wróćmy do kolejki-powiedział Harry. Nie spojrzałam w jego kierunku. Ale coraz bardziej się we mnie gotowało.
-To dobrze, upewnij się, że zabierzesz ze sobą tą nie mądrą dziewczynę-czy on mnie nazwał nie mądrą??!! Obydwoje stali już do nas tyłem. Zaciskałam ręce ze złości
-Serio nie mamy nic przeciwko stania w kolejce-powiedział tym razem Louis. Nie przejęłam się tym.
-Joe!!-rzuciłam rozgniewanym tonem. Łysy ochroniarz spojrzał na mnie, a w jego oczach momentalnie pojawił się strach.
-Alex my naprawdę nie mamy nic do tego, że będziemy stać w kolejce-powiedziała zaniepokojona Ellie.
-Nie wydaję mi się, żeby to był właściwy ton to rozmowy z właścicielką tego klubu
-Proszę pani....P..przepraszamy za n..nasz b..błąd-obaj ochroniarze wyprostowali się i całkiem zmienili swoje nastawienie.
-Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy-ostrzegłam.-Następnym razem przeprosiny nie wystarczą. Zrozumiano?? Porozmawiam jutro z Max'em na wasz temat. A co do twojego partnera...-spojrzałam na tego drugiego. Koleś stał całkowicie spięty.-Imię??
-Jack, p..proszę pani- nie brzmiał tak pewnie jak chwile temu.
-Jack Brooks. Wiele o tobie słyszałam i jestem pewna, że nie chciałbyś, żeby dowiedział się o tym Max.
-Pro...-Joe, chwycił go za ramię, uciszając małym skinięciem głowy
-Wiem o wiele więcej, niż się panu wydaje panie Brooks. Następnym razem nich pan bardziej uważa. Proszę potraktować to jako ostanie ostrzeżenie-rzuciłam wzrokiem przez szczelinę w drzwiach, po czym obydwu odprawiłam skinieniem głowy. Przeszliśmy przez drzwi. Odwróciłam głowę i spojrzałam na ochroniarzy, którzy oddychali z wielką ulgą. Uśmiechnęłam się na ten widok.
-Jak to możliwe, że Ty taka drobna dziewczyna potrafi onieśmielić i wpłynąć na dwóch potężnych facetów??-spytał Li
-Mam swoje sposoby
-A tak swoją drogą to twój klub??-spytał tym razem Harry
-Jeden z dwóch

poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 59

Poszłam do łazienki umyć ręce. Gdy wychodziłam wpadłam na Louis'a
-Przepraszam-powiedział i chciałam go wyminąć, bo nie miałam zamiaru z nim rozmawiać, ale Lou mnie zatrzymał.
-Alex czy Tobie naprawdę przeszło, czy tylko tak powiedziałaś, żeby nie denerwować Ellie
-A jak myślisz??
-Powiedziałaś tak, żeby jej nie denerwować
-Brawo geniuszu. I na tym zakończmy naszą rozmowę, bo ja powiem coś za dużo i Ty powiesz za dużo i oboje ucierpimy-wyminęłam go i zaszłam na dół. Uśmiechnęłam się, bo nie chciałam, żeby ktoś zobaczył, że jestem smutna a szczególnie nie chcę, żeby Harry widział. Zayn się pewnie domyśla, ale Hazz nic nie wiem. I tak będzie lepiej. Nie chce go martwić. Moja córka siedziała Harry'emu na kolanach.
-Alex ja nie idę na tą imprezę-zakomunikowała mi Emily
-Dlaczego??
-Za bardzo by mnie korciło. A znając Max'a nie obejdzie się bez...
-Wiesz co Em nie kończ, bo jak nasza Mama usłyszy to nie pozwoli Alex iść
-Okay. Ale wiemy o co chodzi. I po prostu nie chce
-Wiem, ale teraz stawiasz mnie w niezręcznej sytuacji
-Dlaczego??
-Bo stęskniłam się za imprezami Max'a i za moim kochanym klubem a z drugiej strony to bardzo Cię kocham i nie chcę tak, że Ty będziesz siedzieć w domu a ja będę na imprezie
-Idź i wyszalej się za nas w dwie
-Masz to jak w banku-podeszłam do niej i ją przytuliłam
-Gdzie jest Wali??-spytał Tata
-Na górze z Ashton'em. Zamknęli się  w pokoju.-odpowiedziała Soff
-Ale, że oni mogą tak w pokoju. Gdzie jest tyle osób??-powiedział Zayn-No ja bym nie mógł się kochać z Perrie jak rodzice są w domu-dodał. Wybuchnęłam śmiechem
-Boże Zayn love you-powiedziałam, opanowując się
-A Ciebie to na górze słychać-powiedziała Wali
-Dobrze, że Alex głośno się śmiała. Inaczej słychać...-przerwałam Zayn'owi
-Zamknij się już
-Dowiem się co Ciebie tak rozśmieszyło
-Twój brat gada głupoty
-Alex kiedy wy idziecie na tą imprezę-spytała Mama
-Dziś a co??
