czwartek, 24 grudnia 2015

Epilog

*Oczami Harry’ego*

Wczorajsze słowa Zayna bardzo zraniły Alex. Jak on mógł to powiedzieć własnej siostrze. Zapukałem do jego pokoju
-Musimy pogadać-nic nie odpowiedział tylko wpuścił mnie do środka. Tommy spał w łóżeczku
-Chyba wiem o czym chcesz rozmawiać
-Naprawdę?
-Harry nie mniej mi tego za złe
-Powiedziałeś własnej siostrze, że wolałbyś, żeby umarła
-Wiem. Wcale tak nie myślę. Nie wiem czemu tak powiedziałem
-To idź ją przeproś
-Nie umiem spojrzeć jej w oczy
-Wcale Ci się nie dziwię
-Jak ona się trzyma?
-Przepłakała cały dzień i całą noc. Angel przy niej była i sama płakała, bo widziała w jakim stanie jest jej własna mama. Ona tyle Ci zawdzięcza. Tyle razy wspieraliście się nawzajem a Ty jej mówisz takie rzeczy. Zayn
-Wiesz jak ja się teraz czuję?
-Jak?
-Straciłam Perrie. Tommy ciągle płacze
-Nie Zayn. Nie straciłeś tylko Perrie. Straciłeś i Alex
-Nie chcę mnie znać
-A dziwisz się jej?
-Nie
-Właśnie. Próbuj to jakoś odkręcić, ale nie wiem czy Ci się to uda.-wyszedłem z jego pokoju i wszedłem na dół. Niech  Alex jeszcze posiedzi i Angel. Może zasnęły. W salonie siedział Louis, Niall, Liam i Jess
-Jak się trzyma Alex?- spytał Louis
-A jak myślisz?
-Źle
-Nawet gorzej
-Moja biedna Al. Zawsze wszystkim pomagała. Była wesoła. Tylko zazdrościć było jej tego optymizmu. A teraz płacze. Nigdy nie sądziłam, że oni są w stanie się tak pokłócić. Zawsze to było idealne, zgrane rodzeństwo a teraz oboje cierpią -Jess wytarła łzę spływającą z jej policzka
-Pamiętam jak przyszła do nas po raz pierwszy. Już wtedy byłeś nią zauroczony-powiedział Niall
-Bo już wtedy wiedziałem, że to miłość mojego życia i się nie pomyliłem. Za każdym razem, gdy dowiadywałem się o niej nowych rzeczy, był to dla mnie szok, ale zawsze ją podziwiałem. Pójdę sprawdzić co u niej-poszedłem na górę do pokoju. Ani Alex ani Angel nie było. Na łóżku leżał list. Wziąłem go do ręki i zacząłem czytać
„Drogi Harry
Przepraszam, ale nie daję rady. Kocham Cię tak bardzo mocno, ale nie powinnam się pojawić u was tamtego dnia. Wasze życie byłoby o wiele prostsze. Przepraszam, że tak się żegnam, ale po pierwsze nie dałabym rady spojrzeć Ci w oczy a po drugie nie puścił byś mnie, a ja nie chcę być już ciężarem. Tak strasznie Cię przepraszam, że zmarnowałam Ci czas…Nie chciałam tego, ale mimo to nie żałuje żadnej chwili spędzonej z Tobą. Każda sekunda z Tobą była najcudowniejsza. Kocham Cię. Zostawiam Ci obrączkę i pierścionek zaręczynowy. Daj go tej jedynej
Na zawsze twoja
Alex”
Ty jesteś moją jedyną. Nie zmarnowałaś mi czasu. Czemu ona odeszła. Straciłem ją. Straciłem moją Alex. Wszedłem na dół. Zayn był w salonie
-Dziękuję Ci Zayn
-Za co?
-Za to, że przez Ciebie straciłem żonę i córkę
-Nie rozumiem
-Alex odeszła




It's time to say goodbye

Dziękuję wszystkim, którzy wytrzymali ze mną n tym blogu.
To dla mnie na prawdę wiele znaczy
Jejku nie sądziłam, że to będzie takie trudne
Wiem, że to fanfiction nie było idealne i chyba nie skończyło się tak jak chcieliście, ale mimo to dziękuję z całego serca
Życzę wam wesołych, spokojny, radosnych świąt.
Dużo prezentów od świętego Mikołaja
Udanego sylwestra.
I spełnienia wszystkich marzeń
(bo wystarczy w nie uwierzyć a się spełnią)
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!!!
KOCHAM WAS

sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział 68

7 miesięcy później*
Siedziałam z Perrie na kanapie. Zayn i Harry pojechali do sklepu. Louis, Liam, Niall i Jess zabrali Angel i poszli do parku. Minęło ponad pół roku a ja nadal nie mogę uwierzyć, że jestem żoną Harry’ego, i że spodziewamy się dziecka. Nie sądziłam, że kiedyś będę tak szczęśliwa, że będę miała przy sobie miłość mojego życia. Moją córkę i jeszcze jedno dziecko. Zawsze sądziłam, że będę najgorszą matką na świecie, ale jak An powiedziała mi, że nie chciałabym mieć innej mamy to uwierzyłam, że jednak jestem dobrą matką. Odkąd przyszłam pierwszy raz do tego domu moje życie się zmieniło. Były wzloty i upadki, ale teraz to wszystko nie ma już znaczenia. Liczy się tylko Harry. Ale uważam, że gdyby nie Zayn nigdy by tak nie było. Liczyłaby się tylko boks, seks, alkohol, imprezy i narkotyki. Mam nadzieję, że żadne z moich dzieci nie będzie takie jak ja parę lat temu. Nie wybaczyłabym sobie tego. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk  telefonu Perrie. Blondynka odebrała.
-Gdzie jesteście?...Nie…Dobra…Cześć
-Co?
-Dopiero dojechali, bo utknęli w korku
-Serio?
-No. Alex?
-Co?
-Albo sikam na stojąco albo zaczynam rodzić
-Żartujesz?-blondynka pokręciła głową-Dasz radę dojść do samochodu?
-Tak-poszłyśmy do garażu. Pomogła jej wsiąść i po chwili sama siedziałam za kierownicą. Próbowałam się dodzwonić do któregoś z chłopaków, ale żaden nie odbierał.
-Alex szybciej
-Dasz radę-stanęłam na światłach. Gdy pojawiło się zielone od razu ruszyłam. Po chwili zobaczyłam samochód jadący prosto w nas
*Oczami Harry’ego*
Siedziałem z Zaynem i czekałem aż skończy się operacja Alex i Perrie. Do szpitala przyjechał Louis, Liam, Niall, Jess i Angel
-Tatusiu co z mamą?-An stanęła przede mną
-Nie wiem skarbie, ale myślę, że wszystko dobrze-z sali wyszedł lekarz operujący Alex-Doktorze co z nią?
-Stan pańskiej żony jest stabilny, ale niestety nie udało nam się uratować dziecka. Przykro mi-musiałem usiąść. Schowałem twarz w dłoniach. Straciłem swoje dziecko.  Z drugiej Sali wyszedł lekarz operujący Perrie. Spojrzałem na Zayn rozmawiającego z lekarzem
-Ma Pan syna
-Jak się czuję Perrie?
-Zmarła po porodzie-Zayn ledwo ustał na nogach. Wstałem z krzesła i poszedłem do sali, w której leżała Alex. Usiadłem przy jej łóżku i złapałem za dłoń. Spała. Przecież ona się załamie. Będzie się obwiniać o śmierć Perrie i naszego dziecka. Tak bardzo chciałbym, żeby to wszystko okazało się moim koszmarem. Alex otworzyła swoje oczka. Automatycznie położyła dłoń na swoim brzuchu
-Gdzie?
-Poroniłaś-to jedno słowo bardzo trudno przechodzi przez gardło. Policzki Alex były mokre od łez, które spływały z  jej oczu
-Co z Perrie i jej dzieckiem?
-Mają syna a Perrie nie żyję
-Harry to moja wina. Gdzie Zayn? Chcę z nim porozmawiać. Muszę go przeprosić, choć wiem, że moje przeprosiny nie zwrócą mu Perrie. Proszę zostaw mnie samą-nic jej nie odpowiedziałem tylko wyszedłem z sali. Zayn siedział na krześle. Usiadłem obok niego.
-Alex myśli, że jej nienawidzisz
-Nie mogę jej nienawidzić. Jest moją siostrą
-To jej to powiedz
-Nie mogę
-Czyli jednak obwiniasz ją o śmierć Perrie
-Nie to nie tak. Po prostu nie potrafię spojrzeć jej w oczy i udać, że nic się nie stało
*Dwa miesiące później*
*Oczami Alex*
Po dwóch tygodniach od wypadku wyszłam ze szpitala. Zaraz potem odbył się pogrzeb Perrie. Zayn ciągle mnie unika. Udawałam, że wszystko jest dobrze przed Angel i Harry, ale i tak wiem, że Harry wie, że nie daję rady. Strata dziecka i Perrie. Zayn, który mnie nienawidzi. To wszystko za dużo. Właśnie siedzę na podłodze oparta plecami o łóżku, trzymając w ręku tabletki na uspokojenie, które przepisał mi lekarz. Połknęłam dwie tabletki, gdy Harry wszedł do pokoju. Usiadł obok mnie
-Jak się czujesz?
-Dobrze
-Alex od dwóch miesięcy mnie oszukujesz, że jest okay. Myślisz, że jestem ślepy, że nie widzę jak cierpisz? Przecież wiem, że nie dajesz rady. Powiedz mi co się dzieję
-Tak bardzo chciałam to dziecko. Tak bardzo chciałam, żeby Perrie żyła. Tak bardzo chcę, żeby Zayn przyszedł i powiedział, że mnie kocha, choć nie wiem, czy to jeszcze prawda. Harry straciłam, dziecko, Perrie i brata.-przytuliłam go
-Alex. Perrie jest z nami. W sercu. W pamięci. Wiem, że strata naszego dziecka jest ciężka, ale zawsze możemy starać się o następne. A Zayna nie straciłaś. Jest mu ciężko, ale nadal Cię kocha. Stracił Perrie i musi wychować syna. Porozmawiaj z nim
-Tyle razy próbowałam. Zawsze mnie unikał
-Alex. Jesteś silną dziewczyną. Masz córkę i masz mnie. Wierzę w Ciebie kochanie
-Wiem. Harry, ale czy ja dam radę?
-Dasz. Ile razy los stawiał Cię w trudnych sytuacjach
-Wiele razy
-Właśnie i dawałaś radę. Teraz też dasz-spojrzałam mu prosto w oczy. Teraz dopiero dotarło do mnie jaką była nieznośna. Ile mu przykrości sprawiałam. On cały czas był przy mnie, martwił się, troszczył a ja byłam zołzą. Pocałowałam go
-Kocham Cię Harry
-Ja Ciebie też słońce
~*~

Obudziłam się rano obok Harry’ego. Pocałowałam go w policzek a do pokoju weszła Angel. Przykryłam się, ponieważ byliśmy nadzy po wspólnej nocy
-Jak się spało księżniczko?-spytała
-Tommy nie dał mi spać, bo całą noc płakał
-Ty też jak byłaś mała płakałaś w nocy
-Nie prawda
-Prawda. Skarbie pójdziesz teraz do Jess, bo mam do niej spawę
-Dobrze-mała wyszła z pokoju. Ja wstałam i zaczęłam się ubierać. Harry ciągle się na mnie patrzył
-Co?
-Jesteś piękna i tylko moja-wywróciłam oczami i wyszłam z pokoju. W kuchni siedziała Jess. Nalałam sobie kawy i usiadłam obok niej
-Hej Jess
-Hej Alex
-Jak u Zayna?
-Dobrze. Czy wy w końcu porozmawiacie ze sobą
-On mnie unika-w tej chwili do kuchni wszedł Zayn. Twarz zapadnięta. Sińce pod oczami. Kości policzkowe bardzo widoczne. Nalał sobie kawy i usiadł naprzeciwko mnie. Zapadła niezręczna cisza
-Chyba telefon mi dzwoni-Jess wstał i poszła na górę. Wzrok wbiłam w swój kubek. Nie umiałam zacząć tej rozmowy. Nigdy się nie zdarzyło, że żadne z nas nie odzywało się tak długo
-Jak się trzymasz?-spytał. Nie potrafiłam na niego spojrzeć
-Dobrze a Ty?
-Też dobrze
-Nie kłam Zayn
-Ty też nie
-Przepraszam Cię za wszystko
-Jest okay
-Nie rób ze mnie głupiej. Przecież wiem, że tak nie jest. Unikasz mnie od dwóch miesięcy. Myślisz, że nie wiem
-Czego?
-Że chciałbyś, żebym to ja zginęła w tym wypadku
-Nie powiedziałem tak
-Ale pomyślałeś i to nie raz. Zapewne w tedy, kiedy Tommy płakał
-Alex straciłam narzeczoną  i zrozum, że nie jest mi łatwo
-A ja straciłam dziecko i wierz, że mi też jest ciężko
-Ale Ty dziecko możesz sobie zrobić a ja nie odzyskam Perrie. A wiesz dlaczego? Bo to jest twoja wina-spojrzałam na niego. Łzy spływały mi z oczu-Nie płacz, bo nie masz powodu. Ona nie żyję, bo Ty jak zwykle musiałaś jechać szybko
-Ona rodziła i to inny samochód wjechał w nas
-Nie udawaj świętej. I tak wolałbym, żebyś to Ty zginęła a nie  Perrie





