niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 60

Wpadłam do pokoju. Od razu ruszyłam w kierunku szafy. Wywaliłam z niej wszystko. I znalazłam. Moją sukienkę. Jestem ciekawa, czy się w nią wcisnę. Chyba aż tak bardzo nie przytyłam. Wzięłam strój i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Po dwudziestu minutach wyszłam z kabiny. Wytarła się i przybrałam. Potem zrobiłam makijaż. Wszystko zajęło mi 45 minut. Wyszłam z łazienki i poszłam z powrotem do pokoju po kurtkę i torebkę. Gdy zeszłam na dół wszyscy już na mnie czekali. Jess była ubrana w śliczną niebieską sukienkę. Soph za to miała granatową  sukienkę bez ramiączek. Za to Ellie miała sukienkę na ramiączka.
-Oj Ali-powiedziała Em
-Co??
-Nic. Ślicznie wyglądasz-przytuliłam mnie-Beck byłby zadowolony-dlaczego ona wspomniała o nim. No tak on ma dziś urodziny. Na tą myśl zachciało mi się płakać. W jej jak i w moich oczach można dostrzec łzy.
-Jestem najgorszą przyjaciółką-powiedziałam łamiącym się głosem
-Nie prawda
-Prawda
-Dlaczego tak mówisz??
-Twój brat ma dziś urodziny a ja zostawiam Cię samą i zamiast ryczeć obydwie będziesz ryczała sama. Dzwonie do Max'a i powiem mu, że nie mogę przyjść
-On by chciał żebyś poszła
-Ale....
-Nie ma żadnych ale. Idź pokaż mu, że się nie mylił mówiąc, że jesteś silną dziewczyną
-Dobrze
-Nie rycz, bo się rozmażesz i kto Ci będzie poprawiał makijaż
-Ty
-No na pewnie nie-uśmiechnęłam się słabo-Zayn zabierz mi ją stąd, bo przez nią ja zaraz będę ryczeć
-Chodź idziemy, bo znając życie, będzie duża kolejka do wyjścia
-Z tym nie ma problemu-oznajmiłam mu
-No tak dla Ciebie nie ma rzeczy niemożliwych
-No właśnie
-Wariatka. Pa wszystkim-powiedział Zayn. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi.
-To gdzie ten klub??-spytał Lou
-Piętnaście minut stąd-odpowiedziała mu Jess
-Jakie piętnaście??-spytałam ją
-No a niby nie
-Może i piętnaście ale od ciebie z domu a nie ode mnie
-No masz rację
-Wiem
-To ile od Ciebie??-spytała Soph
-Pół godziny-odpowiedział Zayn
-Ale idziemy moimi ścieżkami i może dojdziemy po dwudziestu pięciu minutach może po dwudziestu to zależy jak będziecie szli.
-Znając życie to Ty będziesz szła wolno-powiedział Matt
-Dziękuję Ci. Jesteś kochany
-Ależ nie ma za co-Matt cmoknął w moją stronę-Harry ja Ci radzę jej pilnować na tej imprezie
-Dlaczego??
-Nasz Miśka miała dużo kandydatów na chłopaka, większość z nich to byli napakowani zawodnicy szkolnej drużyny, a że Alex nie zadaję się z takimi ciotami spławiała ich. A dla takiego mięśniakach spławienie od ładnej dziewczyny to wstyd. Dużo z nich chcieli się zemścić na Alex, ale ona zaczęła chodzić z Max'em. A on był kapitanem szkolnej drużyny a jego ojciec trenerem i dyrektorem szkoły, więc sobie odpuścili a teraz gdy piękna Alex pojawi się na imprezie nie będąc już Max'a może być ciężko
-Ciężko to może być z nimi-odpowiedziałam mu-A szczególnie gdy się nieźle nawalę. To krew się może polać.
-W sumie racje. Każdy, kto zajdzie za skórę Alex musi wiedzieć, że ma przejebane do końca swojego życia.-spojrzałam na Lou. Bał się. Ale za bardzo kocham Ellie, żeby go skrzywdzić. Zresztą nie zasłużył na to. Matt mówił Harry'emu a tym jak każdy chłopak chciał ze mną chodzić i jak się biła z kim popadnie. Bałam się, że zacznie mówić o nim.
-Nie wiem jak Ty zdobyłeś jej serce i jak szybko Ci uległa, ale jej pierwszym chłopakiem, któremu uległa był Beck.-moje obawy się potwierdziły
-Jak szybko??-spytał Harry. Nie ma prawa, być na niego zła. On nie wiem nic o nim
-Matt nie-powiedział Zayn
-Dlaczego?? Przecież Harry powinien wiedzieć, że jego dziewczyna po dwóch godzinach na imprezie wylądowała z nim w łóżku. Każdy później mówił, że zachowała się jak dziwka.-dlaczego on mi to robi.-Nasza Alex miała w tedy piętnaście lat. A może to Beck...-niech on lepiej skończy swoją wypowiedź, bo mu zaraz wpierdolę.
