niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 57

*Oczami Alex*
Louis trochę przegiął. Ja mu pomagam a on mówi o mnie w taki sposób. Nadal mnie to boli. Poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię. Wyjęłam słuchawki z uszu.
-Dojechaliśmy-powiedział mój brat. Wyłączyłam muzykę i schowałam telefon do torebki. Mała też się obudziła. Wysiedliśmy z samochodu. Mój dom, moje dzieciństwo. Ruszyliśmy w stronę wejścia. Usłyszeliśmy z domu głośną muzykę. Mogę się założyć, że rodziców nie ma a Soff jest u koleżanki. Weszliśmy do środka. W powietrzu było czuć zapach alkoholu i fajek. Wali ze znajomymi grała w butelkę. Nawet nas nie zauważyli. Wali i parę innych dziewczyny siedziały w staniku. Ktoś zakręcił i wypadło na moją siostrę
-Pytanie czy wyzwanie??-spytał chłopak, który kręcił
-Wyzwanie-odpowiedziała mu
-Podnieć mnie-widziałam jak w Zaynie się gotowało
-To chodź-powiedziała Waliyha. Dobra teraz przesadziła. Podeszłam do wieży i wyłączyłam muzykę. Wszyscy spojrzeli w moją stronę.
-Koniec imprezy-powiedziałam
-Alex co Ty tu robisz??
-Stoję. Państwu dziękujemy-zwróciłam się do jej znajomych. Nikt się nie ruszył
-Zmuś nas-powiedział jakiś gówniarz
-Sam tego chciałeś-podeszłam do niego i złapałam za ucho. Wył z bólu. Wyprowadziłam go na zewnątrz.-Następnym razem uważaj ze słowami-wróciłam do środka-Ktoś ma jeszcze coś do powiedzenia.-spytałam. Wszyscy wstali i wyszli po za jednym chłopakiem-A Ty czekasz na specjalne zaproszenie czy może oklaski??
-Alex to jest mój chłopak i mama zaprosiła go on obiad
-A to przepraszam. Alex-wyciągnęłam rękę w jego stronę
-Ashton-uścisnął niepewnie moją dłoń
-Spoko. Nie gryzę
-Przepraszam, ale wiele plotek słyszałem na twój temat.
-To znaczy??
-No, bo jesteś tak jakby postrachem tego miasta. Wszyscy się Ciebie boją
-Nie wierz plotkom. Jestem zupełnie inna niż mówią. Wiem, że kiepską opinie sobie wyrobiłam, ale nie masz się czego bać. Chyba że zranisz Wali
-Nie strasz chłopaka. Zayn-mój brat wyciągnął rękę w jego stronę. Ashton uścisnął ją-To jest Perrie. Moja narzeczona. A to Harry, Liam, Niall, Soph i Jess
-A to jest Angel. Moja córka-powiedziałam, bo mój braciszek zapomniał jej przedstawić
-Cześć, jestem Angel. Jak skrzywdzisz ciocię to moja mamusia skrzywdzi Ciebie-wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Ale mała dobrze gada.
-Al czego Ty córkę uczysz??-spytał Li
-Mówić prawdę. Radzę tu posprzątać zanim rodzice przyjdą
-Za późno-powiedział mój Tata
-Od kiedy tu stoicie??-spytał Zaz
-Wystarczająco-odpowiedziała mu Dani
-Wali masz szlaban-powiedziała Mama
-Ale Mamo
-Żadnych ale
-Zayn, Alex pomóżcie
-Sorry, ale my tu mamy gucio do gadania-powiedział Zaza. Ktoś zapukał do drzwi. Mama poszłam otworzyć.
-Alex ktoś do Ciebie-po salonu weszłam Emily i Matt
-Emily
-Hej-uściskałam ją
-Matt
-Hej Piękna-pocałował mnie w policzek. Spojrzałam na Harrego. Gotowało się w nim od środka
-Co Wy tu robicie??
-Usłyszeliśmy, że przyjechałaś i postanowiliśmy to sprawdzić
-Jestem tu od 10 minut a już każdy wie, że przyjechałam
-A czy Ty nie powinnaś być na treningu??-Matt spytał Em
-Kurwa. Zapomniałam
-Nie przeklinaj-upomniałam ją
-Przepraszam
-Jakim treningu??
-Zapisałam się na boks
-Od kiedy Ty tak lubisz boks
-Od kiedy jest nowy trener-wyprzedził ją Matt
-No mówię Ci. Taka dupa. I ten kaloryfer i te tatuaże
-Wiesz, rozpływa się na jego widok
-Chodź ze mną to zobaczysz
-Nie wiem czy mogę
-Proszę zgódź się
-Porozmawiaj z moją Mamą a nie ze mną-Em poszła do mojej Mamy
-Pani Malik czy Alex może iść z nami. Proszę. Będziemy grzeczni
-Ty. Grzeczna-powiedział Matt
-Matt. Zamknij się. Przypilnujemy jej. Proszę
-No dobrze. Alex obiecaj...-wiedziałam co chce powiedzieć, więc jej przerwałam
-Mamo nie masz się czym martwić. Obiecuję, że nie wezmę, nie napiję się ani nie zginę po dordzę
-Okay-podeszłam do Mamy i pocałowałam ją w policzek
-Dziękuję-pobiegłam na górę. Otworzyłam szafę. Moje rękawice. Dostałam je od dziadka. Spakowałam strój, buty, rękawice, szczotkę i ręcznik. Zeszłam na dół. Poszłam do kuchni po picie.
-No pospiesz się. Nick nie może na mnie długo czekać-Matt wywrócił oczami. Podeszłam do Angel
-Bądź grzeczna-pocałowałam ją w policzek
-To raczej Ty powinnaś być grzeczna-powiedział Zaza
-Hahaha-pocałowałam go w policzek
-A ja nie dostanę-ruszyłam w stronę Harrego. Gdy stanęłam przed nim wpił się w moje usta.
-Harry ile razy mam Ci powtarzać, że od tego jest sypialnia-powiedział Niall. Tata spojrzał na niego zabójczym wzrokiem.
-Kocham Cię-powiedział Hazza. Po czym musnął moje usta
-Tak ja Cię kocham, Matt Cię kocha, Jess Cię kocha, Zayn Cię kocha, on Cię kocha. Wszyscy Cię kochają a teraz chodź-pociągnęłam mnie za rękę. A za drugą złapała Matta.-Ty też chodź
-Chwila-powiedział Matt
-Co??-krzyknęła Em
-Ma być jak za dawnych czasów
-No tak-odpowiedziałam mu. Podszedł do Jess i złapał ją za rękę
-To musimy wziąć jeszcze Jess-uśmiechnął się
-Ale ja jej nie puszczę-powiedział Nialler
-Niall Ty masz gucio do gadania. Jess zawsze była i zawsze będzie tylko moja-odpowiedziałam mu. Wiem jak to zabrzmiało, ale mam to gdzieś-Ja ją kocham najbardziej-dodałam i pokazałam mu język. Wyszliśmy na zewnątrz
-Doba a teraz mów kim, był ten chłopak z którym się całowałaś
-Moim chłopakiem a raczej narzeczonym-pokazałam jej pierścionek
-Ale piękny. A tak w ogóle to gratuluję-przytuliła mnie
-A kim był te chłopak co powiedział, że Cię nie puści
-Moim chłopakiem
-Też gratuluję-ją też uściskała. Ruszyliśmy w stronę siłowni.