Przepraszam
Za tak długą nie obecność, ale jestem. Jeszcze dwa lub jeden dzień szkoły i mam przerwę co wiąże się z tym, że postaram się nadrobić zaległości
Tak bardzo dziękuję wszystkim, którzy rozumieją mnie i w ogóle dziękuję
Jak wam się podoba ten rozdział
Piszcie w komentarzach co powinnam poprawić, czego pisać więcej a czego mniej
Kocham was

sobota, 5 grudnia 2015

Post informacyjny

Na początku przepraszam z całego serca. Jest mi cholernie przykro, że was zawiodłam.
Sześć blogów przy trzeciej klasie gimnazjum to nie lada wyzwanie, ale nie, niczego nie zawieszam, nie usuwam. Tylko proszę zrozumcie mnie.
Kiedyś już to napisałam, nie wiedząc, że to jest cytat Skayfallgirl (po prostu ktoś mi go powiedział i zapamiętałam), więc teraz znowu go zacytują "Kiedy piszę, piszę dla siebie. Kiedy publikuję, publikuję dla was".
Dlatego proszę piszcie komentarze pod rozdziałami. Wystarczy typu "Fajny rozdział" ale jeśli wam się coś nie podoba, coś źle napisałam napiszcie to. Jestem amatorkom, która popełnia błędy. Wszystkie komentarze są dla mnie motywacją. Proszę, bo jeśli nie to chyba nie ma sensu moje dalsze pisanie
Postaram się dzisiaj coś wstawić, ale niczego nie obiecuję

sobota, 17 października 2015

Rozdział 67

*Trzy tygodnie później*
Dziś jest ten dzień. To dziś zostanę żoną Harry’ego. Jestem szczęśliwa. Na naszym jednodniowym wyjeździe zaszłam w ciąże. Stanęłam przed lustrem. Położyłam rękę na brzuchu.
-Jesteś w ciąży? Prawda?-spytał Zayn. Stanął opierając się o framugę drzwi. Pokiwałam głową. Podszedł do mnie i przytulił
-Dziękuję Ci za wszystko Zayn. Bez Ciebie nie dałabym rady
-Nie prawda. Ja tylko mówiłem Ci to co już wiedziałaś
-Kocham Cię braciszku
-Ja Ciebie też siostrzyczko. Harry wie-spojrzał na mój brzuch
-Nie. Dzisiaj mu powiem
-Będzie przeszczęśliwy. Ty już chyba jesteś?
-Tak. Gdyby ktoś mi powiedział trzy lata temu, że będę miała cudownego męża i dwójkę dzieci to bym go wyśmiała
-Ale zawsze tak chciałaś
-Tak
-I widzisz marzenia się spełniają, wystarczy w nie wierzyć
-Masz rację. Kocham Cię
-Ja Ciebie też-Zayn mnie przytulił-Zostawiam Cię samą. Zaraz będziesz musiała zejść
-Wiem-dał mi buziaka w policzek i wyszedł. Spojrzałam jeszcze raz w lustro. Uśmiechnęłam się do siebie
-Gotowa?-spytał tata
-Jak najbardziej-weszliśmy na dół.
Harry już czekał na mnie. Na jego twarzy był delikatny uśmiech. Nie wierzę, że to się dzieję naprawdę. Stanęłam przy Harry’m. Tata pocałował mnie w policzek i przekazał moją rękę Harry’emu
-Ślicznie wyglądasz-wyszeptał
-Dziękuję
-Panie i Panowie spotykam się w tym uroczystym dni jako świadkowie zaślubin Harry’ego Stylesa i Alex Malik. Powtarzajcie za mną
-Ja Harrry Styles biorę Ciebie Alexo Malik za żonę i ślubuję na dobre i na złe, w dostatku i biedzie, w zdrowiu i chorobie, kochać, miłować do końca życia
-Ja Alexa Malik biorę Ciebie Harry Stylesie za męża i ślubuję na dobre i na złe, w dostatku i biedzie, w zdrowiu i chorobie, kochać, miłować do końca życia
-Przysięgam
-Przysięgam
-Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować żonę-Harry mnie pocałował. Wszyscy zaczęli bić nam brawa
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też kocham Harry
Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Wszyscy złożyli nam życzenia. Angel też się cieszyła. Jestem ciekawa co powie jak się dowie, że będzie miała rodzeństwo. Wszyscy tańczyli, śmiali się. Usiedliśmy do stołów. Mój brat wszedł na „scenę”.
-Jestem szczęśliwy z powodu szczęścia Alex. Ona nigdy nie wierzyła, że znajdzie swoją wielką miłość. Ale nie ładnie z jej strony, że już ma sekret przed swoim mężem. Myślę, że powinnaś tu przyjść i to powiedzieć a jak nie to ja to zrobię-wstałam z krzesła i poszłam do Zayna.
-Uwierz mi, że kiedyś Cię zabiję
-I tak mnie kochasz
-Najpierw to chciałbym w swoim i Harry’ego imieniu podziękować wszystkim, za to, że jesteście obecni w tak ważnym dla nas dniu. Widzę po minie Harry’ego, że się martwi, więc przejdę to tego sekretu jak to mój kochany braciszek nazwał. Jestem w ciąży-Harry wstał i przyszedł do mnie. Wziął mnie na ręce i pocałował namiętnie. Wróciłam na miejsce. An usiadła mi na kolanach
-Tak jak Alex powiedziała, dziękuję wszystkim za przybycie. To jest najlepszy dzień w moim życiu. Mam cudowną żonę. Cudowną córkę i teraz będę miał jeszcze jedno dziecko. Niczego więcej nie pragnę. Dziękuję z całego serca rodzicom Alex za to, że wychowali tak cudowną dziewczynę-Harry usiadł obok mnie a ja go pocałowałam
-Mamusiu to znaczy, że będę miała rodzeństwo
-Tak kochanie. Będziesz miała rodzeństwo. Cieszysz się?
-Tak-Angel przytuliła nas
-No proszę, proszę a Ty miałaś być moją żoną-powiedział Leon
-Chciałbyś ona miała być moją żoną-obok niego stanął Max
-Ale jest moją-powiedział Harry
-Wiemy. I tego Ci zazdrościmy
-Max nie podlizuj się tak i tak już jej nie odzyskasz
-Emily-przytuliłam ją-A co z??
-Fałszywy alarm. Ale zasłużył
-Masz rację. Max a co z twoją nową dziewczyną?
-Z kim przepraszam bardzo?-zaśmiał się Leon
-Szkoda słów. Znam trzy cudowne dziewczyny a każdy z nich jest zajęta
-Jak to?-spytała Jess
-Alex ma męża. Ty jesteś z Niallem. A Emily kręci z Mattem
-Co ja?
-Kręcisz z Emilly i ja o tym nic nie wiem?
-Dzięki Tobie
-Nie chcę wam przeszkadzać, ale chciałbym zatańczyć ze swoją żoną-Harry objął mnie w talii
-Nie wiem czy twoja żona się  zgadza
-Ona to ma najmniej do powiedzenia-poszliśmy na parkiet. Nasz pierwszy taniec jako mąż i żona. Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś znajdę takie szczęście i będę z tak cudownym chłopakiem jak Harry.