-Przyjemność Ci to sprawia??-stanęłam tuż przed nim. Przełknął głośno ślinę.
-Alex j..ja p...przep....
-Te przeprosiny to sobie w dupę wsadź. Dobrze wiesz, że mam wyrzuty sumienie, bo ciągle go gnębiłam a on się we mnie kocham. Mimo, że była z nim tylko tydzień, to był najcudowniejszy tydzień w moim życiu. Nie zapominaj, że Beck jest bratem Emily, dziewczyny, którą ponoć kochasz nad życie.
-Skąd to wiesz??-spytał niepewnie
-Nie powiesz jej tego, bo boisz się odtrącenie. Boisz się, że wyśmieje Cię tak jak ja to zrobiłam trzy lata temu.-nic nie odpowiedział-Już Ci mowę odebrało, aż tak Cię podniecam. Przyznaj, że nadal Cię kręcę
-Ja Cię na prawdę przepraszam. Nie chciałem. Nie powinienem wspominać o Beck'u. Przepraszam. Ja już lepiej pójdę. Przeproś Max'a ode mnie-odszedł. Łzy poleciały po moim policzku. Kurwa nie mogę pozwolić, żeby tak po prostu odszedł. Pobiegłam za nim
-Matt-zawołam go. Odwrócił się. Też płakał
-Alex ja przepraszam. Nie powinienem mówić o Beck'u.
-Zamknij się i mnie posłuchaj. Ja też Cię przepraszam nie powinnam wspominać o tym co było pomiędzy nami, ale wiesz jak reaguję na to jak ktoś o nim wspomina.
-Przepraszam Cię Ali. Przepraszam za wszystko co zrobiłem
-Nie to ja przepraszam. Kocham Cię debilu-pocałowałam go w policzek-Może w końcu pójdziemy na tą imprezę
-Okay
-A i powiedz Em co do niej czujesz. Teraz na pewno jej pomożesz
-Myślisz??
-Tak
-Okay. Powiem jej-doszliśmy do reszty.
-Co tak stoicie?? Idziemy czy nie??-spytałam. Zayn wywrócił oczami
-Idziemy-powiedział Lou. Taa...Lou. I co ja mam z nim zrobić?? Jutro nad tym pomyślę. Harry złapał mnie za rękę. Mój kochany. Szliśmy w ciszy gdy nagle Zayn się odezwał.
-Ali obiecaj mi, że nie zrobisz niczego głupiego na tej imprezie.
-Obiecuję Mamusiu
-Ali to nie jest śmiecznę
-Przepraszam Mamusiu
-Alex
-Coo??-Zayn zaczął się śmiać a ja z nim
-Nic. Kocham Cię
-Ja Ciebie też.-cmoknął mnie w policzek. Doszliśmy do mojego kochanego klubu. Stęskniłam się za nim.
-No to trochę postoimy-powiedział Niall. Ja, Jess, Zayn i Matt wybuchnęliśmy śmiechem-No co??
-Nic Niallerku. Tylko Alex ma tu bardzo ale to bardzo dobre znajomości.-Jess cmoknęłam go w nos.
-Chodźcie-powiedziałam. Jestem ciekawa czy mnie poznają. Ruszyłam w stronę wejścia.
-Kolejka jest?? Ślepa jesteś??-powiedział jakiś gówniarz. Spojrzałam na niego i pokazałam mu środkowy palec. Ruszyłam dalej. Złapał mnie za rękę. Harry zrobił krok w przód ale ja go powstrzymałam.-Nie dość, że ślepa to głucha.-zaśmiał się. Nadal milczałam. Irytowało go to. Spojrzałam na Zayn'a miał niezłą polewkę z tego. Puścił mi oczko. A ja wiedziałam co to znaczy. Uśmiechnęłam się-Hej księżniczko mówię do Ciebie.-spojrzałam na niego. Żal mi takich ludzi. Myślą, że są fajni a wcale nie są.-Wróć grzecznie do kolejki. A jeśli nie to możemy się trochę pobawić. Ładną masz tą sukienkę, ale bez niej było by Ci lepiej-ciągle nic nie mówiłam.-Głucha jesteś??-spytał.-Ej czy ona jest głucha??
-Nie-odpowiedziała mu Jess
-Ej stary daj spokój-powiedział jego kumpel, którego dobrze znałam. Był najlepszym kumplem Zayn'a zanim wyjechał.
-Dlaczego??
-Bo z nią się nie zadziera
-A co mi może zrobić?? Co najwyżej to obciągnąć-spojrzał na Daniela. Walnęłam do w kroczę, skulił się. Potem dostał z kolanka w brzuch. Wywrócił się.