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 56

*Oczami Louisa*
Obudziłem się rano. Odwróciłem się w stronę mojej przyszłej żony, ale jej tam nie zastałem. No pięknie uciekła mi z łóżka. Ja jej dam.
-Wstałeś już-powiedziała Ellie wychodząc z łazienki. Nic jej nie odpowiedziałem-Louis. Hallo. Ziemia do Louisa Tomlinsona. Okay. Tak się bawimy. Sam tego chciałeś.-odwróciła się do mnie tyłem i zaczęła się pakować. Nie wytrzymałem i musiałem ją przytulić i pocałować. Podszedłem do niej od tyłu. Przytuliłem i pocałowałem w policzek
-Skarbie nie gniewaj się. Ja tylko żartowałem-teraz to ona się nie odzywała-Kotku. Przepraszam. Ellie odezwiesz się do mnie-nic nie powiedziała. I mam za swoje.-Elcia odezwij się. Zwariuję za raz. Proszę-nadal nic. Brawo Tommo po co się obrażałeś. Przecież wiesz, że one dłużej potrafią się gniewać. Jaki ja głupi jestem. Puściłem ją i ruszyłem zmarnowany do łazienki. Odwróciłem się w jej stronę. Nawet na mnie nie spojrzała. Ale Ty jesteś tępy Tommo. Po 15 minutach wyszedłem z łazienki. Ellie siedziała przy stole. W tej chwili zadzwonił jej telefon
*Oczami Eleanor*
Zadzwonił mi telefon. Zayn. Ciekawe co ode mnie chce??
-Hej Zayn
-Cześć Skarbie. Alex z tej strony
-Alex. Hej
-Co tam??
-A wszystko dobrze. A u Ciebie??
-Szczerze. Jestem zła na maksa ale ogółem dobrze. W dzień An nie daje mi żyć a w nocy Harry
-Uuu...No to Harry nam zaszalał. Ale tak co każdy wieczór??
-Tak
-Ale masz przynajmniej przyjemności w nocy. Ale mówiłaś, że jesteś zła. Coś się stało??
-Nic poważnego
-Na pewno??
-Na 100%. Kiedy macie samolot
-Nie zmieniaj tematu. Mów zaraz co się stało
-To nie jest rozmowa na telefon jak wrócisz to Ci wszystko powiem. 
-No okay. Samolot mamy o 15:30. Poznałam twojego przyjaciela Leona
-I co??
-Nawet spoko. I muszę przyznać, że jest całkiem przystojny
-No Leon tak, ale i tak wolę Harrego
-To na pewno
-Jak przylecicie to czeka Cię mała niespodzianka
-Jaka??
-Powiem Ci ale nie mów nic Zaynowi i Pezzie, że Ci powiedziałam
-No dobra. A teraz mów co to za niespodzianka
-Pezza i Zaza kupili Ci test ciążowy
-Jaja sobie ze mnie robisz
-Nie. Jak mi o tym powiedzieli to myślałam, że padnę z tego śmiechu
-Niech zgadnę Pezza to wymyśliła
-Nie Zayn
-Żartujesz??
-Nie. A jutro wszyscy idziemy do kina
-Na co??
-Nie wiem. Wiem tylko, że idziemy do kina a później do klubu
-Z małą
-Nie. Zaworze ja dziś do moich rodziców
-Aaa...Już myślałam, że z nią
-Nie wpuścili by mnie z nią
-No w sumie racja. Czyj to był pomysł
-Zayna. Stwierdził, że trzeba oblać moje z Harry i wasze zaręczyny
-Aha
-Wiesz to jest rozumowanie mojego brata
-Aaa..To już wszystko jasne
-Noo..dobra muszę już kończyć, bo  Zayn mnie popędza i gada nad uchem, żebym kończyła, bo...nawet to nie wiem co gada bo go nie słucham
-Okay. To do zobaczenia 
-Do zobacznia
Wariatka.