Z góry przepraszam, za ten rozdział. Pierwszy raz pisałam rozdział w którym był ślub.
Był on wzorowany na filmie "Przed Świtem". Ci którzy go oglądali to wiedzą o co mi chodzi, a Ci którzy go nie oglądali to mam nadzieję, że zrozumiale napisałam 

sobota, 3 października 2015

Rozdział 66

Pytanie Harry'ego zdziwiło nas wszystkich. Ale cieszę, się, że zadał takie pytanie Maxowi
-Jesteś tego pewien?-Tak
-To się zgadzam. A mogę przyjść z osobą towarzyszącą
-A Ty zaproszenia nie czytałeś. A tak w ogóle co Ty robisz w Londynie i z kim chcesz przyjść?
-Sprawy biznesowe i poznałem mega laskę. Ładna, wysportowana, uparta i lubi podróżować
-Gdybyś nie dodał, że lubi podróżować powiedziałabym, że mówisz o Alex-Jess skomentowała wypowiedź Maxa
-Dobra. Ja już muszę spadać, ale najważniejsze po co tu przyjechałem-wręczył mi mały paczuszkę. Otworzyłam ją a w niej była książka
-Boże. Przecież ja to napisałam jak miałam l5 lat. A Ty nadal ją masz
-Jeśli chcesz bliżej poznać Alex to przeczytaj to. Opisała nawet swój pierwszy raz i jak się czuła, gdy powiedziała się, że jest w ciąży-Max poklepał Harry'ego po ramieniu.-Ja lecę. Pa Miśka-pocałował mnie w policzek, ale ja byłam bardziej przejęta tym co trzymałam w ręku. Max wyszedł
-Wiesz co, ale jednak dziwnie było czytać pierwszy raz własnej siostry
-Oj nie przesadzaj i tak Ci wszytko powiedziałam
-Ale nie z takimi szczegółami-uśmiechnęłam się
-My też już będziemy iść-powiedział Robin
-Jeszcze raz przepraszamy-dodała mama Harry'ego. Wszyscy nasi goście wyszli. Spojrzałam na zegarek. Było po 22
-A czy panienka Angel nie powinna spać
-Nie
-Nie, a mi się wydaję, że jednak tak-zaczęłam ją gilgotać. Po trzech minutach przestałam
-Idziemy spać
-Nie-znowu zaczęłam ją gilgotać
-Już. Mamusiu. Pójdę spać
-No to szybciutko na górę. Umyć ząbki, przebrać się w piżamkę i do łóżka-An pobiegła na górę. Ja poszłam do łazienki i tam na nią zaczekałam. Przyszła i umyła ząbki a później przebrała się w piżamę. Poszłyśmy do pokoju. Mała położyła się a ja przykryłam ją kołdrą. Pocałowałam w czółko
-Dobranoc
-Mamusiu opowiesz mi bajkę
-Opowiem
Był sobie kiedyś mąż i żona. Od dawna życzyli sobie dziecka, lecz daremnie. Wreszcie żona znalazła powód do nadziei, że Bóg spełni ich życzenie. Ludzie ci mięli w oficynie małe okienko, przez które mogli dojrzeć wspaniały ogród, a był on pełen najpiękniejszych kwiatów i ziół. Otaczał go wysoki mur, przez który nikt nie ważył się przejść, bo należał do pewnej czarownicy. Miała ona wielką moc i bał się jej cały świat. Któregoś dnia żona stanęła przed oknem i spojrzała na ogród. Zobaczyła grządkę obsadzoną najpiękniejszą w świecie roszpunką. Wyglądała tak świeżo i zielono, że poczuła nieodpartą ochotę jej skosztować. Pragnienie rosło z dnia na dzień, lecz wiedziała, że roszpunki nijak nie dostanie, podupadła, zrobiła się blada i zabiedzona. Wystraszył się jej mąż i rzekł: "Co ci dolega, żono?" – "Ach," odpowiedziała, "Jeśli nie dostanę roszpunki z ogrodu za naszym domem, umrę." Mąż kochał ją. Pomyślał: "Przynieś żonie roszpunki nim zemrze, choćby za wszelką cenę." O zmierzchu wspiął się na mur i znalazł się w ogrodzie czarownicy, naciął w pośpiechu garść roszpunki i zaniósł żonie. Zrobiła z niej sałatkę i zjadła ją z wielką żądzą. Smakowała jej tak bardzo, że następnego dnia pragnienie jej stało się trzy razy większe. Jeśli miała odzyskać pokój duchy, mąż znów musiał zejść do ogrodu. Zszedł więc o zmierzchu. Jednak gdy zszedł z muru, wystraszył się okrutnie, bo ujrzał przed sobą czarownicę. "Jak śmiesz," rzekła złowrogo patrząc, "schodzić do mego ogrodu i jak złodziej kraść mi roszpunkę? Słono za to zapłacisz!" – "Ach;" rzekł mąż, "Niechaj prawo ustąpi przed litością, zrobiłem to z potrzeby. Moja żona dojrzała waszą roszpunkę przez okno i odczuła tak wielkie pragnienie, że by umarła, gdyby nie mogła jej zjeść." Czarownica popuściła w swoim gniewie i rzekła do niego: "Jeśli sprawy tak się mają, jako powiadasz, pozwolę ci zabrać roszpunki, ile zechcesz, ale pod jednym warunkiem: Oddasz mi dziecko, które za sprawą twej żony na świat przyjdzie. Będzie mu dobrze, a będę się o nie troszczyć jak matka." Mąż zgodził się w strachu, a gdy nadszedł czas rozwiązania, zjawiła się czarownica i dała jej imię Roszpunka, po czym zabrała ją ze sobą.
Roszpunka była najpiękniejszym dzieckiem pod słońcem. Gdy miała dwanaście lat, zamknęła ją czarownica w wieży, a leżała ona w lesie i nie miała schodów ani drzwi. Na górze było tylko małe okienko. Gdy czarownica chciała wejść, stawała pod wieżą i wołała:
Roszpunko, Roszpunko
Spuść mi na dół włosy!"
Roszpunka miała wspaniałe, długie włosy, jak tkane ze złota. Gdy słyszała głos czarownicy, rozwiązywała warkocze, zawijała na haku okiennym, a potem włosy spadały dwadzieścia łokci na dół, by czarownic mogła po nich wejść.