-Bo z Mamą mieliśmy wyjechać na weekend-powiedział Tata
-Ale tak to odwołamy nasz wyjazd-dodała Mama
-Nie, nie, nie. Ja znajdę kogoś innego
-Na pewno??
-Tak
-Dobrze
-Dani
-Na mnie nie licz. Ja dziś wyjeżdżam
-Sorry zapomniała. Soff
-Na mnie nie patrz, bo ja się z koleżankami umówiłam-zakomunikowała mi moja najmłodsza siostra
- No dobra. Wali nie masz wyjścia. Zostajesz z An
-Nie ma mowy.-krzyknęła-Umówiła się z Ashton'en. Chodź Ash idziemy
-Ale zaraz obiad-powiedział Mama
-I co z tego?? Zjemy na mieście-co ona powiedziała. Nie no trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam. Mamie zrobiło się cholernie smutno. Kurwa nie dziwie jej się. Pierwszy raz od dawna jesteś wszyscy. Ja, An, Harry, Zayn, Perrie, Dani, Soff, Wali i Ashton. A ta mi mówi, że wychodzi.
-Przepraszam-powiedziała i poszła na górę. Tata poszedł za nią
-Możesz mi powiedzieć co Ty kurwa odpierdalasz. Wiesz, że mamie się przykro zrobiło-zaczęłam na nią krzyczeć
-Bo powiedziałam, że zjemy na mieście. Nie rób z tego takiej wielkiej afery. A tak swoją drogę nie zajmę się Angel, bo to twoja córka i to Ty powinnaś się nią zająć a nie ktoś inny. Myślisz tylko o sobie. Jesteś zbyt zajęta swoim tyłkiem i nie zwracasz uwagi na innych. Nie masz nawet czasu dla własnej córki-jej słowa mnie zabolały. Bardzo mnie zabolały.-Jeżeli nie chciałaś mieć dziecka to trzeba było się nie puszczać-nie wytrzymałam i ją spoliczkowałam-Ja już nie mam starszej siostry. Dla już jesteś nikim-Wali złapał Ashton'a za rękę i wyszła z domu. Pobiegła do swojego pokoju. Wzięłam papierosy z szafki i wyszłam na dach. Wyjęłam z paczki papierosa i go podpaliłam. Zaciągnęłam się. Łzy spływały po moich policzkach.
-To samo powiedział Tommo-Zayn usiadł obok mnie
-Tak. Zayn co jest ze mną nie tak. Chcę żeby było dobrze. Chcę być dobrą matką, ale nie potrafię.
-Co się stało z tą dziewczyną, która stawiała czoła wszystkim problemom.
-Umarła.
-Nie umarła. Jest tam gdzieś w środku uwięziona. Z Tobą jest wszystko dobrze to wali się zmieniła. Ty chcesz być dobrą, ale wiesz dlaczego tak jest??
-Nie
-Bo byłaś jaka byłaś, a teraz masz cudownego narzeczonego i wspaniałą córkę i chcesz się zmienić, ale nie potrafisz, bo nie jesteś sobą.
-To co mam zrobić??
-Być sobą. Spójrz na swoje lewe przed ramie - były tam moje dwa motta. Wytatuowałam je jak miała 15 lat.-I co tam jest napisane??-spytał Zayn
-I smile, becouse I have no idea what's going on
-A drugi??
-Never lose hope and never give up
-Właśnie. Nie poddawaj się i uśmiechnij się, bo nie wiesz co będzie dalej
-Kocham Cię Zayn
-Ja ciebie też. Zostanę z Angel. Pezza i tak nie idzie.
-A i myślałam, że będzie tak jak kiedyś
-Zobaczymy. Pogadasz z Tommo
-Nie teraz
-Dobrze, nie będę naciskał-uśmiechnęłam się-Zjedźmy już, bo Angel płakał jak szedłem do Ciebie
-Teraz mi to mówisz. Złaź szybko-Zayn zszedł a ja za nim. Zbiegłam na dół. Angel przytulała się do Harry'ego. An spojrzała na mnie swoim dużymi zapłakanymi oczkami.
-Mamusiu-Harry puścił ją. Mała podbiegło do mnie. Wzięłam ją na ręce-Czy to moja wina, że pokłóciłaś się z ciocią i babcia płaczę
-Nie skarbie. To moja wina
-Mamusiu kocham Cię. Bardzo mocno Cię kocham
-Ja Ciebie też bardzo mocno kocham. wiem, że mało czasu spędzam z Tobą czasu i obiecuję, że to się zmieni
-I tak będę Cię kochać mamusiu.-po moich policzkach zaczęły spływać łzy-Nie płacz mamusiu-mała wytarła mi łzy
-Al zostanę z mała-powiedziała Pezza-Ja i tak nie idę
-Na pewno??
-Tak
-A mogę mieć do Ciebie prośbę
-No
-Przekonasz Zayn'a, żeby poszedł z nami, bo chcę żeby było jak dawniej
-Okay. Pogadam z nim
-Kochana jesteś. A gdzie jest Mama??