-Co Alex mówiła??-spytał Louis. Nadal się do niego nie odzywam sam tego chciał-Nadal się do mnie nie odzywasz. Prawda. Przepraszam. Co mam zrobić, żebyś przestała się gniewać-nic mu nie odpowiedziałam. Tommo uklęknął przede mną-Skarbie przepraszam. Proszę odezwij się do mnie-próbowałam powstrzymać śmiech, ale nie wytrzymałam i wybuchnęłam głośnym śmiechem-Mam rozumieć, że już będziesz się do mnie odzywać
-Tak-powiedziałam gdy się już opanowałam. Moja komórka zaczęła wibrować. Dostałam sms-a od Zayna. Czyli Alex
Jak chcecie pobyć sami to jedźcie do domu a jak nie to przyjedźcie do Bradford.
Zayn postanowił, że wszyscy pojedziemy.
Moja mama na pewno się z tego ucieszy :)
Daj mi zaraz znać, bo muszę mamie powiedzieć czy będziecie czy nie, bo nie będzie wiedziała jak ma szykować obiad
Alex "_"
-Alex się pyta czy jedziemy normalnie do domy czy jedziemy do mamy Zayna i Alex, bo miała jechać Alex i An. A okazało się, że wszyscy jadą. To jak robimy??
-Mi to wszystko jedno. Dla mnie możemy pojechać do Pani Malik
-Okay to już jej piszę, że jedziemy do jej rodziców
No jeśli to nie będzie problem to pojedziemy do twoich rodziców
Szybko dostało odpowiedź
Jaki problem?? O czym Ty gadasz dziewczyno?? 
Mama na pewno się ucieszy. Wiecie gdzie mieszkają??
-Wiesz gdzie mieszkają rodzice Zayna??-spytałam Louisa
-Nie. A Ty??
-Nie
-To pewnie po nas wyjdą
-Pewnie tak
Ani ja ani Louis nie wiemy gdzie mieszkają wasi rodzice
-A jutro idziemy do kina a później do klubu, bo Zayn stwierdził, że trzeba oblać nasze i Harry z Alex zaręczyny
-Spoko. Po co Alex miała jechać do Bradford
-Zawieść małą
-Aha-w tej chwili dostałam wiadomość
No to ja albo Zayn po was wyjdziemy. Choć pewnie Zayn, bo nie wiem czy mnie mama z domu wypuści. A i tam tą poprzednią wiadomość pisał Zayn nie ja. 
Dajcie znać jak będziecie już w Londynie i jak będziecie w Bradford
Szybko jej odpisałam
Okay :) Miłej podróży :***
-To co idziemy coś zjeść??-spytał Tommo
-Tak-odpowiedziałam mu uśmiechając się na co odpowiedział mi tym samym.
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do tej samej restauracji co wczoraj. Zamówiliśmy jedzenie i dopiero teraz się skapnęłam, że telefon zostawiłam na stoliku w pokoju. Trudno. Kelner przyniósł nasze jedzenie. Po 45 minutach wyszliśmy z restauracji. Do samolotu mieliśmy jeszcze godzinę i dziesięć minut.. Postanowiliśmy iść jeszcze raz na plaże. Gdy już doszliśmy usiedliśmy na piasku.
Przytuliłam się do Louisa. Siedzieliśmy tam pół godziny. Wróciliśmy do hotelu. Spojrzałam na telefon. Jedna wiadomość. Otworzyłam ją
Dzięki :) Ja też życzę wam miłej podróży :****
Harry, Zayn, Liam, Niall, Pezza, Jess, Soph i An też życzą wam miłej podróży. Wiesz jaką awanturę mi zrobili, że nie napisałam, że oni też życzą wam miłej podróży

Uśmiechnęłam się pod nosem. 
-Gotowa??-spytał mnie Lou
-Tak-zeszliśmy na dół, żeby się wymeldować. Pojechaliśmy na lotnisko. Po całej odprawie siedzieliśmy już na swoich miejscach w samolocie. 