Skończyłam, gdy zobaczyłam, że Angel zasnęła. Uśmiechnął się pod nosem. Wstałam i zobaczyłam Harry'ego jak opiera się o framugę. Wyszliśmy i poszliśmy do naszej sypialni
-Skąd znasz taką bajkę
-Mama mi opowiadała jak nie mogłam zasnąć. A to często się zdarzało
-Bardzo ładna była ta bajka. Opowiedz mi dalej-Harry usiadł na łóżku a ja na jego kolanach
-Serio?
-No tak
-Zdarzyło się po paru latach, że przez las koło wieży jechał królewicz. Usłyszał śpiew, tak uroczy, że zatrzymał konia i słuchał. To głos Roszpunki tak rozbrzmiewał słodko. Dziewczyna śpiewała w swej samotności dla zabicia czasu. Królewicz chciał wejść na górę, szukał drzwi do wieży, lecz nie mógł ich znaleźć. Pojechał więc do domu. Lecz śpiew tak poruszył jego serce, że codziennie zjawiał się w lesie by posłuchać. Gdy raz stał za drzewem, ujrzał czarownicę i usłyszał jak woła:
"Roszpunko, Roszpunko
Spuść mi na dół włosy!"
Spuściła wtedy Roszpunka swoje włosy, a czarownice weszła po nich na górę. "Jeśli do drabina, po której można wejść na wieżę, to i ja szczęścia spróbuję" Następnego dnia, gdy robiło się już ciemno, podszedł do wieży i zawołał:
"Roszpunko, Roszpunko
Spuść mi na dół włosy!"
Wnet włosy spadły z góry, a królewicz wspiął się po nich na wieżę.
Na początku przeraziła się Roszpunka okrutnie, gdy wszedł mężczyzna, jakiego jeszcze na oczy nie widziała. Lecz królewicz począł przyjaźnie z nią rozmawiać, opowiedział jej, jak jej śpiew poruszył jego serce, że nie zaznał odtąd spokoju i musiał ją wreszcie ujrzeć. Roszpunka zapomniała o strachu, a gdy ją zapytał, czy zechce go wziąć za męża, widziała przy tym, że był młody i powabny, pomyślała sobie: Będzie mnie kochał bardziej niż starta pani Gotel i rzekła "Tak." Złożyła swą dłoń w jego dłoń. "Chętnie z tobą odejdę, ale nie wiem, jak zejść na dół. Gdy będziesz przychodził, przynoś mi za każdym razem jedwabnych nici, a uplotę z nich drabinę. Gdy ją skończę, zejdę na dół i weźmiesz mnie na swego konia." Umówili się, że będzie do niej przychodził co wieczór, bo za dnia przychodziła starucha. Czarownica nie spostrzegła też niczego, aż Roszpunka pewnego dnia rzekła: "Powiedzcie mi, panie Gotel, jak to jest, że ciężej mi was wciągać niż młodego królewicza? On w jednej chwili jest u mnie!" – "Ach, ty bezbożne dziecko!" zawołała czarownica. "Czego muszą słuchać uszy moje. Myślałam, że ukryła cię przed światem, a ty mnie i tak oszukałaś!" W złości chwyciła za włosy Roszpunki, owinęła je o swą lewą rękę, a w prawicę chwyciła nożyce i ciach, ciach,, odcięła je. Piękne kosmyki leżały na ziemi. Była tak bezlitosna, że zaprowadziła biedną Roszpunkę do pustelni, gdzie musiała żyć w wielkiej nędzy.
Jeszcze tego samego dnia, gdy odtrąciła Roszpunkę, odcięte włosy przywiązała do okiennego haka, a gdy przybył królewicz i zawołał:
"Roszpunko, Roszpunko
Spuść mi na dół włosy!"
Spuściła więc włosy. Królewicz wszedł na górę, lecz nie znalazł tam ukochanej Roszpunki, a czarownicę, która patrzyła na niego jadowitym i złym wzrokiem. "Aha," zawołała dziko, "Przychodzisz po swą ukochaną, ale piękny ptaszek nie siedzi już w gnieździe, przyszedł po niego kot i tobie też oczy wydrapie. Straciłeś już Roszpunkę, nie ujrzysz jej więcej!" Królewicz wychodził z siebie z bólu i skoczył w rozpaczy z wieży. Uszedł z życiem, lecz ciernie w które wpadła, wykłuły mu oczy. Błądził ślepy po lesie, żywił się korzonkami i jagodami. Nie pozostało mu nic jak tylko płacz nad utratą ukochanej kobiety. Wędrował parę lat w nędzy tu i tam, aż wreszcie dotarł do pustelni, gdzie w żalu mieszkała Roszpunka z bliźniętami, które powiła, a był to chłopczyk i dziewczynka. Usłyszał głos i wydał mu się znajomy. Zbliżył się do niego, a gdy był już blisko, rozpoznała go Roszpunka, rzuciła mu się na szyję i zapłakała. Dwie łzy spadły na jego oczy, zrobiły się przejrzyste i mógł odtąd widzieć jak przedtem. Poprowadził ją do swego królestwa, gdzie przyjęto go z radością i żyli jeszcze długo w szczęściu i radości.
-Ładna. A teraz ja Ci opowiem bajkę 
-Tak
-Tak. Był sobie chłopak, który bardzo kochał swoją dziewczynę. Był w niej zakochany po uszy i z każdym dniem zakochiwał się od nowa i jeszcze bardziej. Strasznie go podniecała. Uwielbiał się z nią kochać. Aż pewnego dnia uprawiał z nią seks przez całą noc-Harry położył mnie na łóżku i zawisł nade mną
-Trochę taka krótka ta bajka
-Krótka, ale z sensem-pocałował mnie. Oddawałam mu każdy pocałunek. Od czasu od czasu przygryzał moje wargi
~*~
Obudziłam się rano bez Harry'ego w łóżku. No pięknie na mnie krzyczy, że mu uciekam a sam to robi. Właśnie wszedł do pokoju. Miał na sobie bokserki.
-Na mnie krzyczysz, że uciekam Ci z łóżka a teraz ja się budzę sama
-Już wiesz jak się czuję-Harry musnął moje usta-Ta kołdra chyba Ci przeszkadza?-zrzucił ją na ziemię 
-A Tobie chyba te bokserki-ściągnęłam je z niego. Przekręciłam nas i usiadłam na nim
-Chcesz tego?-spytał
-Nie tak bardzo jak Ty-wyszeptałam mu do ucha, po czym je pocałowałam. Zeszłam pocałunkami niżej Doszłam do jego brzucha. Musnęła mu usta i wstała. Założyłam jego koszulkę i wyszłam z pokoju nic nie mówiąc. Zeszłam na dół. W kuchni siedział Louis. Chyba najwyższy czas z nim porozmawiać
-Hej Alex
-Hej
-Kawy?
-Poproszę-Louis zrobił mi kawę i usiadł naprzeciwko mnie-Chyba musimy porozmawiać
-Słuchaj Alex jestem bardzo Ci wdzięczny za wszystko. Trochę mnie poniosło. Bardzo Cię przepraszam
-JA też Cię przepraszam, bo to też moja wina-przytuliłam go

czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 65

Po obiedzie wszyscy poszliśmy do ogrodu. Ja siedziałam na leżaku. Perrie, Ellie i Soph na kocu. Jess powiła się z Angel. Chłopcy dzielili się na drużyny
-Która będzie tak kochana i zagra z nim?-spytał Louis
-Mam pomysł-powiedziałam wstając z leżaka. Stanęłam przy nich
-Już mam się bać-spytał Zayn z szerokim uśmiechem na twarzy. Pokazałam mu język
-Ja, Perrie, Ellie, Soph i Jess na was
-Nie zgadzam się-powiedział zdecydowanie Zayn
-Boisz się, że przegrasz-założyłam ręce na piesi
-Nie zagram przeciwko dziewczynie-powiedział Louis
-To zagraj przeciwko mnie
-Mów dalej
-Gramy do jednego. Jeśli ja wygram gramy przeciwko wam. Jeśli wy wygracie
-Każda z was spełnia nasze jedno życie
-Czemu to mi się kojarzy tylko z jednym-powiedziała Ellie. Uśmiechnęłam się
-Uwierz mi Ellie, pomarzyć zawsze wolno
-Nie dam Ci fory
-Ja tobie też nie Louis
-Stary czy Ty wiesz na co się piszesz?-Zayn stanął obok niego
-Nie, ale spróbuj-uśmiechnął się. Położył piłkę na środku. Cofnął się
-Wiesz, że powinnaś zabrać mu tą piłkę-powiedział Liam. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wiem, że Zayn zrobił to samo. Louis był już bliski kopnięcia, ale ja byłam szybsza. Wycofałam piłkę to tyłu. Louis podbiegł do mnie. Chciał mi ją zabrać, ale go okiwałam. Byłam już blisko "bramki", ale się zagapiłam i Louis zabrał mi piłkę. Kopnął ją, ale podbiegłam i ją zabrałam. Kopnęłam piłkę i trafiłam. Dziewczyny zaczęły piszczeć i klaskać. Odwróciłam się do Louis'ego
-Louis Ty idioto-krzyknął Niall z Liamem
-Bravo. Byłaś godną przeciwniczką. I tak jak ustaliliśmy gramy przeciwko wam-wyciągnął dłoń w moją stronę. Uścisnęłam ją
-Ty również byłeś godnym przeciwnikiem
-Ja chce być z nią w drużynie-powiedział Niall
-Zmień płeć to pogadamy
-Skarbie byłaś niesamowita-Harry złapał mnie w talii-Zresztą jak we wszystkim-ręce przeniósł na pośladki. Lekko je ścisną
-W grze zapominam co mnie łączy z osobą w przeciwnej drużynie. Więc nie licz, że dostaniesz fory. Kochanie-cmoknęłam w jego stronę
-Cholera-zaczęliśmy grać. Perrie stanęła na bramce. U chłopców tą pozycję zajmował Liam. Pierwszego gola strzelił Harry. Drugiego Niall. Potem my strzeliłyśmy trzy. Ja strzeliłam dwa a Soph jednego. Później Louis okiwał Ellie i strzelił. Perrie obroniła strzał Zayna. Na co on się na nią obraził. Jess odegrała się na Niallu za poprzednią bramkę i strzeliła. Potem Harry strzelił jeszcze jednego. Był remis. Kiedy Zayn poślizną się, Niall zaczął się śmiać a ja wykorzystałam okazje i zabrałam piłkę. Chciałam strzelić, ale Louis mnie sfalował
-Powinien być karny-krzyknęła Jess
-Sorry, chciałem kopnąć w piłkę a nie twoją nogę-Louis pomógł mi wstać
-Ja też tak zawsze mówiłam-uśmiechnęłam się. Noga mnie bolała
-Wszystko okay?-spytał Harry
-Tak. Nie takie urazy miałam-złapałam się jego ramienia i rozmasowałam lewą kostkę-Jess strzelasz
-Okay-Jess wzięła piłkę i położyła na ziemi. Cofnęła się. Uderzyła w nią, ale Liam odpił. Niall uderzył głową chcąc podać do Louis'ego, ale zrobiłam przewrotkę i trafiłam. Wszyscy byli zaskoczeni
-To nawet Louis'emu nie wyszło-powiedział Liam
-Jak to zrobiłaś?-spytał Louis
-Normalnie
-Wiedziałem, że mam zdolną siostrę-Zayn mnie przytulił
-Dobra. Koniec gry, bo deszcz zaczyna padać-w ostatniej chwili weszliśmy do domu, bo lunęło
-Idziemy?-spytał Harry i pokazał głową na drzwi od tarasu. Pokiwałam głową. Wstał i podał mi rękę. Wyszliśmy na zewnątrz. Harry przysunął mnie do siebie i musnął moje usta-Mogę prosić panią do tańca?
-Oczywiście-zaczęliśmy tańczyć. Harry mnie pocałował. Wplotłam dłonie w jego mokre włosy
-Kocham Cię Alex
-Ja Ciebie też Harry
-Zimno?
-Mhm
-To idziemy do środka-weszliśmy z powrotem do domu.Wszyscy udawali, że nic nie widzieli
-Przecież i tak wiemy, że podglądaliście
-To było takie romantyczne. Niall ja też tak chce-Jess zrobiła słodkie oczka i usiadła Niallowi na kolana
-Ja nie Harry
-Zero romantyzmu w Tobie-Jess poszła do kuchni. Uśmiechnęłam się
-Idę wziąć prysznic-powiedziałam
-Idę w Tobą-Harry zaczął iść za mną
-Kto Ci powiedział, że ja tam chcę
-Twój problem-Harry wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Rozebraliśmy się i weszliśmy do kabiny. Harry zaczął całować mnie po szyi, dekolcie. Odsunęłam się od niego. Pokręciłam głową
-Musisz zaczekać do wieczora-Harry zrobił smutną minkę. Cmoknęłam go w policzek. Umyliśmy się nawzajem i wyszliśmy owinięci ręcznikiem. Założyłam dresy, bluzkę na krótki rękaw z napisem "Make Love"i do tego bluzę Harry'ego. Zeszliśmy na dół
-Zrobiłem Cię gorącą czekoladę z piankami
-O mój kochany braciszek-cmoknęłam go w policzek. Usiadłam na kanapie a nogi przysunęłam do klatki piersiowej. Harry usiadł obok mnie. Położyłam głowę na jego ramieniu.
-Obejrzyjmy jakiś film?-powiedział Niall
-Toy Story-powiedział Liam z  Angel
-Lubisz?
-Tak a Ty?
-Też-Liam pogłaskał An po główce i włączył film. An wdrapała się na kolana Harry'ego. Cmoknęłam ją w główkę. Uśmiechnęła się uroczo. Obejrzeliśmy pierwszą część filmu. Na końcówce Angel zasnęła
-Pójdę ją położyć-powiedziałam. Wzięłam swoją córkę na ręce i zaniosłam do pokoju, w którym miałam spać ja później Jess aż w końcu wyszło, że An go wzięła. Pocałowałam swoją córkę w policzek i przykryłam ją. Przed drzwiami stał Harry-Co jest?-nic mi nie odpowiedział tylko mnie pocałował. Podniósł mnie a ja oplotłam go nogami w pasie. Poszliśmy do pokoju. Harry położył mnie na łóżku. Zdjęłam swoją bluzę. Harry ściągnął moją bluzkę a ja ściągnęłam jego. Całował moją szyję a ręką pieścił mój biust przez stanik. Ktoś zapukał do drzwi
-Ja wiem, że macie zamiar się kochać, ale ktoś przyszedł do was i to ważne-powiedział mój brat
-Dobra już idziemy-odpowiedział Harry-Kogo mam zabić?-ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. W salonie stała mama Harry'ego, Gemma, Robin i chyba jego tata.
-Co wy tu robicie?-spytał Harry ze zdziwieniem
-Ja nie wiem co jest pomiędzy tobą a mamą, ale przyjechałem poznać twoją przyszłą żonę-uśmiechnął się do mnie-Jestem Des. Tata Harry'ego
-Alex. Miło pana poznać
-Proszę nie mów do mnie pan, w końcu niedługo będziemy rodziną
-Tato mógłbyś nie podrywać mi dziewczyny
-I tak wiesz, że tylko Ciebie kocham-cmoknęłam go w policzek
-Mamusiu, mamusiu-Angel zbiegła ze schodów. Wzięłam ją na ręce
-Co się stało skarbie?
-Miałam zły sen
-A co Ci się śniło?
-Że mnie zostawiłaś-An wytarła łzę, która spłynęła jej po policzku
-Nigdy Cię nie zostawię słoneczko-przytuliłam ją bardzo mocno do siebie-Gorąca czekolada na pociesznie
-Taak
-Daj ja ją wezmę-powiedział Zayn i poszedł z małą do kuchni
-Twoja córka?-spytał tata Harry'ego
-Tak
-Jak ma na imię?
-Angel, bo jest moim małym aniołkiem
-Ale to nie jest córka Harry'ego
-Nie, urodziłam Angel zanim poznałam Harry'ego. Miałam wtedy 15 lat
-A ile jest między wami różnicy
-Rok
-Już wszystko wiesz co niezbędne o mojej dziewczynie-Harry objął mnie w talii
-Tak
-Harry, Alex. Chciałybyśmy was przeprosić-zaczęła mama Harry'ego-Mimo, że tyle razy próbowałyśmy was rozdzielić to wiemy, że to się nie uda, bo bardzo się kochacie. Kiedy dostaliśmy zaproszenie na ślub zrozumiałyśmy, że nie rozdzieliły was. Więc zostało nam tylko jedno. Oswoić się z myślą, że ułożycie sobie życie i będziecie szczęśliwi. A co najważniejsze chciałybyśmy was przeprosić
-A ja Ciebie chciałabym przeprosić za to, że Cię uderzyłam i wyzwałam od najgorszych
-Taa..A ja Ciebie nie przeproszę
-Rozumiem. Harry-spojrzała na niego. Popatrzył na mnie, swoją mamę i Gemmę
-Przeprosiny przyjęte
-No to gratulujemy ślubu-powiedział Robin
-Cześć Misia
-Max do cholery jasnej nauczysz się pukać
-Złość piękności szkodzi i co przed ślubem zrobisz. Ale pamiętaj jak z Harry'm Ci nie wyjdzie to na mnie zawsze możesz polegać
-Wal się
-Max ja się chyba muszę zastanowić czy zaprosić Cię na ślub skoro podrywasz mi narzeczoną
-Nie bój się. Ona Ciebie nie zdradzi
-Hallo jestem tu
-Wiem. Jak się czujesz?
-Dobrze a Ty?
-Cudownie
-Max chciałbyś zostać moim drużbą na ślubie?