-Jeszcze nie zeszła-w tym momencie rodzice zeszli na dół. W ręku trzymając walizkę
-Mamo-przytuliłam się do niej
-Alex. Będzie dobrze-dlaczego ona zawsze jest taka opanowana
-Jedziecie już??-spytał Zayn
-Tak. Dan a Ty kiedy jedziesz??-spytał Tata
-Za chwilę
-No dobrze. Alex życzę wam udanej zabawy
-Dziękuję Mamo. Ja wam również życzę udanego wyjazdu
-Dziękujemy -rodzice pożegnali się ze wszystkimi i wyszli z domu. parę minut po rodzicach wyszła Dani.
-Proponuję, że w końcu zjemy ten obiad-powiedział Niall
-A Ty jak zwykle o jedzeniu-powiedział Zayn
-A coś Ci się nie podoba-odpowiedziała mu Jess.
-Dobra. Dajcie spokój. Już idę po ten obiad. Harry pomóż mi. \-powiedziałam do kuchni
-Kochanie. Wiesz, że Cię kocham-Hazza musnął moje usta
-Ja Ciebie też-wzięłam naczynia, z jedzeniem i zaniosłam na stół. Po pół godzinie zaniosła brudne naczynia do kuchni. Wróciła do salonu.
-Zayn to co idziesz??-spytałam go
-Nie wiem.
-Idź ja sobie poradze. emily ze mną zostanie-powiedziała Pezza
-Na pewno??
-Tak
-Jupi. Zayn idzie z nami-przytuliłam go. Ktoś wszedł do domu. Spojrzałam na drzwi.
-Max naucz się pukać
-Miśka nie denerwuj się tak
-Co tam??-spytał Zaz
-O siema Zayn
-Siema
-Słuchaj Alex jest sprawa
-Mam się bać
-Nie, ale wolałbym w cztery oczy
-Okay chodź
-Do Ciebie??
-Tak-poszliśmy na górę
-Wiedzę, że nic tu się nie zmieniło
-No
-I nadal masz to zdjęcie-wziął do ręki zdjęcie, które stało na komodzie. Na zdjęciu byłam ja i on.
-dobra mów teraz co jest
-Założyłem się z kumplami, że Cię przelecę na tej imprezie. A nie chcę tego zrobić, bo za bardzo Cię kocham.
-Wow. Zszokowało mnie to.
-wiem. Dlatego Ci to powiedziałem. Proszę uważaj na siebie na imprezie. Ja na pewno tego nie zrobię
-Ale tak to wyjdziesz na cieniasa
-Wolę wyjść na cieniasa niż zgwałcić najlepszą przyjaciółkę
-Max...
-Cicho-chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam
-Nie mogę. Kocham Harry'ego
-To ja przepraszam
-W razie czego wiesz gdzie dzwonić. wiesz, że lubie kopać innym tyłki
-Wiem. Ale uważaj. Proszę
-Dobrze Tato
-Miśka
-Ja...Chodź na dół
-Dobra.-zeszliśmy do salonu-Ja lecę. Spotykamy się wieczorem.-pożegnałam się z nim. Max podszedł do Harry'ego-Gratuluję
-Czego??
-Alex
-Dzięki
-Ta dziewczyna warta jest miłości
-Wiem
-Debil-powiedziała
-Tak też Cię lubię. pa Miśka
-Cześć-wyszedł-Gdzie jest Soff??
-Poszła do koleżanki.
-A okay
-Alex czy nie powinnaś się już szykować na imprezę-powiedziała Em
-A która jest
-18:26
-No to teraz mi to mówisz-pobiegłam na górę, aż się za mną kurzyło

Wróciłam!!
Wiem nie cieszycie się...
No to co tam u was??
Miałam jeszcze poczekać tak do połowy maja, żeby coś wstawić, ale...
to co się ostatnio stało dało mi dużo do myślenia.
Nie będę wam prawić co sobie uświadomiłam,
ale powiem wam, że dziękuję i was wszystkich kocham.
A wy jak się macie ze sprawą Zayn'a, bo ze mną było bardzo, bardzo ale to bardzo ciężko...
Na razie nie dodam nic na Never Say Never, bo nie jestem w stanie.
Muszę jeszcze dużo przemyśleć.
Przepraszam. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie
Wchodźcie na:
Co do rozdziału mam nadzieję, że wam się podoba i zdradzę wam sekret..
A może nie zdradzę...
No dobra powiem wam...
Nie jednak nie....
Zdecydowanie nie....
Sorry...Może mnie za to nie znawidzicie
"NIE MÓW DO WIDZENIA , PONIEWAŻ MÓWIENIE DO WIDZENIA OZNACZA ODEJŚCIE"
DLATEGO ZAYN SIĘ NIE POŻEGNAŁ,
BO WRÓCI
Proszę, komentujcie. To dla mnie dużo znaczy...
Kocham was <3
Wiem powtarzam się, ale cóż takie życie
Dlatego was kocham
Przepraszam za taki długi monolog