 
 

 

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 55

Zebraliśmy się z plaży, bo Lou zgłodniał. Poszliśmy do jakieś niedrogiej restauracji. Gdy zamówiliśmy do Louisa podeszły jakieś dziewczyny prosząc go o autograf. Lou zrobił sobie jeszcze z nimi zdjęcia. Parę dziewczyn też chciało zdjęcie ze mną. Co mnie mile zaskoczyło. Gdy dostaliśmy swoje zamówienie dziewczyny życzyły nam smacznego i odeszły. Po posiłku Lou zapłacił i wyszliśmy z restauracji. Pochodziliśmy jeszcze po mieście. Była godziny 17:30 gdy Lou zarządził, że trzeba wracać do hotelu. Jak powiedział tak zrobiliśmy. Gdy weszliśmy poszliśmy do windy. Tym razem się nie zacięła. Gdy weszliśmy do pokoju. Lou pocałował mnie namiętnie.
-Już nie mogę się doczekać wieczora jak zobaczę Cię w tej bieliźnie-powiedział gdy oderwaliśmy się od siebie
-Wariat. To ja pójdę się przygotować
-Okay
*Oczami Louisa*
Steruję się jak nie wiem. Co będzie jeśli coś pójdzie nie tak, albo jeśli nie przyjmie tych oświadczyn. Może zadzwonię do Alex, choć nie wiem czy odbierze. Warto spróbować. Wyciągnąłem telefon i wybrałem jej numer. Nie odbiera. To zadzwonię do Harrego. Wybrałem jego numer. Po paru sygnałach odebrał
-Hallo
-Zayn??
-No ja. Co jest??
-Jest może Harry albo Alex??
-Nie ma ich, bo poszli z An na spacer i do kina a telefony zostawili w domu, bo nie chcą żeby ktoś im przeszkadzał
-No dobra, ale Ty mi możesz pomóc
-W czym??
-Słuchaj denerwuję się jak nie wiem co
-Ale czym??
-A no tak Ty nic nie wiesz. Mam zamiar oświadczyć się Eleanor
-No to gratuluję stary. A co ja mam zrobić??
-Jak już mówiłem denerwuję się cholernie
-To nic złego. Ja też się denerwowałem i mogę założyć się, że Harry też się denerwował, ale nie ma czym. Jeśli na prawdę ją kochasz to niczym się nie przejmuj
-Mówisz??
-No
-A jeśli nie przyjmie moich oświadczyn
-Na pewno przyjmie
-Dzięki stary na ciebie zawsze można liczyć
-Nie ma sprawy. A swoją drogą to nieźle nabriołeś
-To znaczy??
-Chodzi o Alex. Nie wiem dokładniej co się stało, bo nie chciała powiedzieć, ale wiem, że nieźle sobie nagrabiłeś, bo była cała nabuzowana
-Co mam zrobić
-Porozmawiaj z nią jak wrócicie, ale teraz się tym nie przejmuj. A Alex przejdzie jak jej to wszytko wyjaśnisz
-Nie był bym tego taki pewien, bo napisała mi sms-a, żeby się cieszy, że za bardzo kocha Ellie, żeby spieprzyć nam ten wyjazd ale jak wrócę to pożałuje tego co powiedziałem
-Nie chce Cię straszyć, ale jak tak Ci napisała to jednak tak szybko jej nie przejdzie. Mogę z nią pogadać, ale nie wiem czy to coś zmieni
-Naprawdę możesz z nią pogadać??
-Tak
-Dzięki. Muszę już kończyć. 
-Okay. Trzymaj się
-Dzięki. Cześć
-Na razie 
No to u Alex mam przechlapane. Boję się wracać do Londynu. Dobra nie mogę teraz o tym myśleć. Później będę się martwił. Wyjąłem z walizki pudełeczko w którym był pierścionek. Mam nadzieję, że jej się spodoba. Przebrałem się w garnitur. Mam nadzieję, że to wszystko jej się spodoba i dobrze zapamięta ten dzień jak i noc. Eleanor wyszłam z łazienki. Wyglądała cudnie. Miała na sobie czarną sukienkę i do tego złotą marynarkę.
-Idziemy??-spytałem 
-Tak-obdarzyła mnie cudownym uśmiechem. Wyszliśmy z hotelu. Ruszyliśmy w stronę plaży. Gdy doszliśmy naszym oczom ukazał się stoli ze świeczkami i różami. Leon dobrze to urządził. Zobaczyłem jakiegoś chłopaka który zapala świeczki. To był pewnie Leon. Ruszyliśmy w stronę stolika.
-Ty pewnie jesteś Louis-powiedział
-Tak-odpowiedziałem mu
-Louis. To jest moja dziewczyna
-Eleanor
-Leon. Proszę siadajcie-odsunąłem Ellie krzesło i sam usiadłem.-Jeszcze tylko na chwilkę wam przerwę i znikam
-No co jest??-spytałem
-Podasz mi adres Alex, bo z chęcią ją odwiedzę 
-Jasne-podałem mu nasz adres
-Dzięki. Życzę udanej kolacji i mam nadzieję, że będzie wam smakować
-Dziękujemy-powiedziałem razem z Ellie. Zaczęliśmy jeść. Muszę przyznać, że jedzenie było bardzo dobre. Gdy skończyliśmy nadeszła wielka chwila. Wstałem od stołu i uklęknąłem przed moją ukochaną. Wyjąłem pudełeczko i otworzyłem je
-Czy Ty Eleanor Calder zostaniesz moją żoną
-Tak-założyłem jej pierścionek na palec.Wyglądał ślicznie na jej rączce. El pocałowała mnie
-Kto to był??
-Leon
-No
-Przyjaciel i były chłopak Alex
-Okay
-Mały spacer
-Tak-ruszyliśmy brzegiem na spacer. Po jakiś pół godzinie postanowiliśmy wrócić do pokoju. Gdy weszliśmy do pokoju Eleanor pocałowałam mnie. Przeniosłem nas na łóżko. Tym razem postanowiłem poddać się i dać jej wolną rękę.