Kolejna sielanka. Nie umiem pisać takich rozdziałów. Przepraszam. Ale mam nadzieję, że bardzo go nie zepsułam. Przepraszam też, że znowu musieliście tyle czekać na nowy rozdział.
Kocham was <3

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 64

-Nie wezmę od Ciebie nerki
-Nie masz wyboru. Operacja jest za trzy godziny
-Max Ciebie powaliło. Wiesz, że mogą odmówić leczenia
-Ty odmówisz leczenia ja powiem  Zaynowi
-Szantażujesz mnie??
-Nie. Mówię tylko jak będzie
-Max zrozum, że ja nie wezmę od najlepszego przyjaciela nerki
-Cholera jasna! Alex!-Max wstał z krzesła- Chcesz umrzeć? Zostawić Angel? Nie chcesz zobaczyć jak dorasta? Jak idzie na pierwszą randkę? Jak opowiada Ci o pierwszym chłopaku? Nie popełniaj błędu mojej mamy. Ona nie wzięła nerki od mojego ojca. Jeśli nie zależy Ci na życiu to po co rodziłaś Angel? Po co zaręczałaś się?? Zrób to dla córki i narzeczonego, bo dla nich jesteś całym życiem. Wrócę za 15 minut i powiesz jaką decyzję podjęłaś
Max wyszedł z sali i co ja mam zrobić?? Wziąć nerkę od Maxa i patrzeć jak An dorasta i być szczęśliwa u boku Harry'ego czy nie zgodzić się na operację i umrzeć zostawiając rodzinę. Życie jest popieprzone. W szczególności moje. Kara za wszystkie moje błędy. Gdybym wiedziała, że to tak się potoczy nigdy bym nie popełniła takich błędów. Największym błędem było zapukanie do domu chłopaków. Nie poznałabym Harry'ego. On by się we mnie nie zakochał. Miałby normalne życie. Beze mnie, bo to ja wszystko komplikuje. Jak zawsze. Gdybym mogła cofnąć czas, ale dokąd bym go cofnęła. Od dziecka sprawiałam kłopoty. Już wiem. Cofnęłabym się do czasu zanim się urodziłam. Ale chciałabym mieć świadomość tego co robiłam źle. Postąpić inaczej. Do sali wszedł Harry. Wytarłam łzy
-Alex. Czy Ty. Czy Ty mnie jeszcze kochasz??-jego oczy były szklane od łez, które gromadziły się w jego oczach. Ja swoim łzą pozwoliłam płynąć z moich oczu. Jestem taka beznadziejna, że mój chłopak wątpi w miłość do niego
-Przepraszam Cię
-Czyli nie
-Nie Harry to nie tak. Kocham Cię z całego serca, ale ja po prostu nie potrafię okazać tego. Po tym jak rozstałam się z Maxem przestałam wierzyć w miłość
-Dlaczego?
-Max mnie zdradził z Jess
-Z tą Jess?
-Tak z tą Jess. Wybaczyłam im to, bo to też była moja wina. Dla mnie liczył się tylko boks, ale też nie byłam święta, bo ja Maxa też zdradzałam z jego kuzynem. Gdy oboje się dowiedzieliśmy o tym, rozstaliśmy się w zgodzie, bo stwierdziliśmy, że nie było na pisane
-I boisz się, że ja Ciebie zdradzę
-Nie, ani nie boję się, że ja Cię zdradzę. Gdyby ktoś porównał moją miłość do Ciebie i do Maxa to byś wygrał, bo jak bałam z Maxem to nie czułam tego co czuje teraz
-Czyli co?
-Ciepło, szczęście. Nawet nie potrafię tego opisać. Moje serce chce bić dla Ciebie
-To czego się boisz?
-Że nie będę wystarczająco dobra dla Ciebie, i że pewnego dnia się na mnie zawiedziesz
-Nie wierzę w to. Przeszłaś tyle w życiu, tyle bólu Ci zadano ale mimo tego wszystkiego nigdy się nie podałaś
-Bo wierzyłam, że któregoś dnia wszystko się ułoży i będę szczęśliwa z moim księciem na białym koniu
-Tylko pytanie czy ja jestem twoim księciem na białym koniu
-Tak
-Weźmy ślub za miesiąc a nawet wcześniej. Zgadzasz się?
-Tak-Harry mnie pocałował w między czasie do sali wszedł Max z lekarzem
-I co postanowiłaś?-spytał Max
-Zgadzam się
-Na co?-Harry spojrzał najpierw na mnie, później na lekarza i Maxa
-Na operację. Mam nawrót choroby. Max oddaje mi swoją nerkę
-Cooo?-spytała mama stojąc w drzwiach
-To może ja przyjdę później-powiedział Max
-Musisz podpisać zgodę na operację-powiedział lekarz. Podpisałam w wskazanym przez niego miejscu. Lekarz wyszedł
-Alex możesz na wszystko wytłumaczyć-powiedział tata
-Mam raka nerki. Trzeba ją usunąć. Max chce mi oddać swoją. Nie radzę robić badań czy wy możecie być dawcami, bo jeszcze nie mogę przetrawić w myślach, że Max oddaję mi swoją a co dopiero wy. Tyczy się wszystkich
-Kiedy operacja?-spytał Zayn
-Za niedługo-mama zaczęła płakać-Nie płacz mamo. Raz z tego wyszłam, więc wyjdę i teraz. Ja się łatwo nie poddaję. A zresztą muszę wziąć ślub, zobaczyć bratanice bądź bratanka choć ja i tak wiem, że to będzie Tommy-Zayn się uśmiechnął. Do sali weszła pielęgniarka i powiedziała, że musi mnie zabrać na operację. To co Harry mi powiedział dużo mi dało. Będę walczyć dla niego