-Nie, nie jestem głucha.-ukucnęłam-Wstań jak do Ciebie mówię-złapałam go za włosy i pociągnęłam do góry. Gdy już stanął na nogi.-Trzeba było posłuchać Daniela-walnęłam go w twarz. Upadł na ziemię.
-Oj Alex-powiedział Daniel
-No co??-spytałam rozbawiona
-Nic-uśmiechnął się-Miło Cię widzieć-przytulił mnie
-Ciebie również
-Przyjechałaś na zawsze
-Nie. Tylko na urodziny Max'a
-Ah no tak Max. Tęsknił za tobą. Czyli co wrócicie do siebie
-Nie
-Dlaczego??
-Mam narzeczonego-spojrzałam na Harry'ego
-Ooo....To gratuluję
-A twój brat...
-Stoi tam-wskazałam za Zazę. Daniel pokłócił się z Zayn'em zanim wyjechał
-Stary, ja przepraszam za to co powiedziałem-zaczął Daniel
-Ja też przepraszam-podali sobie ręce na zgodę
-Och jakie to słodkie a czy teraz możemy już iść
-Tak-powiedział Zayn
-W końcu-powiedziałam tak jakby do siebie. Ruszyłam a oni za mną. Dotarliśmy do głównych drzwi i drogę zagrodzili nam dwaj postawni ochroniarze. Jeden był ogolony a łyso. Odchrząknęłam. Jeden z nich zadrwił z mojej postawy.
-Mogę jakoś pomóc??-rzucił od niechcenia-Ustaw się w kolejce, jak każdy, Księżniczko.- przeniosłam wzrok a tego drugiego, który aktualnie sprawdzał dowód jakieś dziewczynie. Położyłam rękę na jego ramieniu na co momentalnie się odwrócił. Przepuścił dziewczynę i całą uwagę skupił na nas. Tamten drugi przejął jego wcześniejsze zadanie. Łysy mężczyzna założył dłonie na torsie i obrzucił mnie poirytowanym spojrzeniem.
-Wróć do kolejki, dziewczynko-zachichotał i odwrócił się do nas tyłem.
-Przepraszam-zakwestionowałam. Tym razem obydwaj ochroniarze odwrócili się w naszym kierunku. Obydwoje założyli ręce na piersi myśląc, że są straszni.
-Sugeruje ustawić się w kolejce, albo was stąd wykopię-powiedział ten łysy
-Wróćmy do kolejki-powiedział Harry. Nie spojrzałam w jego kierunku. Ale coraz bardziej się we mnie gotowało.
-To dobrze, upewnij się, że zabierzesz ze sobą tą nie mądrą dziewczynę-czy on mnie nazwał nie mądrą??!! Obydwoje stali już do nas tyłem. Zaciskałam ręce ze złości
-Serio nie mamy nic przeciwko stania w kolejce-powiedział tym razem Louis. Nie przejęłam się tym.
-Joe!!-rzuciłam rozgniewanym tonem. Łysy ochroniarz spojrzał na mnie, a w jego oczach momentalnie pojawił się strach.
-Alex my naprawdę nie mamy nic do tego, że będziemy stać w kolejce-powiedziała zaniepokojona Ellie.
-Nie wydaję mi się, żeby to był właściwy ton to rozmowy z właścicielką tego klubu
-Proszę pani....P..przepraszamy za n..nasz b..błąd-obaj ochroniarze wyprostowali się i całkiem zmienili swoje nastawienie.
-Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy-ostrzegłam.-Następnym razem przeprosiny nie wystarczą. Zrozumiano?? Porozmawiam jutro z Max'em na wasz temat. A co do twojego partnera...-spojrzałam na tego drugiego. Koleś stał całkowicie spięty.-Imię??
-Jack, p..proszę pani- nie brzmiał tak pewnie jak chwile temu.
-Jack Brooks. Wiele o tobie słyszałam i jestem pewna, że nie chciałbyś, żeby dowiedział się o tym Max.
-Pro...-Joe, chwycił go za ramię, uciszając małym skinięciem głowy
-Wiem o wiele więcej, niż się panu wydaje panie Brooks. Następnym razem nich pan bardziej uważa. Proszę potraktować to jako ostanie ostrzeżenie-rzuciłam wzrokiem przez szczelinę w drzwiach, po czym obydwu odprawiłam skinieniem głowy. Przeszliśmy przez drzwi. Odwróciłam głowę i spojrzałam na ochroniarzy, którzy oddychali z wielką ulgą. Uśmiechnęłam się na ten widok.
-Jak to możliwe, że Ty taka drobna dziewczyna potrafi onieśmielić i wpłynąć na dwóch potężnych facetów??-spytał Li
-Mam swoje sposoby
-A tak swoją drogą to twój klub??-spytał tym razem Harry
-Jeden z dwóch