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 54

Ten rozdział również dedykuję Lilce i Joasi
Mam nadzieję, że też wam się spodoba tak jak poprzedni
--------------------------------------------------------------------------------------------

*Oczami Eleanor*
Gdy wylądowaliśmy byłam w siódmym niebie. Mój ukochany spełnił moje marzenie.
-Zadowolona??-spytał Louis
-Bardzo-rzuciłam mu się na szyję
-To się cieszę-Lou musnął moje usta-To co do pokoju i na plaże
-Tak-Lou złapał mnie za rękę. Ruszyliśmy w stronę hotelu. Gdy doszliśmy do niewielkiego budynku Lou otworzył drzwi i powiedział
-Panie przodem
-Dziękuję-uśmiechnęłam się do niego. Poszliśmy do recepcji. Recepcjonistka podała nam klucz i powiedziała na którym piętrze znajduję się nasz pokój. Poszliśmy do windy. Gdy wsiedliśmy do windy Lou wcisnął 4 piętro. Gdy byliśmy pomiędzy 3 a 4 piętrem winda stanęła.
-No pięknie. Pewnie trochę tu posiedzimy-powiedział zirytowany Lou
-Oj nie narzekaj. Przypomnimy sobie stare czasy jak winda się zacięła gdy wracaliśmy z imprezy na której Harry nas poznał.
-To była najlepsza jazda windą w moim życiu-zaczęliśmy się śmiać
-A pamiętasz jak było Ci gorąco i zacząłeś się rozbierać
-A tobie się to podobało
-Trochę wtedy wypiliśmy
-Noo.. a pamiętasz jak chodziłaś w kółko aż przewróciłaś się i poleciałaś na mnie
-A Ty mnie wtedy pocałowałeś
-Gdyby nie było kamer w tamtej windzie to doszło by do czegoś więcej
-No
-Czekaj w tej windzie nie ma kamer-Louis uśmiechnął się łobuzersko
-Nawet o tym nie myśl
-Dlaczego??-Tommo przybliżył się do mnie i złapał w pasie. Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Zaczął całować linie mojej szczęki i szyję. Robiąc parę malinek. Włożył ręce pod moją bluzkę i zaczął podnosić ją do góry. Nagle winda ruszyła. Odsunęłam go od siebie i poprawiłam koszulkę
-Musisz poczekać do wieczora.
-Nie wytrzymam-winda stanęła na naszym piętrze. Drzwi się otworzyły
-Chyba za wcześnie naprawiłem windę-powiedział jakiś starszy pan.
-No trochę-odpowiedział mu Lou
-Louis-upomniałam go
-Następnym razem nie będę się tak spieszył-dodał. Zaśmialiśmy się i poszliśmy do swojego pokoju. Pokój nie był duży, ale też nie był mały. Był w sam raz.
-Wyjmiesz mi kostium-poprosiłam Louisa
-Oczywiście-wyszłam na balkon-Eee... skarbie co to jest??-spytał Lou trzymając w ręku bieliznę od dziewczyn. Czułam jak pieką mnie policzki
-D..dziewczyny kupiły mi tą bielizną
-Seksowna
-C..chciały, żeby założyła ją wieczoram
-A założysz??
-Nie!
-Dlaczego?? Bardzo chciałbym Cię w niej zobaczyć
-Naprawdę?
-Tak i to bardzo. To założysz??
-Okay-Lou uśmiechną się uroczo. Schował bieliznę i wyją kostium. Podał mi go
-Dzięki. A teraz pójdę wziąć szybki prysznic
-Okay-chciałam już wejść do łazienki ale Louis mnie zatrzymał-A mogę wykąpać się z tobą-zrobił minę szczeniaczka
-No dobra-poszedł za mną do łazienko. Zaczął mnie rozbierać. Gdy już byłam naga sam się rozebrał. Weszliśmy do kabiny. Lou umył mnie dokładnie. Później spłukał ze mnie pianę. Po 15 minutach wyszliśmy z kabiny. Tommo wytarł mnie i siebie. Ubrałam się w kostium. Na to założyłam sukienkę. Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do torby. Lou też był już gotowy. Wyszliśmy z pokoju. Tym razem wybraliśmy schodu. Louis nie był zadowolony z tego faktu. Na szczęście hotel znajdował się blisko plaży. Więc w wyznaczonym miejscu znaleźliśmy się po 5 minutach. Rozłożyłam ręcznik i zdjęłam sukienkę. Położyłam się na plecach.
-Kochanie a będziesz opalać się toples??
-Chciałbyś
-Nawet nie wiesz jak bardzo
-Wariat
-Może i wariat ale twój kochany wariat
-Masz racje
-To co będziesz się opalać toples?
-Nie!
-No dobra-powiedział trochę zmarnowany. Poczułam jak mnie podnosi
-Louis co Ty wyprawiasz??
-Nie chcesz opalać się toples to idziemy się wykąpać
-Puść mnie Ty wariacie
-Nie mam zamiaru
-Proszę
-Nie
-Tylko mnie nie wrzucaj-gdy to powiedziałam Louis puścił mnie i wylądowałam w wodzie. Zrobiłam mu lekkie psikusa i nie wynurzyłam się. Odpłynęłam trochę od niego. Zaczął mnie szukać. Po jakiś 5 minutach stał do mnie tyłem. Podeszłam trochę bliżej i ochlapałam go
-Eleanor
-Słucham?
-Nie starasz mnie tak więcej
-Masz za swoję
-Ah tak-Lou zaczął chlapać mnie wodą a ja jego. Chlapaliśmy się dobre 15 minut. Wyszliśmy z wody. Louis dał mi się trochę poopalać. Po pół godzinie Tommo zaczął narzekać jak małe dziecko
-Skarbie nie nudzi Ci się takie leżenie
-Nie a Tobie??-nie wiem po co się go spytałam jak i tak znałam odpowiedz
-Mam być szczery czy miły
-Szczery
-To trochę. A zresztą zgłodniałem trochę
-Oj Louis. Z tobą gorzej niż z małym dzieckiem
-I tak mnie kochasz
-Inaczej się nie da