~*~
Obudziła się i zobaczyłam Harry'ego. Uśmiechnął się. Rozejrzałam się po sali. Był Zayn, Louis, Liam, Niall, tata, mama, Perrie, Eleanor, Soph, Jess, Emily, Matt, Wali, Dani, Saff, Max i An
-Jezu, więcej to was matka nie miała
-Już nie trzeba się jej pytać jak się czuje-powiedziała Jess
-I co mówiłam, że się łatwo nie poddaje
-Wiedzieliśmy to z mamą od dnia twoich narodzin
-Max jak się czujesz??
-Dobrze Misia. A Ty??
-Znakomicie, ale mogłabym już stąd wyjść. Nienawidzę szpitali
-Już niedługo skarbie. Jak miałaś operację to, żeby się nie martwić myślałem ile osób zaprosić na ślub. Ode mnie to tak około 20 osób a od Ciebie? Nie licząc chłopaków
-Mama, tata, Dani, Wali, ze swoim chłopakiem, Saff, Zayn, Perrie, Jess, Emily, Matt, An, mój były trener i to wszyscy 
-Czyli tak około 35 osób będzie
-Tak
-Ja myślałem, że tu huczne wesele wyprawicie a tu tylko 35 osób zapraszacie-powiedział Niall
-Czekaj. Przecież jeszcze rodzina Louis'ego, Nialla i Liama i jeszcze mama Jess i Emily i tata Maxa. Wybacz Matt, ale twoi rodzice nigdy mnie nie lubili, więc ich nie zaproszę. Sorry
-A no faktycznie
-Ale nie musicie zapraszać naszych rodzin-powiedział Liam
-Mój ślub, więc się nie wtrącać, więc będzie tak 50 może 60 osób
-No okay
-A może jeszcze do Leona bym zadzwoniła
-Uwierz mi Harry ale ona szybko zmieni zdanie i jeszcze kogoś zaprosi
-Zamknij się Zayn
-To teraz jeszcze wybierz druhny 
-Ile
-5
-Cooooo? Stawiasz mnie w niezręcznej sytuacji
-Dlaczego?
-Jakby nie patrzeć ma osiem dziewczyn, które powinny być moimi druhnami a Ty mi każesz z trzech zrezygnować
-Kogo masz na myśli
-Dani, Wali, Saff, Perrie, Jess, Emily, Ellie i Soph
-Skarbie Saff jest za młoda na bycie twoją druhną-powiedziała mama
-Ale to nie zmienia faktu, że muszę z dwóch zrezygnować. Weź teraz wybierz pomiędzy siostrami a najlepszymi przyjaciółkami 
-Ze mnie możesz zrezygnować-powiedziała Soph-Będzie mi miło przyjść na wasz ślub, ale je znasz lepiej, więc
-Na pewno 
-Tak
-Okay. Wiem zrobię wyliczankę-wszyscy spojrzeli na mnie dziwnie-No co??
-Nic
-Dobra. Na pewno musi być Dani, Wali i Perrie. Nie możesz sobie wziąć jeszcze jednego przyjaciela
-Mogę
-Jupi. A teraz muszę wybrać, która będzie druhną honorową
-Tylko nie na głos, bo już mamy dość-powiedział Niall. Pokazałam mu język
*Dwa tygodnie później*
Wyszła ze szpitala wczoraj po południu. Pojechaliśmy od razu do Londynu. W domu trwają zacięte przygotowania do ślubu. Zaproszenia już wysłaliśmy. Doszliśmy do wniosku, że ślub weźmiemy w Londynie, bo i moja rodzina musi dojechać i rodzina Harry'ego. Dziś rano obudziła nas Angel, która wskoczyła nam do łóżka, ale położyła się obok nas i wszyscy zasnęliśmy. Obudziłam się o 12:30. Ubrałam się w czarne legginsy i to tego sweter. Zeszłam na dół. Zayn i Perrie siedzieli na fotelu i oglądali coś w laptopie. Ellie i Soph rozmawiały o czymś a Niall z Jess całowali się w kuchni
-Jak macie zamiar się kochać to nie w kuchni
-Hahaha-powiedziała Jess
-No co?
-Ona ma racje-powiedział Niall i wziął Jess na ręce. Poszli na górę. Uśmiechnęłam się. Zrobiłam sobie kawę. Poszłam do salonu. Usiadłam na fotelu naprzeciwko Zayna i Perrie
-Alex które ładniejsze?-Perrie pokazała mi dwa zdjęcia łóżeczek dla dzieci
-To drugie-upiłam łyk kawy
-Mówiłem-powiedział Zayn. Cmoknął dziewczynę w policzek
-Nie ma za co braciszku 
-Znowu uciekłaś mi z łóżka-Harry zabrał mi kawę
-Miałeś już jedną dziewczynę w łóżku-wskazałam na Angel, która biegła do ogrodu
-Ale ja wole mieć dwie
-Trudno
-Alex, kolor ścian 
-Chcecie znać płeć?
-Nie
-Zielone, najbardziej neutralne-usiadłam Harry'emu na kolanach
-Tak sobie pomyślałem, że może wyjedziemy na jeden dzień tak we dwójkę 
-Teraz Harry? Przed ślubem?
-No. Odpoczniemy. To tylko jeden dzień. Alex. Zgódź się
-No dobrze
-Cieszę się-Harry mnie pocałował
-Muszę wam powiedzieć, że nigdy nie widziałem tak szczęśliwej Alex jak teraz-powiedział Zayn
-Bo nic mi więcej nie potrzeba





Wróciłam, nie opalona, grubsza, ale przynajmniej z weną i duża ilością nowych rozdziałów zapisanych w zeszycie. 
Mam nadzieję, że cieszycie się z tego (oczywiście z tego, że mam dużo rozdziałów w zanadrzu)
Jak wam mijają wakacje??
Chce wracać się do szkoły??
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i proszę komentujcie
To dla mnie ważne
Kocham was <3