-----------------------------------------------------------------------------------------------
Postanowiłam poświęcić 3 rozdziały Louisowi i Eleanor.
Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe
Za dwa dni powinien pojawić się następny rozdział na tym blogu i na drugim
 

sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 53

Rozdział z dedykacją dla Lilki i Joasi.
Obiecałam i ten rozdział jakiś czas temu.
Ale mimo to słowa dotrzymałam.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

*Oczami Louisa*
Jak dziewczyny nie zjawią się za chwilę to spóźnimy się na samolot
-Louis nie denerwuj się tak. Zaraz wrócą-powiedział Zayn
-A Ty skąd jesteś tego pewny??
-A widziałaś jak Alex jeździ??
-Nie
-No właśnie. Ona uwielbia nie tylko boks ale i wyścigi samochodowe zarówno jak motocyklowe
-Serio??-spytał Harry
-No. Jak chcesz ją gdzieś zabrać to albo na wyścigi albo na jakąś walkę
-Wolę walkę-powiedziała Alex po czym pocałowała Harrego w policzek
-Alex uduszę Cię
-Za co??
-Za to, że tak późno jesteś
-Oj tam, oj tam
-Kochanie daj mi 15 minut na spakowanie się
-Okay-Elcia pobiegła na górę
-Jak chcesz to mogę was zawieść. I w ten sposób na lotnisku zamiast znaleźć się po pół godzinie bylibyście po piętnastu minutach
-Nie dzięki. Chce cały dojechać na lotnisko
-Hahaha-poszedłem na górę.-Co on taki wrażliwy-powiedziała Alex. Myślałam, że nie słyszę
-Słyszałem
-Ale co??-wszedłem do pokoju. El zapinała już walizkę.
-Gotowa??
-Tak. Ale za nim wyjdziemy powiesz mi co się dzieję??
-Nic się nie dzieję
-Louis
-No dobra. Chodzi o to, że Alex mnie już denerwuję. Przez nią się wygadałem, rano wchodzi i udaję, że wszystko w porządku, zabiera Cię na zakupy i o mało co byśmy nie spóźnili się na samolot i jeszcze proponuję, że nas zawiezie.
-Louis, ale Alex taka jest. Ona chce jak najlepiej. Znam ją dłuższy czas i wiem, że może tak to nie wygląda ale zawsze chce dla każdego dobrze. Dla niej ważniejsze jest czyjeś szczęście i własne. Kiedyś powiedziała, że ona może być nieszczęśliwa byle jej bliscy byli szczęśliwi. 
-Ale powinna zając się swoim życie a nie czyimś. Angel wychowuje się prawie bez mamy, bo ona jest zajęta sobą niż ją
-Louis nie mów tak
-Dlaczego??
-Bo to jest moja przyjaciółka i to dzięki niej zawdzięczamy to co teraz jest pomiędzy nami, bo jak przechodziliśmy kryzys to ona powiedziała mi, że jak Cię kocham to powinnam dalej być z Tobą
-Dobra koniec tego tematu, bo zaraz my się pokłócimy a mamy spędzić ten wyjazd szczęśliwie.
-Okay-przytuliłem ją i pocałowałem w czoło
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też
-Idziemy??
-Tak-wziąłem nasze bagaże. Zeszliśmy na dół.
-O idą nasze gołąbki-powiedział Harry
-Gdzie Angel-spytała El
-Usnęła-odpowiedziała jej Alex
-Szkoda chciałem się pożegnać-powiedziałem
-Taa...już to widzę-powiedziała oschle Al
-Alex-upomniał ją Zayn
-Przepraszam, za...-chyba chciała coś powiedzieć, ale z tego zrezygnowała-Miłego pobytu-uśmiechnęła się, ale to nie był prawdziwy uśmiech. Nie przejmowałem się tym. Nie chcę żeby Alex popsuła nam wyjazd
-Dzięki-odpowiedziała jej Ellie
-Dobra na nas już pora-powiedziałem. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Wsiedliśmy do samochodu. Po pół godzinie znaleźliśmy się przed lotniskiem. Gdy wysiadłem z samochodu dostałem sms-a. Od Alex.
"Teraz to tak się dziękuję za pomoc"
Nie wiem o co jej chodzi. Szybko jej odpisałem.
"Nie wiem o czym Ty mówisz"
Na odpowiedź długo nie musiałem czekać
"Ciesz się, że bardzo kocham Ellie, żeby spieprzyć wam ten wyjazd.
Ale mogę Ci obiecać, że jak wrócisz to pożałujesz tego co powiedziałeś"
Co ja znowu takiego powiedziałem??
"Nadal nie wiem o czym mówisz"
O co może jej chodzić??
"Pomyśl. Chyba, że będziesz zbyt zajęty samą tak jak ja!"
Usłyszała rozmowę z Ellie. No to mam przechlapane do końca życia
-Kto to??-z rozmyśleń wyrwała mnie El
-Paul-skłamałem. Nie chciałem jej martwić
-A czego on od Ciebie chciał??
-Nie ważne. To Paul jego nigdy nie zrozumiesz
-W sumie racja
-To co idziemy??
-Tak-złapałem ją za rękę. Postanowiłem, że nie będę się przejmował Alex. Nie teraz. Teraz najważniejsza jest Eleanor. Wyłączyłem telefon. Po całej odprawie zajęliśmy miejsca. Eleanor bardzo się cieszyła. Widziałem to po jej oczach.

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 52

*Oczami Eleanor*
Obudziłam się obok mojego ukochanego. Nie mogę uwierzyć, że chce zabrać mnie na Costa Bravo i tam się oświadczyć. To było moje marzenie. Pewnie Alex maczała w tym palce.
-Dzień dobry Słonko-Lou pocałował mnie w policzek
-Hej
-Jak się spało??
-Z tobą zawsze dobrze
-Kocham Cię-Tommo pocałował mnie namiętnie. Do pokoju wchodzi Alex a za nią Pezza, Soph i Jess
-Gołąbki nie chcemy wam przeszkadzać, ale jest już 11 a musimy zabrać Ellie na zakupy przed waszym wyjazdem-powiedziała Alex
-Alex czy ja wchodzę do pokoju Harrego, bez pukania i wam przeszkadzam-spytał oburzony Tommo
-Po pierwsze nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi. Po drugie pukałam ale byliście zbyt zajęci więc nie słyszeliście. A po trzecie i ostatnie to tak. Wchodzi to pokoju Harrego i nam przeszkadzasz
-Oj Louis nie marudź tyle. El szykuj się za pół godziny na dole.-dodała Pezza
-Ale, ja jej nigdzie nie puszczę-powiedział Lou
-Z kobietą w ciąży się nie dyskutuję. Więc masz gucio do  gadania
-Ona ma racje-powiedziałam
-No dobra
-Ale ja mogę być gotowa za 15 minut
-Ale Pezza musi jeszcze coś zjeść-dodała Alex
-Zobaczymy jak Ty będziesz w ciąży to ile będziesz jadła
-No ja w ciąży dużo jadłam, bo przytyłam 7kg ale później spaliłam to na siłce.-dziewczyny wyszły
-Alex od rany już mi ciśnienie podniosła. Nie dość, że się przez nią wygadałem to teraz wchodzi jak gdyby nic
-Udam zaskoczoną-Louis się uśmiechnął. Wstałam i poszłam do łazienki. Po odbyciu porannej toalety zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w białą spódnice i czarną bluzkę na krótki rękaw. Zeszłam na dół. Dziewczyny siedziały w kuchni razem z Niallem, Louisem i Zaynem
-Gdzie reszta??-spytałam
-Harry z An jeszcze śpią. Liam też śpi-do kuchni wchodzi Harry z An na rękach
-Wstał mój mały i duży śpioch-zaśmiała się Alex. Wzięła od Harrego Angel i posadziłam ją na kolach
-Gdzie idziecie??-spytał Harry
-Na zakupy-odpowiedziała mu Jess
-Wiesz idą na zakupy i wydadzą dużo kasy
-Ależ Ty dowcipny jesteś braciszku
-No wiem siostrzyczko
-Wydam jeszcze więcej kasy niż planowałam, żeby zrobić Ci na złość
-Ale to nie moja kasa tylko Harrego
-Ale ja też idę kochanie-powiedziała Pezz. Alex chciała się napić kawy, którą przed chwilą sobie nalała, ale Harry zabrał jej kubek i sam zaczął pić
-Ej to moje
-Już moje
-Ugh..Idziemy??
-Tak
-Zaraz-powiedziała Soph
-Co??-spytała Jess
-Nie wzięłam kasy
-To leć na górę a my tu na Ciebie zaczekamy
-Okay-Sophia poszła na górę.
-A buzi na pożegnanie-Harry, Louis, Niall i Zayn powiedzieli razem
-No nie wiem musimy się zastanowić-powiedziała Jess. Popatrzyłyśmy się na siebie i poszłyśmy w ich kierunku. Każda z nas pocałowała ich
-Bleee...-powiedziała An. Wszyscy się uśmiechnęliśmy
-Dawaj buziaka skarbie-powiedziała Alex do Angel. Mała dała jej  buziaka
-Już jestem-powiedziała Soph stając w kuchni
-Niech zgadnę Liam Cię zatrzymał
-Tak-wyszłyśmy z domu. Wsiadłyśmy do samochodu
-Alex to twój samochód??-spytałam ją
-Tak
-Ładny
-No. Zayn mi go kupił
-Serio??-spytała Pezza
-Tak. A co??
-A mi to samochodu nie chce kupić-zaczęłyśmy się śmiać. Stanęłyśmy na światłach. Obok nas stanął jakiś samochód z trzema facetami w środku. Może byli od nas trochę starsi ale nie mieli więcej niż 25 lat.
-Hej dziewczyny. Dokąd tak pędzicie??-spytał jeden z nich
-Szukać szczęścia-odpowiedziała im Alex
-Szczęście to my wam możemy zaoferować
-Nie sądzę
-Nie zła fura mała. Ale nie tak szybka jak moja-powiedziała ten co siedział za kierownicą
-teraz to ja nie sądzę
-Mały wyścig
-Podziękuję
-Tchórzysz
-Chciałbyś
-No do dawaj
-Dać to ja Ci mogę w mordę-Alex spojrzała w ich kierunku
-Stary odpuść sobie. To jest Alexa Malik
-Nie znam
-A chcesz, żebym Ciebie też sprała tak jak twojego braciszka Andrew
-To Ty
-To ja. Twój brat dalej jest w śpiączce?? Ile to już lat minęło?? Chyba 7
-Pożałujesz tego
-Czego??
-Tego co mu zrobiłaś??
-Nikt mi nie udowodni, że to ja go pobiła
-Jak się obudzi to wszystko powie
-Jak się obudzi to się nie powie, że to ja, bo będzie się bał
-Ciebie?? Nikt się nie boi
-Uważaj ze słowami chłopczyku
-Bo co?? Dziewczynką
-Bo w każdej chwili mogę przejść się do twojej dziewczyny z tego co mi wiadomo to niedawno urodziła prawda??
-Zostaw ją w spokoju
-Powiem tylko jedno zapłacisz za to co zrobiłeś mojemu tacie
-Stary ja Ci się radzę z kraju wyprowadzić. Ona nie żartuję.
-Nie boję się Ciebie
-Radzę zacząć-ruszyłyśmy
-Co żeś zrobiła jego bratu
-Pobiłam
-A co takiego zrobił, że zapłacił za to
-Chciał zgwałcić Jess
-Taa..Nie miłe czasy-powiedziała Jess. Dojechałyśmy do centrum handlowego. Byłyśmy w każdym sklepie. Wydałyśmy kupę kasy. Ale i tak jesteśmy zadowolone. Dziewczyny kupiły mi jakąś seksowną bielizną na noc z Louisem i jakąś seksowną sukienkę. I tak tego nie założe
-Wiecie, że tego nie założe
-Założysz, założysz-powiedziała Pezza
-Ja też tak mówiłam jak wciskałyście mi bielizną jak leciałam do Paryża
-I co przydała się??-spytała Jess
-Przydał i Harry była zadowolony, więc Louis też będzie.
-Ale Louis nie jest taki napalony jak Harry
-Jasne. Każdy chłopak w takim wieku jest napalony. A jak Cię zobaczy w tej bieliźnie to jeszcze bardziej będzie napalony. A tak w ogóle nie obrażaj mi narzeczonego. A z resztą Pezzie też się przydała i teraz co spodziewa się dziecka
-Ale ja jestem za młoda na dziecko
-Kochana jestem od Ciebie młodsza o 3 lata i mam pięcioletnią córeczkę
-Oj ale to nie to samo. Ty zostałaś zgwałcona
-Co kiedy?? Przecież....-zaczęła Jess
-Jess. Cichaj. Okay??
-Sorry
-Jak to czyli to dziecko nie jest z gwałtu??-spytała Pezza
-Znaczy nie wiem, bo spałam z chłopakiem na imprezie. Strasznie mi się podobał. Zaczęliśmy gadać a dwie godziny później wylądowaliśmy w łóżku i zrobiła z nim to. Ale dwa dni później byłam na kolejnej imprezie i na niej zostałam zgwałcona. I nie wiem który jest ojcem małej.
-Mi Angel bardziej przypomina Becka
-Ej Angel jest podobna do mnie
-No tak, ale oczy ma jego
-No niby tak
-Nie możesz poprosić tego chłopaka z którym przeżyłaś swój pierwszy raz o zrobienie testu dna
-No nie
-Dlaczego??
-Bo on nie żyję. Umarł tydzień po naszym stosunku. Okazało się, że bardzo mu się podobałam a miał raka. W liście, który przekazała mi jego mama było napisane, że przed śmiercią chciał się kochać z tą jedyną a tą jedyną była ja.
-Jakie to słodkie
-Taa...